sorry, że dopiero teraz odpisuję, ale pochlonęlo mnie życie studenckie :)
mida
Ja nie lubię postaci tragicznych z powodu ich głupoty. Najpierw mi ich żal, a potem mnie wkurzają, bo mogłyby być szczęśliwe, gdyby chciały docenić, odkryć to, co jest im darowane przez życie. Emma miała wspaniałego męża, wszystko czego chciała, a marzyła o niebieskich migdałach. Idiotka po prostu i jeszcze sie do tego otruła. No mnie takie podejście wkurza niemożliwie, tym bardziej, że moja mama prezentuje podobne: nieustanne pretensje do życia. Bo miało być tak pięknie, a jest jak zawsze.
Najwyraźniej masz lepszy ode mnie charakter, bo mnie takie postacie wylącznie bawią serdecznie. Jak sobie przypomnę tę Emmę szepczącą w upojeniu “mam kochanka!” po spotkaniu z tym calym Rudolfem, czy jak mu tam bylo, to się chichram. Z kolei Karolek niestety glupawy byl i nie potrafil się zdobyć na stanowczość, czy to żona, czy Homais, kręcili nim jak chcieli…
“Idiotka po prostu i do tego się otrula” – rotfl, powinnaś pisać streszczenia lektur na wesolo :D
Co do Twojej mamy, to nie chcę się wcinać w cudze sprawy prywatne, ale jednak bylabym wyrozumiala dla każdej kobiety, która wychowala szóstkę dzieci…
mida
Ja po prostu chciałabym, żeby wszyscy byli szczęśliwi – żeby umieli swoje szczęście dostrzegać, lub cieszyli się z tego co mają.
Choć ja sama nie zawsze te piękne idee realizuję.
Eee, no wszyscy to nigdy szczęśliwi nie będą. Niektórzy wolą się pogrążać w melancholii i dobrze im z tym ;)
mida
Przeczytałam “Granicę”, ale ledwo. W tej książce załamała mnie całkowita beznaadzieja. Tam nie ma ani jednego wątku, który dawałby wwyobraźni punkt zaczepienia, żeby móc mysleć – ta i ta postać może mieć lepiej. Nie, tam jest podobnie jak w tragedii antycznej: wszyscy umierają prócz głównego bohatera, który tez powinien umrzeć w ostatnim akcie. Z tym że kolejność jest odwróćona, bo najpierw umiera główna postać...
To prawda. Poza tym ironia pani Zofii jeszcze bardziej toporna byla niż u Prusa. Ale i tak Granica to jedna z niewielu lektur, które w liceum przeczytalam bez przykrości, bo ująl mnie zmysl konstrukcyjny autorki. Ja chyba zresztą ogólnie większą uwagę na formę zwracam niż na treść...
Jako że bylam w klasie z rozszerzonym polskim, to w kwietniu przed maturą pojechaliśmy na tydzień do Solca na powtórki. Do dziś pamiętam zlotą myśl jednej koleżanki: “Justyna po aborcji popada w oblęd. Tak więc, nie usuwajcie dzieci.” ;)
Cześć Mida,
sorry, że dopiero teraz odpisuję, ale pochlonęlo mnie życie studenckie :)
Ja nie lubię postaci tragicznych z powodu ich głupoty. Najpierw mi ich żal, a potem mnie wkurzają, bo mogłyby być szczęśliwe, gdyby chciały docenić, odkryć to, co jest im darowane przez życie. Emma miała wspaniałego męża, wszystko czego chciała, a marzyła o niebieskich migdałach. Idiotka po prostu i jeszcze sie do tego otruła. No mnie takie podejście wkurza niemożliwie, tym bardziej, że moja mama prezentuje podobne: nieustanne pretensje do życia. Bo miało być tak pięknie, a jest jak zawsze.
Najwyraźniej masz lepszy ode mnie charakter, bo mnie takie postacie wylącznie bawią serdecznie. Jak sobie przypomnę tę Emmę szepczącą w upojeniu “mam kochanka!” po spotkaniu z tym calym Rudolfem, czy jak mu tam bylo, to się chichram. Z kolei Karolek niestety glupawy byl i nie potrafil się zdobyć na stanowczość, czy to żona, czy Homais, kręcili nim jak chcieli…
“Idiotka po prostu i do tego się otrula” – rotfl, powinnaś pisać streszczenia lektur na wesolo :D
Co do Twojej mamy, to nie chcę się wcinać w cudze sprawy prywatne, ale jednak bylabym wyrozumiala dla każdej kobiety, która wychowala szóstkę dzieci…
Ja po prostu chciałabym, żeby wszyscy byli szczęśliwi – żeby umieli swoje szczęście dostrzegać, lub cieszyli się z tego co mają.
Choć ja sama nie zawsze te piękne idee realizuję.
Eee, no wszyscy to nigdy szczęśliwi nie będą. Niektórzy wolą się pogrążać w melancholii i dobrze im z tym ;)
Przeczytałam “Granicę”, ale ledwo. W tej książce załamała mnie całkowita beznaadzieja. Tam nie ma ani jednego wątku, który dawałby wwyobraźni punkt zaczepienia, żeby móc mysleć – ta i ta postać może mieć lepiej. Nie, tam jest podobnie jak w tragedii antycznej: wszyscy umierają prócz głównego bohatera, który tez powinien umrzeć w ostatnim akcie. Z tym że kolejność jest odwróćona, bo najpierw umiera główna postać...
To prawda. Poza tym ironia pani Zofii jeszcze bardziej toporna byla niż u Prusa. Ale i tak Granica to jedna z niewielu lektur, które w liceum przeczytalam bez przykrości, bo ująl mnie zmysl konstrukcyjny autorki. Ja chyba zresztą ogólnie większą uwagę na formę zwracam niż na treść...
Jako że bylam w klasie z rozszerzonym polskim, to w kwietniu przed maturą pojechaliśmy na tydzień do Solca na powtórki. Do dziś pamiętam zlotą myśl jednej koleżanki: “Justyna po aborcji popada w oblęd. Tak więc, nie usuwajcie dzieci.” ;)
Może być po maturze, tylko ladnie zdaj :)
pozdrawiam
Pino -- 27.01.2009 - 21:11