[...]
Proszę mi wyjaśnić dlaczego powinienem zareagować na to zdarzenie?
2008-03-02 12:48Dwie sprawy. Pierwsza dotyczy tego, że nie jest Pan osobą, z którą będę omawiał sprawy mojej konsekwencji, bądź jej braku. Po prostu nie jest Pan. Po drugie, powody opuszczenia przeze mnie tekstowiska były głębsze niż wyrzucenie przez właścicieli txt jednego z blogerów. To był element, jeden z kilku. Zresztą ja owego blogera w ogóle nie znałem i nie znam. O tej sprawie jednak też nie będę z Panem rozmawiał. Dlatego, że nie będę rozmawiał. Miłego dnia życzę,
2008-03-02 13:39widze, ze powyzej miala miejsce pelna niespotykanego na tym blogu napiecia wymiana zdan
2008-03-02 22:53eMFN-ie, nie zgodzę się z tobą. Rzecz zupełnie bez znaczenia. Faktem jednak jest, że w takich momentach nie do końca wiadomo jak należy zakończyć rozmowę. Może umieszczony w widocznym miejscu napis: AKWIZYTOROM WSTĘP WZBRONIONY, rozwiązałby sprawę? Też wątpię. Trzeba jakoś z tym żyć. Pozdrawiam,
2008-03-03 08:39rób swoje:) czytam pozdrawiam max
2008-03-03 10:36Staram się cały czas. :-) Dzięki za odwiedziny. Trzymaj się.
2008-03-03 10:53Tak metafizycznie tym razem...
2008-03-03 11:10Wszelki duch... Pani MEP!, to Pani?! Niemetafizycznie. Po prostu.
2008-03-03 11:14Wrocilam z bajki, a raczej przywialo mnie...;-)
2008-03-03 11:17Poza tym, już mówiłem! Siedzi człowiek w ciemnicy. Umęczony, zrezygnowany, zły. Głodny i zmarznięty. Różne rzeczy przychodzą mu do głowy. Przysypia, ma zwidy jakoweś, budzi się, kombinuje, przypomina sobie rzeczy miłe i niemiłe... itd. Dajmy mu pocierpieć. Wreszcie, niech Pani pomyśli, ile z tetgo wszystkiego może być pożytku dla rozwiązania sprawy przez Kulę! Przecież to może właśnie być TO! Albo nie to...
2008-03-03 11:18Tutaj też wiało, ale bez przesady. Można było wytrzymać. Warszawa ocalała spod łapy armagjedonu.
2008-03-03 11:19Monolog Rev. Jorge moglby trafic do podrecznikow Szkoly w Szczytnie, w rozdzilach "formacyjnych"...;-)
2008-03-03 11:25Dzięki za docenienie. :-) O tym właśnie marzę. Niech adepci uczą się tego fragmentu na pamięć, a potem wdrażają nabytą w ten sposób wiedzę w życie. Najlepiej każdy według własnego pojęcia. Jest szansa, że się "rozformują"...
2008-03-03 11:29My tu sobie gadu, gadu, a pod poprzednim wpisem, ktos mnie od antytez wyzwal. Porzadna dziewczyne! Skandal!!!
2008-03-03 11:34Nie wiem o co chodzi. :-) Na strony gdzie panuje zgorszenie i atmosfera swawoli nie zaglądam. Taki już jestem. Zwracam tylko uwagę, że ci co bronili tego stanowiska - zwiali. Nie ma ich. Pusto. :-)
2008-03-03 11:36Tak to z nimi jest. Wytra se czlowiekiem gebe i zwieja...;-)
2008-03-03 11:38Słowem - wycieruchy. Zawsze wolałem sztruksy. Albo luźne szarawary non-iron. Teraz wiem dlaczego. :-) Znikam, będę za godzinę albo pół. Miło Panią widzieć po niebezpiecznej podróży.
