Od wczoraj zbierałem się do napisania tego tekstu. Temat mi troszkę podebrała kindzie. W przyrodzie jednak równowaga, jak bozia przykazała, być musi, więc kindzie podebrała mi tytuł posta i zrobiła z niego tytuł swojego bloga. Ja podebrałem tytuł posta od Kołakowskiego, a on podebrał…
Zostawmy w spokoju Alicję Tysiąc i jej dzieci, które jako nowe wcielenie doktora Mengele chciała z zimną krwią zamordować. Zostawmy Gościa Niedzielnego, który jako katolicki głos nawiedzał polskie domy i informował, że Trybunał to nic innego jak alter ego SS. Post ten powstał pod natchnieniem Tomasza Terlikowskiego i jego obecności we wczorajszych komentarzach w Toku. Kilka pytań do redaktora Terlikowskiego i obroców życia nienarodzonego.
Dlaczego kobieta nosi dziecko „pod sercem”? Dlaczego nie nosi go w macicy, koło wątroby, pod aortą, koło pęcherza? A może nosi jednak to dziecko nad kością ogonową, tylko trochę z przodu?
Dlaczego jest to jest „dziecko pod sercem” a nie płód? Jeśli zrównany semantycznie zostaje płód z dzieckiem, to dlaczegóżby nie zrównać dziecka z dorosłym? I tak matki z hitlerowskim natchnieniem mordują małych dorosłych. Ba, małych noblistów, bo przecież potencjalnie właśnie mogą, te „dorosłe dzieci”, być również nolblistami?
Dlaczego zabija się „niewinne, nienarodzone dziecko”? W czym ten byt jest bardziej niewinny? Na mieście chodzą słuchy, że leworęczni mieli w życiu płowym brata bliźniaka, którego wchłonęli, czego jednym z symptomów może być ich mańkuctwo. Wierzby szumią, że z dwóch zarodków może, przy spełnieniu pewnych warunków, powstać jeden. Tego oznaką może być np. obojnactwo, lub pewne zaburzenia skórnych pigmentów. Czy mam rozumieć, że mańkuci i obojnaki to dzieci „winne”, w przeciwieństwie do tych, które za życie pomacicznego się brudem życia nie skalały?
Dlaczego w końcu redaktor Terlikowski nazywa słowo „aborcja” nowomową? Genealogicznie zapewne nowomową jest, ale wszelkie podsercowe, nienarodzone, niewinne dzieci spełniają tą samą funkcję, jaką zarzuca Terlikowski i jemu podobni, nowomowie pro-choice. Staro-nowomowa Terlikowskiego ma zakrzyczeć, zawłaszczyć dyskurs, obezwładnić emocjonalnie. Myślimy przecież słowami. A jak można zabić „niewinne dziecko, które matka nosi pod sercem”?