Jasne, że ocean

Jasne, że ocean

Ale tylko dla tego, kto przynajmniej spróbował/próbuje go eksplorować, że się tak wyrażę. Na zasadzie – im dalej w las, tym więcej drzew i końca nie widać. :)

Estes i Bly’owi (którą to pozycję właśnie czytam) jestem wdzięczna za jedno. Za odejście od głupowatej i samej w sobie zaburzonej psychicznie (ze względu na autora) psychoanalizy freudowskiej. Oboje wyzwolili się z tego kieratu i poszli dalej. W stronę archetypów jungowskich.

No i tu – jakby kto sam w sobie się nie zorientował czytając dawne bajki, baśnie i legendy – “literatury dla dzieci” jest tyle, co kot napłakał.
To dla dziecięcego rozumu może być ważne czy królewicz jeździł na siwym czy karym koniu i czy wilk miał większe uszy czy zęby. To jest ta najbardziej podstawowa (prymitywna) warstwa tych opowieści. I taką właśnie miałkość (dlaczego?, że zapytam podstępnie mając w pamięci opinię Sheridana) w tym gatunku literackim dziś się promuje.

Ot, zagwozdka! – dla odbiorców wyrobów bajkopodobnych tworzonych przez bajkopisów ;)


Ostrzeżenie od przodków – psychopaci w legendach i bajkach By: goofina (12 komentarzy) 31 grudzień, 2011 - 09:44