2008-03-03 11:46zacznijmy od tego, ze z Ciebie to wcale nie jest az taka porzadna dziewczyna za jaka chcialabys tu uchodzic pamietam, ze rozne na tym blogu uwagi padaly z Twojej strony, cos o bieliznie, cos o braku serca... to po pierwsze primo zas po primo drugie to wcale nie sprecyzowalem w swoim komentarzu kto mial by byc teza, a kto anty, ale jak widac wystarczy uderzyc w stol... no! pzdr.
2008-03-03 11:48po pierwsze primo, to nie przypominam sobie rozmow o bieliznie, ale moge sie mylic. Czy rozmowy o bieliznie to cos zdroznego? O bezbieliznie to rozumiem, ale tak? Po drugie primo, co to za pomysl, ze osoba bez serca nie moze byc porzadna. To dyskryminacja niepelnosprawnych! Kazdy sad mi przyzna racje! Po trzecie primo, to oczywiste, ze to ja mialam byc antyteza. Ktos , kto zan mnie tak dluigo jak Ty, wie jak mnie zranic. To byl precyzyjny cios, zza węgła. No! ;-)
2008-03-03 11:59Jestem. Ale na chwilę. Dużo roboty, dużo roboty... Jutro jeszcze więcej. Pani Antytezo, co nowego po powrocie do świata wirtualnego?
2008-03-03 12:58tez duzo roboty, ale slabo mi idzie, bo niewyspana jestem. W Bajce wialo i padalo, wiec front robot trzeba bylo ograniczyc, a Swieta za pasem. Krokusy i przebisniegi kwitna, kaczki (dwie pary) przylecialy na stawek. Wiosna. To tyle.
2008-03-03 13:06Pani Antyzezo, sielsko, bardzo sielsko. Dwie kaczki nawet przyleciały... Nad stawek. Czyżby nad tym stawkiem znajdowali się jacyś inteligenci. Bo inteligentów teraz się wszędzie poszukuje. Pani Antytezo, moja rada jest taka - czekolada z orzechami, poprawić czekoladą w kubku z EMPIKU, pół na pół z kawą; zamknąć pokój i przespać się chwilę w fotelu na kółkach. Pod kółka wcześniej podstawić dwie cegły, żeby mieć pewność, że w czasie snu nie teleportuje się Pani w inny wymiar. I to bez dwóch zębów na przedzie. O pardą, ta ostatnia uwaga jest kierowana do mnie , bo ja - podobno - w nocy wierzgam nogami, co może być początkiem dodatkowego nieprzewidywalnego ruchu. Do Pani, Pani Antytezo, zastosowanie mają tylko cegły. Miłych snów życzę.
2008-03-03 13:18Pani Antytezo! Miało Być "Pani Antytezo", a nie "Antyzezo". :-)))))
2008-03-03 13:19kaczki przylecialy cztery! (2+2=4;). Istny desant. No D-day, po prostu. Jeszcze troche plochliwe, ale beda sie oswajaly wprost proporcjonalnie do ilosci zzeranych bulek.;) Co do inteligentow, to popytam na osiedlu. Kiedys przechodzilo takich dwoch, od razu widac, ze cudzoziemcy. Moze nawet - Europejczycy! Trzeba by w nich tym, no, polonizmem, ale kto da rade?
2008-03-03 13:27Tak, u nas o prawdziwego inteligenta trudno. Ze świeczką szukać. A propos świeczek. Czy próbowała Pani którąś z kaczek pochwycić i zbadać, czy one dużo jeszcze tej bułki muszą jeść? Dla mnie nie musi być zbyt tłusta. A jeżeli nawet będzie, wytopi się i zrobimy kaganek. Gratis. W promocji. Ekstra.
2008-03-03 13:32Przecież napisałem, że dwie pary kaczek. Czyli - upraszczając, bo po co się bez sensu powtarzać - dwie.
2008-03-03 13:37No nie ma Pan podejscia inwestycyjnego, no nie ma Pan... Te kursy handlowe to po co byly? Zeby sie z roboty urwac? Kaczki maja wiosna kaczatka. Od 8 do 10-ciu. Wytapiac kaczke znoszaca zlote jajka? Nawet na kaganek (oswiaty)?No wie Pan!
