Dla mnie podróże to przede wszystkim zapachy, wibracje powietrza, fragmenty pozornie zupełnie nieistotne, dla wielu trzecioplanowe.
Jestem zbieraczem drobiazgów.
Zwiedzam świat na podobnej zasadzie. Wtedy nie ma znaczenia dokąd jedziesz, znaczenie ma raczej, co usłyszysz i poczujesz.
Umiem sobie to odtworzyć nawet, w dowolnej chwili.
Głos Nowego Jorku i ten specyficzny zapach, zupełnie inny niż uderzenie balijskiego powietrza.
Zastygnięta Jerozolima. Wibrująca Hajfa.
Drgania Karaibów.
Roześmiany Wrocław.
Moje miasto.
Nie jestem w stanie wszystkiego wymienić, bo życie ułożyło mi się podobnie, podróżniczo.
Nie, nie tylko Ty tak masz
Dla mnie podróże to przede wszystkim zapachy, wibracje powietrza, fragmenty pozornie zupełnie nieistotne, dla wielu trzecioplanowe.
Jestem zbieraczem drobiazgów.
Zwiedzam świat na podobnej zasadzie. Wtedy nie ma znaczenia dokąd jedziesz, znaczenie ma raczej, co usłyszysz i poczujesz.
Umiem sobie to odtworzyć nawet, w dowolnej chwili.
Głos Nowego Jorku i ten specyficzny zapach, zupełnie inny niż uderzenie balijskiego powietrza.
Zastygnięta Jerozolima. Wibrująca Hajfa.
Drgania Karaibów.
Roześmiany Wrocław.
Moje miasto.
Nie jestem w stanie wszystkiego wymienić, bo życie ułożyło mi się podobnie, podróżniczo.
Trzymam to jak skarb.
Gretchen -- 07.06.2009 - 20:56