Niech i tak będzie...

Było ważne opowiadanie, przekazane mi przez pewną panią:

Zaczyna się u mnie w ogródku, kiedy z Wacławem postanowiliśmy, że opuścimy ten kraj.

- Postanowiliście, czy postanowiono?

- Postanowiliśmy i postanowiono.

- To taka wielka różnica…

- Niech i tak będzie – postanowiliśmy. Ponieważ człowiek może zawsze wybierać i nawet jeżeli nie ma wyboru, nawet jeżeli mu się zdaje, że nie ma wyboru – wybór istnieje. Mogliśmy zostać – ale on by zginął.

- Skąd taka pewność?

- Przeczucie.

- Ah… Przeczucie.

- Nie oskarżaj nas… mnie.

- Dobra – początek w ogródku. I co dalej? Decyzja zapadła – wyjeżdżacie.

- I na tym koniec.

- Jak to koniec?

- Koniec.

- Taki zupełny?

- Tak. Ponieważ jak wyjechaliśmy zostawiliśmy wszystko – to był dla nas koniec. Język zostawiliśmy. Zostawiliśmy kulturę, w której najlepiej się czuliśmy. Ludzi, którzy nas otaczali.

- I to był koniec?

- To była zagłada naszego świata.

I wtedy do mnie to dotarło – wygnanie to zagłada. Wykorzenienie to śmierć. Można żyć, ale życie jest pozbawione nie tyle sensu, ile chęci.

- Powiedz mu ode mnie – że miałem rację, kiedy mówiłem, że nigdy go nie poznam.

- Nie osobiście. Uwielbiał czytać twoje listy.

- Co mi po tym – nigdy mi na żaden nie odpowiedział...

- Nie chciał – nie oczekiwałeś odpowiedzi.

- I co z tego? Ale mógłby się wykazać jednak niezrozumieniem i odpisywać.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No cóż tak i zrobisz,

kiedy to ładne opowiadanie jest.
W sam raz na noc.


Subskrybuj zawartość