2008-03-03 13:48Chylę czoła. Od razu widać kanclerski łeb (proszę wybaczyć). Zaszalejemy jak małe podrosną. :-)
2008-03-03 13:53Potwor!;-) Ze sie Pan tez GrinPisow albo WWeFow nie boi.:-)))
2008-03-03 13:55Boję się tylko tego, że mogę zgłodnieć, a w brytfance nie będzie już kaczki.
2008-03-03 13:57Ja nie znosze kaczki. Najbardziej z calego drobiu, bo gesi i indyka tez nie lubie. Ale rosol z kury, owszem. Ale tez nie własnej, tylko z kosmonautki ze sklepu. Nasze kury (sztuk piec), ktore mielismy dawno temu, dozyly sedziwego wieku 12-13 lat.
2008-03-03 14:00Za stare. Wyjdą łykowate. I w dodatku - jak Panią znam - pewnie mają imiona. Ciężko taką zaciukać... "Tereska, wybacz, ale przychodzą goście i muszę coś do gara włożyć." Nie, to nie dla mnie. Jestem zbyt wrażliwy. A może ma Pani jakąś smaczną krówkę albo cielaczka. Wiem, że to większy kaliber, ale ja za wołowiną (cielęciną) jestem bardzo. O kosmonautkach niech mi Pani już nie mówi. Od razu mi sie ten wiejski kogut przypomniał, z którym w młodzięctwie toczyłem boje. Brrr... Mocny był z niego zawodnik. Inna sprawa, że rzecz szła o wcale pokaźne stado kur.
2008-03-03 14:13Pani Antytezo, kury - oczywiście "wyszłyby łykowate". Czytam uważnie, zapewniam. :-)
2008-03-03 14:17Jesli przywiazalismy sie do kur, to wyobraza Pan sobie co by sie dzialo, gdybysmy mieli cos bardziej przytulnego? A kury rzeczywiscie nazwalismy - nazwiskami sasiadek (niektorych;). Jedna z nich do dzis sie nie odklania... A dzikie kaczki (szczegolnie kaczory) sa piekne...A kaczatka slodkie.... Ech, co ja robie w tej Warszawie?
2008-03-03 14:17Pieknie Pani opowiada. Strasznie zgłodniałem. :-)
2008-03-03 14:18to moze Pan myknie na jakis obiadek? Do "Czytelnika" na ten przyklad. Tak bardziej inteligencko.
2008-03-03 14:27W "Czytelniku" zbyt inteligencko. Jeszcze jakaś partia się do mnie przyzna. Do zobaczenia,
2008-03-03 14:40...i tyle Go widzielismy. Tak jak MFN-a, ktory rzucil kalumnią i znikl.
2008-03-04 15:06Ale Pani trafiła. Właśnie na moment wróciłem zjeść... "kanapkę z szynką". Nic nie poradzę. Masa roboty w referacie. Sprawy wagi państwowej się przewalają między segregatorami. Cały czas podejmuję strategiczne decyzje. Rozumie Pani, Pani Antytezo, kumulacja jak w totku.
2008-03-04 15:31Czyzby Pan tez kladl podwaliny?
2008-03-04 15:32No, żniwa to nie są. Niestety. Kładę podwaliny. Podobnie jak Pani :-). Ale nie tak dobrze, nie tak umiejętnie, bez właściwej Pani swobody i elegancji. Rzecz jasna. :-)
2008-03-04 15:39Tak, u mnie swoboda to podstawa. Moze dlatego tak krzywo leza. Te podwaliny. ;-)
2008-03-04 15:42Na pewno prosto. Jest Pani wobec siebie zbyt krytyczna. :-) No dobra, koniec, idę robić! Pozdrawiam, niech Pani tutaj rządzi, gdyby jeden z drugim przyszedł. Zatem, raz jeszcze - lecę!
