Miała przyjechać na białym koniu, a przyjechała na rowerze składaku, piszczącym pod ciężarem bagażu, który wiozła na plecach. Mogła przyjechać naga jak Godiva, albo z jasnym mieczem w dłoni, wśród trąb bojowych i jęku cięciw miotających pociski.
Ale mimo wszystko, dobrze, że dotarła bo cholernie długo na nią czekaliśmy. Gdy rozpakowała swoje toboły niektórym z nas zrzedły miny. Bóg jeden wie, czego się spodziewaliśmy?
Na pewno nie paciorków, szklanych koralików i dziwacznych totemów jedynie słusznej racji.
- Ha ha ha – zaśmiała się trochę wulgarnie a podczas gdy zżymaliśmy się i po kątach zaczęliśmy wymieniać kąśliwe uwagi, ku naszemu zdziwieniu wiara rozdrapała te paciorki co do jednego. Podzielono też rower.
Jeden niesie kierownice, inny koło bez szprych, bo i na pojedyncze szprychy znaleźli się amatorzy.
- Mam siodełko! Mam siodełko! – drze się ktoś nieprzytomnie i aż z tej radości tańczy, nie pomny tego, że nie wedle rangi bierze. Oj, daleko na tym siodełku nie zajedzie.
Gdy już się nacieszyli łupami, ktoś przytomnie zauważył, że w demokracji najważniejsza jest pompka.
- Kto zabrał pompkę? Kto zabrał pompkę? – słychać zewsząd.
Pan Michnik tylko się śmieje i loczek na czole sobie paluszkiem urabia.
Tak wyszło i nie ma co dramatyzować. Nie jest prawdą, że przed dwudziestu laty w lokalach wyborczych okna były zasłonięte czarnymi firankami, że głosy wrzucało się do trumien na których płonęły czarne świece.
Nie, to był całkiem dziarski dzień. Nie to co dzisiaj. Gdy wracałem rano do domu, zrywałem z drzew zieloniutkie listki, ot tak z pustoty. Gołębie wołały „cukru, cukru” Świat się śmiał jak w ruskiej komedii. Ciężko było wychwycić nutkę szyderstwa w tym śmiechu.
Potem w polityce nadeszły lata wstydu i zażenowania, zaciskania zębów i zgadywania czyje zdrowie w czyje gardło będzie wlewane. Czas matołka i jego cwaniaków. Potem dziesięciolecie pustego zetempowca. Jego urok – na psa urok! Oby nigdy więcej!
Nie narzekam. To już historia i żadne gadanie tego nie zmieni. Nie chcę mi się rozstrzygać czy przyczynił się do tego nasz narodowy pacyfizm, lęk przed prawdą, brak wyczucia formy czy autoironii. Nie wiem, być może coś całkiem innego.
Dwadzieścia lat to już dojrzałość. Może czas by odpowiedzieć sobie na trzy podstawowe pytania. Wiem, że wielu wypowiedziało się już w moim imieniu, ale taki się zrobiłem dziki, że już im nie ufam. Nie lubię gdy ktoś odpowiada za mnie i nie sądzę, żebyście wy to lubili.
Patrząc wstecz na to dwudziestolecie pełne politycznych emocji, słownych potyczek i zaskakujących zmian społecznych sympatii, czas odpowiedzieć szczerze.
Skąd przybywamy?
Kim jesteśmy?
Dokąd zmierzamy?
Jedno jest pewne. Już żadna Polska nie przyjedzie na białym koniu ani nawet na rowerze.
Wystarczy nam ta, która jest na miejscu. Że dużo roboty? Tym lepiej.
komentarze
Tym lepiej?
Tylko dla kogo?
Igła -- 04.06.2009 - 11:29Dla nas, panie Igła
Dla nas, bo niżej już nie spadniemy.
Wyznacz strefę władzy w Warszawie.
Ile to rzutów beretem w te i we wte?
Obstawiam osiem, o ile ma ktoś dobry beret z antenką i zaczyna z dachu wieżowca!
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 04.06.2009 - 13:01Piekny tekst, ty to masz talent:)
a z pointa się zgadzam, no.
ważne że jest, wy to pewnie inaczej odczuwacie, ale dla takiego mnie jest od zawsze tylko ta właściwie, pierwsze jakieś wspomnienia polityczne to mam właśnie z 1989, z 1990 rokiem i to słabe, no bo co tam siedmiolatek mógł wiedzieć?
