powiem tak, kinematografia latino to nie jest moja milość, podobnie jak literatura zresztą. Almodovara widzialam w kinie raz, poszlyśmy parę lat temu z Zuzanną na “porozmawiaj z nią” i bylyśmy niezwykle zgorszone. Potem jeszcze widzialam w Muranowie “miasto Boga” (jeśli nie pomylilam tytulu) i po pierwsze mnie to znudzilo, a po drugie nie potrafilam się polapać, który z tych śniadych jest który.
Ale to, co opisujesz, brzmi interesująco bardzo. Może nawet sobie ściunk, korzystając z powrotu do pelnej sprawności Sieci Wszechświatowej :>
Cześć grzesiu,
powiem tak, kinematografia latino to nie jest moja milość, podobnie jak literatura zresztą. Almodovara widzialam w kinie raz, poszlyśmy parę lat temu z Zuzanną na “porozmawiaj z nią” i bylyśmy niezwykle zgorszone. Potem jeszcze widzialam w Muranowie “miasto Boga” (jeśli nie pomylilam tytulu) i po pierwsze mnie to znudzilo, a po drugie nie potrafilam się polapać, który z tych śniadych jest który.
Ale to, co opisujesz, brzmi interesująco bardzo. Może nawet sobie ściunk, korzystając z powrotu do pelnej sprawności Sieci Wszechświatowej :>
pozdro 600