Jest w tym coś magicznego, dziwne pokrewieństwo zupełnie obcych sobie nacji.
Ale relacje nie zawsze były pozytywne,a konflikty były. Czasem niebagatelne.
Mniejsze i większe historyczne zadrażnienia mogłyby dostarczyć pretekstu do wzajemnych animozji: polityczne ambicje Piastów, niesławny czyn Kazimierza wobec Klary Zach, pogrom Węgrów na dworze regentki Elżbiety, spór o Ruś Czerwoną, Bitwa pod Bardiowem w cieniu bitwy Grunwaldzkiej się znajdująca, klęska węgierskiej szlachty zadana pod Humennem przez Lisowczyków (którzy zniweczyli plany Gabora Bethlena zmuszając go do porzucenia oblężonego przezeń Wiednia), najazd Rakoczego na Rzeczpospolitą w dobie Potopu..a nawet spór o Morskie Oko czy legenda o powstaniu miejscowości Węgierska Górka !
No i wszak w II wojnie znajdowaliśmy się w przeciwnych sobie obozach.
Coś niebywałego sprawia jednak, że po obu stronach widzimy tylko jasne, łączące nas epizody -że właśnie tego chcemy. Dlatego pamiętamy Batorego, a nie Lisowczyków i Rakoczego.
Szlacheckie pokrewieństwo z czasów Jagiellońskich ? Związki dynastyczne? Romantyczna Wiosna Ludów? Wspólne jarzmo komunizmu? Wszystko to mało by wyjaśnić to misterium przyjaźni.
Ważne, iż jest to dowód, że można żyć w pokoju i w wzajemnym szacunku -ale potrzeba do tego autentycznie dobrej woli obu stron.
I nie jest wtedy potrzebna nawet żadna KUL-awa “polityka historyczna”.
To jest piękny temat
Jest w tym coś magicznego, dziwne pokrewieństwo zupełnie obcych sobie nacji.
Ale relacje nie zawsze były pozytywne,a konflikty były. Czasem niebagatelne.
Mniejsze i większe historyczne zadrażnienia mogłyby dostarczyć pretekstu do wzajemnych animozji: polityczne ambicje Piastów, niesławny czyn Kazimierza wobec Klary Zach, pogrom Węgrów na dworze regentki Elżbiety, spór o Ruś Czerwoną, Bitwa pod Bardiowem w cieniu bitwy Grunwaldzkiej się znajdująca, klęska węgierskiej szlachty zadana pod Humennem przez Lisowczyków (którzy zniweczyli plany Gabora Bethlena zmuszając go do porzucenia oblężonego przezeń Wiednia), najazd Rakoczego na Rzeczpospolitą w dobie Potopu..a nawet spór o Morskie Oko czy legenda o powstaniu miejscowości Węgierska Górka !
No i wszak w II wojnie znajdowaliśmy się w przeciwnych sobie obozach.
Coś niebywałego sprawia jednak, że po obu stronach widzimy tylko jasne, łączące nas epizody -że właśnie tego chcemy. Dlatego pamiętamy Batorego, a nie Lisowczyków i Rakoczego.
SFTD (gość) -- 10.06.2009 - 10:56Szlacheckie pokrewieństwo z czasów Jagiellońskich ? Związki dynastyczne? Romantyczna Wiosna Ludów? Wspólne jarzmo komunizmu? Wszystko to mało by wyjaśnić to misterium przyjaźni.
Ważne, iż jest to dowód, że można żyć w pokoju i w wzajemnym szacunku -ale potrzeba do tego autentycznie dobrej woli obu stron.
I nie jest wtedy potrzebna nawet żadna KUL-awa “polityka historyczna”.