2008-03-04 15:45jedynie czynilem luzne uwagi i dzielilem sie nimi z wami - moimi drogimi przyjaciolmi to, ze uwagi te odnosily sie do spraw takich jak np. przyznany tu nie raz przez sama zainteresowana brak serca u MEP. (ciezki policzek dla wspolczesnej kardiochirurgii), albo tez temperatura sporow toczonych na tym blogu (tu padl z mojej strony ten nieszczesny heglizm) nie uprawnia w zadanym wypadku do wyciagania tak daleko idacych konkluzji, jakoby dzialy sie tu jakies okropnosci czy tez rzucane byly jakies oszczerstwa nie nie nie, na takie generalizacje sie nie zgadzam stanowczo, acz, tradycyjnie, z subtelna nutka sarkazmu i (a jakze) melancholii pzdr.
2008-03-04 16:26Wiesz, co sie stanie, kiedy sie rozniesie po blogosferze, ze jestem antyteza? Albo, ze gadam o bieliznie (i w dodatku tego nie pamietam)? NIGDY sobie zycia nie uloze! Bo brak serca to detal. Serce tylko przeszkadza w zwiazkach. Zbedny balast. I w ogole.;-)
2008-03-04 18:55siostro czechitko, MEP., moja droga, i komu Ty to mowisz? z sercem to jest tak, ze, by zacytowac pewnego, az za dobrze nam znanego klasyka: "wszystko na pewno skończy się fatalnie" ;-) pzdr.
2008-03-05 07:56no pewnie, ze wszystko skonczy sie fatalnie. Nie tylko serca nie mam, ale takze (juz) reputacji...;-) Czyzbys rowniez byl antybohaterem romatycznym? Albo bohaterem antyromantycznym?
2008-03-05 08:29I ja też już jestem. Nie do końca uwolniony od obowiązków w referacie, ale z masłem na mankiecie, co zostało tam, kiedy obcierałem buzię po degustacji kanapki z szynką. Pani Antyteza mnie zrozumie, ona też lubi kanapki z szynką... A czy eMFN lubi?
2008-03-05 14:39MFN sie kiedys (z pewna wyzszoscia;) zdeklarowal jako wegetarianin, wiec pewnie je szynke z fasoli albo ze sprasowanych kielkow.
2008-03-05 14:47Jadłem ostatnio zupę z czarnej fasoli. Pyszna. Kanjpa była meksykańska. Ale to jeszcze nic. Kucharzem w knajpie meksykańskiej był Zbyszek.
2008-03-05 14:50Phi! I co w tym takiego dziwnego? Ze niby Zbyszek? To stare indianskie imie jest! A Pan jest gringo! O!
2008-03-05 14:54Żeby chociaż Antonio... Antonio Fakaldo.
2008-03-05 14:56Zaraz wracam. Dostawa towaru.
2008-03-05 14:57ten referat rozprowadza... Garnki na wage? Garnitury z bistoru? Misie - żelki luzem?
2008-03-05 15:20Żelki luzem... To chyba oczywiste! :-)))) Pozdrawiam, referent
2008-03-05 16:32a) nie jadam kanapek z szynka b) jestem anty - bohaterem anty - romantycznym nie przepadam tez za kuchnia meksykanska, ale za to uwielbiam zelki i galaretki (moga byc i te na wage) pzdr.
2008-03-05 21:23tak "przemyka" miedzy zebami, brrr... A miśkami - żelkami "zalatwilam sie" jeszcze jako dziecko, kiedy zjadlam na raz cala paczke, i przez kilka dni bylam jednym wielkim farbsztofem... ;)
2008-03-06 08:11otwieram paczuszke i nie bawiac sie w jakies wyjmowanie pojedynczych sztuk wsypuje wszystko na raz do buzi, az sie zupelnie tymi zelkami zakleje, a wtedy przez jakis czas jest ze mna spokoj - tzn. nie gadam w kolko ale na dluzszy dystans to nie pomaga, bo przezucie takiej masy miskow niezwykle wzmacnia miesnie szczeki, co pozwala mi byc jeszcze bardziej gadatliwym ;-) pzdr.
2008-03-06 13:07Mięśnie szczęki pracują głównie przy kłapaniu szczęką. Mowa wymaga raczej specjalnych mięśni w krtani i języku. Poruszyłeś bardzo ciekawy temat, niestety zupełnie mi obcy. Czy jest na sali jakiś logopeda?
