o zapachach i smakach to ja nawet kiedyś tekst napisałem , i jeszcze kiedyś o Polsce, gdzie też smaki i zapachy rolę istotną odgrywały.
Ale z podróżami tak myślę i jakichś żadnych wyróżniających się zapachów czy smaków nie pamiętam, ale dawno nigdzie nie byłem:)
Choć nie, np. zapach dworcowej pizzy (kawąłek za 2,5 euro) jako pierwszego posiłku po przybyciu do Rzymu pamietam:)
Ale takie sobie to było.
Albo zapach i smak jedzonka na Słowacji po przejechaniu rowerkiem po górkach ze 20 kilmoterów i ten zimny “Kelt_ czy Zlaty bażant
Ale i tak nie ma to jak konserwa turystyczna z puszki jak się idzie na Tarnicę czy inną Połoninę, wiatr, słońce i zimna woda ze strumyka, tak pyszna, że żadna minrealna się nie umywa.
Lub hełbata po wejściu na Połoninę Wetlińską i jak się pije tę gorącą herbatę i się siedzi zmarzniętym i przemoczonym (bo zawsze jak na Wetlińską wchhodziłem, to zimno i padało:), jakoś tak się składało, nie wiedzieć czemu)
Hm,
o zapachach i smakach to ja nawet kiedyś tekst napisałem , i jeszcze kiedyś o Polsce, gdzie też smaki i zapachy rolę istotną odgrywały.
Ale z podróżami tak myślę i jakichś żadnych wyróżniających się zapachów czy smaków nie pamiętam, ale dawno nigdzie nie byłem:)
Choć nie, np. zapach dworcowej pizzy (kawąłek za 2,5 euro) jako pierwszego posiłku po przybyciu do Rzymu pamietam:)
Ale takie sobie to było.
Albo zapach i smak jedzonka na Słowacji po przejechaniu rowerkiem po górkach ze 20 kilmoterów i ten zimny “Kelt_ czy Zlaty bażant
Ale i tak nie ma to jak konserwa turystyczna z puszki jak się idzie na Tarnicę czy inną Połoninę, wiatr, słońce i zimna woda ze strumyka, tak pyszna, że żadna minrealna się nie umywa.
Lub hełbata po wejściu na Połoninę Wetlińską i jak się pije tę gorącą herbatę i się siedzi zmarzniętym i przemoczonym (bo zawsze jak na Wetlińską wchhodziłem, to zimno i padało:), jakoś tak się składało, nie wiedzieć czemu)
Pozdrawiam.
grześ -- 07.06.2009 - 21:25