dziękuję za namiary, dostarczyły mi one, jako słynnemu blogowemu śledczemu:), dużo uciechy.
Szczególnie to uprzejme podziękowanie za łaskawe zauważenie. Z dyskretnym przemilczeniem, że łaskawe zauważenie nastąpiło po uprzednim, uniżonym anonsowaniu się:)
Rozbudził Pan moją ciekawości, więc poszedłem dalej. I doszedłem do miejsca, w którym nasz niepokorny i bojowy kolega, przedstawiający się jako dziennikarz i
scenarzysta:), zachwala swoją nową, postTXT produkcję.
Przez ten zachwyt przebija jednak lekka nutka żalu:
“...jest tu już blisko dwudziestu autorów i współgospodarzy z różnych regionów kraju.
Dziś czołowy dziennikarz Gazety Wyborczej wspomniał o nas w swojej blogowej notce!
Jakoś nie widzę, by ten fajny ciekawy i obywatelski ruch blogowy zyskał uznanie wśród naszych hehedziennikarzy…”
W innym miejscu, Big Boss osiągając lanserski orgazm szepcze namiętnie:
“...a Robert Leszczyński… redaktor naczelny pisma „Laif”... określił moje recenzje
krótko… „Są super!”...”
Tak to nasze niezależne, wolne i bojowe media obywatelskie łaszą się i przymilają do tego sprostytuowanego mainstreamu.:)
W pewnym momencie, mainstream schodzi jednak ze swego piedestału i sarkastyczną uwagą daje po łapach naszej alternatywnej, obywatelskiej, postTXT tromtadracji.
Na co ta, podkuliwszy ogon, kornie się usprawiedliwia… zachwycona przy tym poświęconej jej chwili.
A u siebie mainstream, jak surowy preceptor, karci blogerską tłuszczę; to Sergiusza za tabu, to yaycę za nomen omen, choć sam w swej doskonałości, nie zauważa, że posługuje się, skądinąd nieprawidłową frazą ; przysłowiowy Jarecki.
Duża uciecha, jak w dowcipie: – Panie profesorze jak nazywa się osoba, posługującą się słowami, których znaczenia nie rozumie? – Czy to ma być alibi do mnie???
No chyba, że Jarecki jest już bohaterem gazetowych maksym – mądrością ludu agorowego.
Wówczas, przepraszam!
Tego nie chwytają adoratorzy.
Jak to wielbiciele.
Nasi rebelianci… aspirujący:); bez znaczenia, czy łagodni czciciele czy wściekli ultrasi.:)
Nie ma się więc co dziwić, że z takim otoczeniem sieciowym jest Pan mało kompatybilny.
System, w trosce o własną stabilność Pana odrzuca.:)
Panie Referencie,
dziękuję za namiary, dostarczyły mi one, jako słynnemu blogowemu śledczemu:), dużo uciechy.
Szczególnie to uprzejme podziękowanie za łaskawe zauważenie. Z dyskretnym przemilczeniem, że łaskawe zauważenie nastąpiło po uprzednim, uniżonym anonsowaniu się:)
Rozbudził Pan moją ciekawości, więc poszedłem dalej. I doszedłem do miejsca, w którym nasz niepokorny i bojowy kolega, przedstawiający się jako dziennikarz i
scenarzysta:), zachwala swoją nową, postTXT produkcję.
Przez ten zachwyt przebija jednak lekka nutka żalu:
“...jest tu już blisko dwudziestu autorów i współgospodarzy z różnych regionów kraju.
Dziś czołowy dziennikarz Gazety Wyborczej wspomniał o nas w swojej blogowej notce!
Jakoś nie widzę, by ten fajny ciekawy i obywatelski ruch blogowy zyskał uznanie wśród naszych hehedziennikarzy…”
W innym miejscu, Big Boss osiągając lanserski orgazm szepcze namiętnie:
“...a Robert Leszczyński… redaktor naczelny pisma „Laif”... określił moje recenzje
krótko… „Są super!”...”
Tak to nasze niezależne, wolne i bojowe media obywatelskie łaszą się i przymilają do tego sprostytuowanego mainstreamu.:)
W pewnym momencie, mainstream schodzi jednak ze swego piedestału i sarkastyczną uwagą daje po łapach naszej alternatywnej, obywatelskiej, postTXT tromtadracji.
Na co ta, podkuliwszy ogon, kornie się usprawiedliwia… zachwycona przy tym poświęconej jej chwili.
A u siebie mainstream, jak surowy preceptor, karci blogerską tłuszczę; to Sergiusza za tabu, to yaycę za nomen omen, choć sam w swej doskonałości, nie zauważa, że posługuje się, skądinąd nieprawidłową frazą ; przysłowiowy Jarecki.
Duża uciecha, jak w dowcipie: – Panie profesorze jak nazywa się osoba, posługującą się słowami, których znaczenia nie rozumie? – Czy to ma być alibi do mnie???
No chyba, że Jarecki jest już bohaterem gazetowych maksym – mądrością ludu agorowego.
Wówczas, przepraszam!
Tego nie chwytają adoratorzy.
Jak to wielbiciele.
Nasi rebelianci… aspirujący:); bez znaczenia, czy łagodni czciciele czy wściekli ultrasi.:)
Nie ma się więc co dziwić, że z takim otoczeniem sieciowym jest Pan mało kompatybilny.
System, w trosce o własną stabilność Pana odrzuca.:)
Uchachany, pozdrawiam serdecznie
yassa -- 04.04.2009 - 19:10