My z siostrą przez lata czytalismy podobne rzeczy, choć bardziej ja sięgałem po jej, bo ona udawała niezależną i moje czy przygodowe czy horrory za nic miała:)
Ale z tego co pamiętam, to ja ją zaraziłem do jej później ulubionej (i mojej też) Iris Murdoch (o której książkach musze napisać), a oboje czytalismy w dzieciństwie i Lucy Maud Montgomery i Niziurskiego i Astrid Lindgren i Musierowicz i “Kubusia puchatka”, a trochę później i Chandlera i Agathę Christie i wspomnianą Iris i literaturą angielską i skandynawską oboje się fascynowalismy.
Nawet stało się tak, że ona Kinga (ale dopiero niedawno, na studiach) zaczęła czytać, choć dawniej twierdziła, że horrory i horroropodobne to nigdy.
E, no z tymi ksiązkami to czemu nie?
My z siostrą przez lata czytalismy podobne rzeczy, choć bardziej ja sięgałem po jej, bo ona udawała niezależną i moje czy przygodowe czy horrory za nic miała:)
Ale z tego co pamiętam, to ja ją zaraziłem do jej później ulubionej (i mojej też) Iris Murdoch (o której książkach musze napisać), a oboje czytalismy w dzieciństwie i Lucy Maud Montgomery i Niziurskiego i Astrid Lindgren i Musierowicz i “Kubusia puchatka”, a trochę później i Chandlera i Agathę Christie i wspomnianą Iris i literaturą angielską i skandynawską oboje się fascynowalismy.
Nawet stało się tak, że ona Kinga (ale dopiero niedawno, na studiach) zaczęła czytać, choć dawniej twierdziła, że horrory i horroropodobne to nigdy.
I Koontza jej z raz podrzuciłem.
Nie ma to jak wzajemne się inspirowanie, no:)
grześ -- 21.01.2009 - 13:09