Panie Lorenzo,

Panie Lorenzo,

siedzę sobie przy stole pod oknem, a pod krzesłem mruczy przez sen moja Fraszka.

Mruczący kawał psiego bydlęcia.

Trzy lata temu, pod koniec listopada, przyjechało do nas trzęsące się biedactwo, po drodze z Pułtuska zarzygawszy prawie cały samochód.

Nie przeżyłaby zimy. Nie miała nawet budy, a karmiono ją jakimiś pomyjami.

Teraz to jest za gruba wręcz, bo niestety do końca życia pewnie jej zostanie już ta trauma głodu.

Każdej wigilii dajemy żywinie kawałek opłatka, litewskim obyczajem.

A ona gada cały rok, swoim pieskim głosem.

pozdrawiam serdecznie


Mam do Was prośbę By: germania (9 komentarzy) 23 grudzień, 2008 - 23:51