I od zawsze czuję, że jest, jest wolna, jest nasza, jest w Europie, jest otwarta.
Że są problemy i że frustracje?
I że niektórzy wykopali na margines tych, którzy o nią walczyli?
Fakt, bywa, historia się obeszła okrutnie z niektórymi uczestnikami.
A niektórzy zdradzeni zostali, według kryteriów “ludzkich” nagrodę dostali nie ci, co trza i na szcycie wylądowali nie ci co trza, a raczej ci czesto, którzy ani jej wolnej ani otartej ani nowej nie chcieli.
I walczyli przeciw temu.
Tyle że mówię, zaryzykuję stwierdzenie, że dla wielu ona jest jedyna i nasza.
Wspólna.
Piekna.
Polska.
Dzięki wielu i wbrew wielu innym.
Ale jest.
I będzie
No, koniec z patosem, limit na dziś wyczerpany:)
pzdr
grześ (gość) -- 04.06.2009 - 13:21Ilustracja muzyczna,
też patetyczna, ale za to w jakim wykonaniu:)
http://solmina.wrzuta.pl/audio/5CbWqJL2oNg/15._tango_na_glos_orkiestre_i...
P.S. (gość) -- 04.06.2009 - 13:26P.S. do P.S-a
P.S. to oczywiście ja czyli grześ.
grześ (gość) -- 04.06.2009 - 13:33Grzesiu
Nawet nie zastanawiam się czym jest dla mnie. Rządy i ustroje odpływają w niebyt i pies z kulawą nogą o nich nie zaszczeka za 200 lat.
Ja z przykrością to napiszę, ale trudno.
Jest we władzy łobuzerki und ciemnoty.
To już napisałem na S24 w komencie.
Nie ma jak porównać. Co by mogło być a nie jest. szkoda czasu na takie sprawy.
Inaczej.
Patrzę na to co jest pod kątem takim.
Ile bym poświęcił by tego bronić, ale tak naprawdę, znaczy się z bronią w łapskach.
Miałbym iść “na bagnety” wezwany przez Tuska czy Kaczyńskiego?
sam nie wiem. Nie mam dobrej odpowiedzi dzisiaj.
Najchętniej kopnął bym ich wszystkich w dupę!
Skąd się w ogóle wzięli?
Pozdro
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 04.06.2009 - 14:12Hmmm..
Istnieje pewne zło, które widziałem pod słońcem, a jest nim pewien rodzaj pomyłki, która wychodzi od zwierzchności: że głupców stawia się na wysokich stanowiskach, a zasobni w mądrość siedzą nisko. Widziałem niewolników na koniach, a książąt idących piechotą jak niewolnicy.
Ksiega Koheleta 10,5-7
Ciekawość, czy ten cały Kohelet żył w demokracji, albo za komuny, albo czytał o kanciatym stole?
Ten feler, którego doświadczamy, jest dziwnie uniwersalny.
s e r g i u s z -- 04.06.2009 - 14:14Sergiusz
Jakie wymagania stawiasz!
Dziewięćdziesięciu czterech na stu możesz Koheletem w łeb walnąć i zyskasz tyle, że się obliżą.
“Okręt przybił na Chios
załoga łaknie źródlanej wody
przy zdroju pośród skał...”
Dość!
Ezra Pound to faszysta. Podobno w klatce go wozili i okazywali tłumom niczym dziwnego zwierzaka.
Alianci naszego wątpliwego zwycięstwa.
“ I wtedy boski cud, boska sztuczka
W morskim wirze ugrzązł okręt
Bluszcz na wiosłach, królu Penteuszu”
Zły, dobry poeta w klatce na pośmiewisko.
Jacek Jarecki -- 04.06.2009 - 14:35Rzuć w niego pomidorem gnoju!
Wspólny blog I & J
Jacku,
tak było, 25 dni małpę z Pounda robili, do obłędu doprowadzając.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, TXT od 1,5 roku cały świat widzi poprzez/dzięki serwerowi, który nazywa się.... Pound
Kohelet wiedział co mówi, cholera.
s e r g i u s z -- 04.06.2009 - 14:55Sergiuszu
bo prawda jest uniwersalna :)
Marekpl (gość) -- 05.06.2009 - 22:05