Było ważne opowiadanie, przekazane mi przez pewną panią:
Zaczyna się u mnie w ogródku, kiedy z Wacławem postanowiliśmy, że opuścimy ten kraj.
- Postanowiliście, czy postanowiono?
- Postanowiliśmy i postanowiono.
- To taka wielka różnica…
- Niech i tak będzie – postanowiliśmy. Ponieważ człowiek może zawsze wybierać i nawet jeżeli nie ma wyboru, nawet jeżeli mu się zdaje, że nie ma wyboru – wybór istnieje. Mogliśmy zostać – ale on by zginął.
- Skąd taka pewność?
- Przeczucie.
- Ah… Przeczucie.
- Nie oskarżaj nas… mnie.
- Dobra – początek w ogródku. I co dalej? Decyzja zapadła – wyjeżdżacie.
- I na tym koniec.
- Jak to koniec?
- Koniec.
- Taki zupełny?
- Tak. Ponieważ jak wyjechaliśmy zostawiliśmy wszystko – to był dla nas koniec. Język zostawiliśmy. Zostawiliśmy kulturę, w której najlepiej się czuliśmy. Ludzi, którzy nas otaczali.
- I to był koniec?
- To była zagłada naszego świata.
I wtedy do mnie to dotarło – wygnanie to zagłada. Wykorzenienie to śmierć. Można żyć, ale życie jest pozbawione nie tyle sensu, ile chęci.
- Powiedz mu ode mnie – że miałem rację, kiedy mówiłem, że nigdy go nie poznam.
- Nie osobiście. Uwielbiał czytać twoje listy.
- Co mi po tym – nigdy mi na żaden nie odpowiedział...
- Nie chciał – nie oczekiwałeś odpowiedzi.
- I co z tego? Ale mógłby się wykazać jednak niezrozumieniem i odpisywać.
komentarze
No cóż tak i zrobisz,
kiedy to ładne opowiadanie jest.
yayco -- 07.01.2008 - 23:47W sam raz na noc.