na półce stało śliczne pudełko z limitowanym wydaniem “BR”. Metalowe, opalizujące – na wyprzedaży. Nie miałem odwagi by zajrzeć co znajdowało się wewnątrz. Na pewno jednak była tam wersja Scotta – znaczy ta niekinowa. Bo o ile wiem filmu powstało kilak wersji. To miał być “Director’s cut”. Odrobinę bliższy powieści (z tymi bardzo dickowymi sugestiami, że Deckard sam jest androidem). I pewnie nie było tam większości narracji spoza kadru. W ogóle ponoć wersja oryginalna, kinowa była tak pozmieniana przez studio, że nie wiadomo o co w niej chodzi.
Zastanawia mnie też różnica w wymowie między powieścią a filmem. U Dicka przecież to dziewczyna-android męczy sobie pająka dla żartu (raczej jak małe dziecko niż dojrzała istota) i w ogóle – androidy wykazują się niepojętym brakiem empatii, nawet względem samych siebie… Film jest inny. W dodatku gdy go oglądałem, zaczytywałem się Dickiem cokolwiek bezkrytycznie i stąd pewnie nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia jak mógł. Ale to w dalszym ciągu klasyka.
Avatar? Napiszę coś o nim kiedyś indziej. Ale miałem swoje uwagi – jak każda podła istota.
W Carlow w wypożyczalni,
na półce stało śliczne pudełko z limitowanym wydaniem “BR”. Metalowe, opalizujące – na wyprzedaży. Nie miałem odwagi by zajrzeć co znajdowało się wewnątrz. Na pewno jednak była tam wersja Scotta – znaczy ta niekinowa. Bo o ile wiem filmu powstało kilak wersji. To miał być “Director’s cut”. Odrobinę bliższy powieści (z tymi bardzo dickowymi sugestiami, że Deckard sam jest androidem). I pewnie nie było tam większości narracji spoza kadru. W ogóle ponoć wersja oryginalna, kinowa była tak pozmieniana przez studio, że nie wiadomo o co w niej chodzi.
Zastanawia mnie też różnica w wymowie między powieścią a filmem. U Dicka przecież to dziewczyna-android męczy sobie pająka dla żartu (raczej jak małe dziecko niż dojrzała istota) i w ogóle – androidy wykazują się niepojętym brakiem empatii, nawet względem samych siebie… Film jest inny. W dodatku gdy go oglądałem, zaczytywałem się Dickiem cokolwiek bezkrytycznie i stąd pewnie nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia jak mógł. Ale to w dalszym ciągu klasyka.
Avatar? Napiszę coś o nim kiedyś indziej. Ale miałem swoje uwagi – jak każda podła istota.
mindrunner -- 09.03.2010 - 16:11