Dublin, dnia 10 marca 2008 r.



Cześć Rafał,

nie wiem jak sobie radzisz, w ogóle się do mnie nie odzywasz. Obiecałeś, że będziesz pisał, a poza widokówką z Mikołajek nic od ciebie nie dostałem. Te Mikołajki, jak rozumiem, to był taki żart, żarcik. Wybacz, ale dwudniowe szkolenie z excela nie czyni żadnej szczególnej okazji. List do mnie lepiej napisz porządny i przestań hamletyzować. Będzie dobrze, moja w tym głowa.

Piszę, bo chcę ci podziękować za Sándora Máraiego. Naprawdę, dawno nie czytałem z tak mocnym poczuciem, że nie tracę czasu. Może trochę przesadzam. Ale tylko trochę.

Zobacz na przykład coś takiego. W 1944 r., kiedy bolszewicy bombardowali Budapeszt a Niemcy przygotowywali się do jego obrony, Márai – który kilka tygodni wcześniej wyprowadził się z rodziną na wieś, na przedmieścia Budapesztu – pisał:

"Ogrodnika niepokoi sytuacja na świecie: boi się o swoją świnię, która jest niewątpliwie zagrożona wskutek sytuacji międzynarodowej. Z jednej strony musi ją chronić przed zakusami wałęsających się żołnierzy niemieckich, z drugiej strony boi się nowego porządku światowego. Jego obawy są głębokie, historyczne i uzasadnione.

Przed południem odwiedzam świnię w chlewie, żeby się jej dobrze przyjrzeć. W końcu zawsze chodzi o tę świnię. Taka jest prawda. Wszystko inne, co się na niej zasadza: ustrój światowy, światopogląd, organizacje społeczne – to mgliste miraże."

Nie wydaje ci się, że to kapitalne! Nasz Kosarz powinien wyuczyć się tego na pamięć. Zresztą nie tylko on.

Trzymaj się mój drogi policjancie i pisz czasem. Jeszcze raz cię o to proszę.

Pozdrawiam,
referent