Oczekiwany z dawna zwrot w pisowskiej retoryce zapoczątkował prezydent w Budapeszcie. Nie ma sporu o ratyfikację Traktatu Lizbońskiego a o jej sposób. Wiemy co zrobić, nie wiemy jak. Zwyczajnie, jak amatorzy. Chcemy aby wszyscy byli zdrowi, piękni i szczęśliwi, tylko jak to osiągnąć nie wiemy. Może poprzez lustrację, weryfikację, deratyzację, abnegację. Ładnych czasów dożyliśmy.
Tymczasem notowania PiSu lecą na łeb. Także aprobata dla prezydenta, jego poczynań w związku z Traktatem, dla telewizyjnego orędzia. Propagandyści nie docenili głupiego polskiego ludu, który raz się sparzywszy gremialnie przestaje na kolejne bodźce reagować. Nowych zaś nie są “pijarowcy” w stanie wykoncypować, za bardzo się już w rutynie zapiekli. Nie są zdolni do kolejnych wysiłków umysłu. Jak to posłuszni funkcjonariusze. Mogą błyszczeć pomysłami wodzów, ci zaś powtarzają starą śpiewkę. Im też nowej brak.
Poseł Cymański już nie cytuje własnej mamusi, która mu, zgodnie z tym co słyszała w radyju zakazywała Polskę sprzedawać. Usłyszawszy zaś, że prezydent dezaprobuje rzecz przez PiS jeszcze wczoraj chwaloną, także zaczyna dezaprobować. Natychmiast. Prezydencki autorytet uznając. Godna podziwu giętkość charakteru, zapatrywań, postawy. I ten niedościgniony spryt. Wsparty równie niedoścignioną mimiką i gestykulacją.
Jak się ojciec Rydzyk w tym wszystkim odnajdzie, nie wiadomo.
W polityce wewnętrznej jawi się nowy element. Nowo – stary. Oto aresztowanie Petera V. spowodowało lawinę zaprzeczeń tych, których się posądza o osobistą z nim znajomość. Indagowany w tej sprawie Józef Oleksy miał przy odpowiedziach znacznie bardziej zmartwioną minę niż wtedy, kiedy mu kazano się z taśm Gudzowatego wytłumaczyć. Petera oczywiście nie tylko nie zna ale i jego twarz kojarzy mu się z kimś zgoła innym. Sukces zaś, jakim było to aresztowanie zawłaszczyć próbuje i Ziobro i Olejniczakowi jest przypisywany a Ćwiąkalski wyniośle milczy. Każdy bądź mówi, bądź daje do zrozumienia, że to on.
Media spekulują. Według niektórych za wypuszczenie Petera V. lewica poprze ustawę medialną, czyli PO uzyska TVP. Platforma, wtedy już wkroczywszy na przetartą przez PiS ścieżkę samozniszczenia zapewni nam powrót do władzy energicznych plantatorów gruszek na wierzbie. Pojawią się znowu, podstarzali już tymczasem, lektorzy komitetów wojewódzkich PZPR, teraz za socjaldemokratów poprzebierani i będziemy mieli Polskę solidarną w urbanowskim z kolei przebraniu.
Tymczasem nasza wiarygodność zarówno za granicą jako państwa jak i klasy politycznej w Polsce sięga dna. Nikt nie rozumie o co chodzi. Wszelkie przewidywania zawodzą, stają się bezsensowne. Najlepiej więc dać sobie spokój zarówno z Polską jak i polityką. Ukraina nie musi być w końcu w Unii, Gruzja w NATO my zaś po staremu możemy być zaściankiem Europy, którym się przejmować nie warto. Wiadomo przecież, że nie jesteśmy dla Rosji zagranicą.
komentarze
Stary
chodza słuchy że ratować sprawę idzei do pałacu Jacek Kurski, za rzecznika bedzie
robił...super wesoło się zapowiada tej wiosny AD 2008 :)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 26.03.2008 - 14:30Jaki zwrot, Szanowny Panie Stary?
Przecież p. Jarosław Kaczyński już dość dawno podczas jednego ze swych wiekopomnych wystąpień sejmowych oświadczył, że nikt mu/im nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe białym.
Poza tym ginastyka akrobatyczna jest dość widowiskowym rodzajem sportu i cieszy się zasłużoną sławą wśród widzow.
Pozdrawiam serdecznie i nieakrobatycznie (nie ten wiek, nie to zdrowie, nie ten wzrok, ale za to mam drabinę)
Lorenzo -- 26.03.2008 - 15:00Max
Jeżeli to prawda, to znaczy, że Opatrzność postanowiła nam prezydenta ukarać.
Stary -- 26.03.2008 - 17:53Przy okazji nas też.
Lorenzo
Dzięki za pozdrowienia.
Akrobacje na drabinie, których się PiS dopuszcza dotyczą głównie impponderabiliów. Tutaj zmysłów nie potrzeba. Logikę tylko giętką mić trzeba a i gębę niewielką aby po jej utracie nie płakać nadmiernie.
Swoją drogą, to nie bardzo chwytam, co z tą drabiną. Igła już mi kiedyś robił drabiniaste aluzje ale w końcu nie powiedział o co chodzi. Myślałem, że jak to on, zastosował jakiś egzotyczny skrót myślowy ale widzę, że sprawa jest szersza. Mógłbyś zdradzić?
Stary -- 26.03.2008 - 17:57Szanowny Panie Stary
Moja (ale nie tylko) drabina to takie urządzenie, na ktore można wejść, jak się człowiekowi nie podoba to, co się wokół niego dzieje. Poza tym z gory lepiej widać i błotem się nie obrywa. Ogląd też sobie można poprawić i różne rzeczy przemyśleć. Czyli takie dosyc praktyczne urządzenie.
Pan Yayco miał beczkę. Swego czasu Mrożek wynalazł półpancerze praktyczne, ale one (podobnie jak i beczka, choc beczka skłaniała bardziej do kontemplacji, przynajmniej w założeniu) działały tylko w parterze (chroniły przed pluciem) i widoku nie było.
Pozdrawiam praktycznie
PS. Aha, no i drabina jest przenośna w przeciwieństwie do szczytu góry.
Lorenzo -- 26.03.2008 - 18:06Lorenzo
Dobre.
Beczka się w dodatku z Diogenesem kojarzy. A to filozof. Już na studium wojskowym było to źle traktowane.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Stary -- 26.03.2008 - 19:25Panie Stary
Zostaw pan beczkę i Diogenesa.
Igła -- 26.03.2008 - 20:06Bo mnie on się ze śledziem na sznurku kojarzy, a śledź z beczką, razem to wiesz co wychodzi!!!
A studium wojskowe z majorem Wróblem i to jest adekwatne do tytułu twojego wpisu.
Trza się zbroić.
Igła