2008-03-06 23:11Jesli miesnie szczeki sluza do klapania szczeka, to miesnie jezyka do - pardą - mielenia ozorem...;-) Strach pomyslec, jak miele nasz MFN wytrenowany na TONACH miskow Haribo. Cale szczescie, ze tu porozumiewamy sie "na pismie", inaczej wszystkich by przegadal. No, chyba ze je rowniez "palcyma"... Wtedy - drzyj klawiaturo!;-)
2008-03-07 08:11No i co, Panie Referencie, i co? Kto skuteczniej blokuje dyskusje na "innych blogach"? Prosze zajrzec pod ostatni wpis nameste. WSZYSCY mnie olali, he, he...;-)
2008-03-07 08:12Fakt. Przepędziła Pani gości. Tylko ja się Pani nie boję. Koszty są jednak straszne... :-)
2008-03-07 08:45oczywiscie, ze jem 'palcyma' i oczywiscie ze zarowno miele ozorem, jak i przy tym glosno mlaskam, co zawsze robi piorunujace wrazenie na moich interlokutorach w ogole swinia ze mnie ale za to ze sklonnoscia do melancholii...
2008-03-07 08:46kto Cie opuscil, a kto, niczym ten rzymski zolnierz w Pompejach, pozostal na posterunku ;-) pzdr.
2008-03-07 08:47co Ty masz za interlokutorow? Jakichs filistrow w okowach konwenansu. Miel sobie, mlaskaj i siorb, ile chcesz, byle z sensem. ;-)
2008-03-07 08:51ze koszty moga byc az takie, jakie poniosl ten nieszczesny zolnierz. Kochani, no bez przesady.... ;-))))
2008-03-07 08:53Bez przesady, bez przesady!? Ile razy prawie ręka mi drętwiała od ciągłego przyciskania ctrl+r, a tu nic i nic. Sam jak palec godzinami siedziałem przed monitorem. Nikt nie zajrzał! Idę wkleić list z Dublina.
2008-03-07 08:57Pan, po prostu, za bardzo uczuciowy jest na to wszystko...:-)
2008-03-07 09:02To kobiety raczej takie uczuciowe są. Mężczyźni bardziej gruboskórni... :-)))
2008-03-07 09:04No i Pan jest wyjatkiem potwierdzajacym regule. Ach, to gorace serce pod skora nosorozca... ;-)))
2008-03-07 09:06Przez grzeczność nie zaprzeczę. Ale tylko przez grzeczność. :-)
2008-03-07 09:07- czemu sie nie odzywasz, a ja po prostu nie mam serca przerywac tak swietnie rozwijajacych sie miedzy wam dialogow, jak te powyzej a to, ze referent pod gruba, acz niezwykle pociagajaca kobiety powloka ukrywa gorace, pulsujace serce, jest jasne dla kazdego bywalca referatu, ze szczegolnym uwzglednieniem przedstawicielek plci pieknej, ktore lgna przeciez do referenta niczym pszczoly do miodu o czym z lekko wyczuwalna nutka zazdrosci zapewnia
2008-03-07 09:23Masz sie odzywac! Masz przerywac! Zwlaszcza teraz, gdy nasz Referent, jak cma do swiecy, mknie w modliszcze ramiona ob. Grazyny! ;-)
2008-03-07 09:32eMFN-ie, błagam!, przerywaj... Ja już nie mam siły, jadę na rezerwie. :-(
2008-03-07 09:34[...]
komentarze (67)[...]
komentarze (38)Dublin, dnia 12 lutego 2008 r. Szanowna Pani Grażyna Grześkowiak Radna Miasta Serdecznie dziękuję za widokówkę z Helu i życzenia zdrowia. Pamiętam, że zawsze wspominała Pani o dwóch marzeniach. Najbardziej chciała Pani, aby Miasto stanęło wreszcie na nogi i...
komentarze (83)
komentarze (74) skomentuj