Był taki estoński film pt. “Sklepik z marzeniami” opowiadający o przyjaciółkach, które postanowiły otworzyć sklep, w którym kobiety będą mogły spełniać swoje marzenia. Nie, zbereźnicy, nie takie.
Chodziło o pokazanie, jak przy pomocy drobiazgów człowiek potrafi czuć się lepiej sam z sobą, otworzyć się na innych, czy na nowo pokochać tę samą osobę.
Film może nie był jakąś rewelacją, ale dało się oglądać. A przynajmniej nie zasnąć w kinie. A w moim przypadku to już naprawdę sztuka.
I czytam sobie te rewelacje Paliwody i Terlikowskiego. Tego pierwszego to już pominę, bo to margines niewarty straty czasu.
Inna sprawa z Terlikowskim, który w mediach przedstawiany jest jako “katolicki głos w twoim domu”.
Czy on nie mógłby po prostu otworzyć swojego własnego sklepiku z marzeniami? :
komentarze
Hm, a trochę nie na temat
czytałeś Kinga ,,Sklepik z marzeniami”. Był też fim na podstawie tego ale badziewny w sumie. ,,Sprzedawca śmierci” tytuł miał.
No a marzenia to niebezpieczna rzecz , tak mi z KInga książki wynika
:)
pzdr
grześ -- 22.05.2008 - 11:17P.S.
ten wpis to rozwijający (się) ma być czy nie rozwijający?
grześ -- 22.05.2008 - 11:18E-e, nie czytałem.
A wpis nie bydzie sie rozwijał.
To znaczy tak sobie teraz myślę.
Human Bazooka
Mad Dog -- 22.05.2008 - 11:19psiak..
na skróty polazłeś i nawet nie powęszyłeś;] Leniwy psiak! oj leniwy;)
Pijany Inkwizytor -- 22.05.2008 - 15:54Mad
przesuń to zdjęcie w dół, jakieś 10 linijek bo się rozjechał
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 22.05.2008 - 18:02Pi
Wiem, że na skróty, wiem:-)
Ale widzisz, niech chce mi się w przypadku tego gościa zgłębiać tego, co w prościuni sposób przekaże fotografia. O.
Human Bazooka
Mad Dog -- 24.05.2008 - 16:16