Źródło: TW ps. „Return”

Tajne spec[jalnego] znaczenia
Przyjął: J[an] Bill

Dnia 31 VIII 1977 r.
Miejsce: MK „Wanda”

Informacja operacyjna
(opracowana przez TW)




Kilka refleksji na temat opozycji w Polsce w odniesieniu do SKS Kraków


Tekst poniższy jest w części przynajmniej zespołem prywatnych przemyśleń jego autora, wszelkie więc sprawy informacyjne są w nim oddzielnie sygnowane. W zasadzie dotyczy on głównie krakowskiego SKS-u. Pomyślany został jako artykuł do dyskusji w kręgu odbiorców, dla których jest przeznaczony. Autor pragnie zastrzec, że jak każdy człowiek nie jest istotą nieomylną, aczkolwiek posiada określone „dojścia” do ruchu opozycyjnego.

I. Główne nurty opozycji: Polemiki – koncepcje

W chwili obecnej doszło do wykrystalizowania dwu zasadniczych nurtów opozycyjnych, dla których platformą działania wyznaczały KOR (oraz suma inicjatyw, które zostaną podjęte po jego rozwiązaniu) oraz ROPCiO. Ten drugi nurt związany wokół siebie wszystkie istniejące dotychczas luźne inicjatywy opozycyjne; zarówno te, które mając metodę, nie miały programu (Amnesty International), jak i te, które mając program, nie dysponowały metodą (Polskie Porozumienie Niepodległościowe). ROPCiO zresztą może być – wbrew dotychczasowym ocenom – grupą bardzo niebezpieczną; zapewniają mu to m.in. takie elementy, jak: bardzo duża dyscyplina i karność członków, wyraźny kompleks „wtórności wobec KOR-u” (wystarczy wziąć pod uwagę list Adama Wojciechowskiego do Radia „Wolna Europa” o „niedowartościowaniu przez nią pewnych nurtów opozycji”), wyrażający się w potrzebie „ostrych wystąpień”, atrakcyjności programu w pewnych kołach katolickich (szczególnie wśród aktywu młodych Stronnictwa „Pax”, o czym głośno było w tym roku na różnych obozach aktywu), większa siła „przebicia ideologicznego” (A[dam] Michnik w rozmowie ze mną przestrzegał przed występowaniem przeciw ZSRR z uwagi na nierealność tego programu na obecnym etapie; ROPCiO zaś nie uznaje takiego umiaru). Zasadnicze różnice dzielące KOR i ROPCiO kształtują się obecnie następująco:

– konflikty personalne i konflikty o priorytety władzy (sprawę tę zainicjowała konferencja powołująca ROPCiO, a przedłużył wywiad H[aliny] Mikołajskiej, po którym z bardzo ostrym atakiem przeciw niej wystąpił m.in. Marian Piłka, żądając odwołania treści wywiadu). W grę wchodzą tu zwłaszcza osobiste animozje: Kuroń– Moczulski;

– konflikty w metodzie pracy; Kuroń ze szczególną ostrością podnosi wojskowy dryl ROPCiO, jego nieumiejętność tworzenia inicjatyw dla nieformalnych grup oddolnych i długi czas przeprowadzania jakiejkolwiek kampanii. Zresztą ROPCiO ze swej strony uważa, że Kuroń po prostu „rządzi KOR-em”;

– konflikty ideologiczne; KOR uważa się za inicjatywę „niepryncypialną, pragmatyczną, w istocie zaś skupia on ludzi takich właśnie jak Kuroń uważających się za anarchosyndykalistów, czy też przedwojennych PPS-owców, obecnie nazywających się socjaldemokratami (wg słów Kuronia – prof. Lipiński). ROPCiO rzeczywiście bazuje na byłych piłsudczykach i akowcach; sam Moczulski uważa się za piłsudczyka, Kazimierz Janusz zaś za zwolennika endecji (jedynie przytaczam te określenia, które przypisują sami sobie rzecznicy opozycji w naszym kraju) – konflikty perspektywiczne; ROPCiO zmierza w sumie do stworzenia partii opozycyjnej w PRL; KOR – myślący może bardziej realnie – nie stawia sprawy równie ostro, uważając ją za nierealną w chwili obecnej, ale np. A[ndrzej] Celiński w rozmowie przewidywał już alternatywę takiej partii; po kolejnym kryzysie społecznym i rządowym w kraju. Kuroń widzi obecnie realny projekt „parlamentu demokratycznego” – Rady Autorytetów13 i tworzenia licznych ośrodków opozycji w najróżniejszych środowiskach;

– ostatni – w sumie bardzo istotny – konflikt to gra o Kościół. Wbrew pozorom ROPCiO nie dominuje jeszcze chyba w tej grze, aczkolwiek robi wszystko, co w jego mocy, aby tę grę wygrać. KIK-i jednak nadal pozostają KOR-wskie; ruch pro-ROPCiO-wski kształtuje się natomiast wokół pewnych diecezji (przemyskiej) i parafii.

– Większość informacji dotyczących ROPCiO posiadam od Aleksandra Halla, redaktora naczelnego pisma „Bratniak”.

Istotne jest też to, co mówił ostatnio E[ugeniusz] Kloc, otóż powiedział on, że stanowisko Kancelarii Prymasa wobec opozycji jest następujące: Kościół winien wyznaczać normy moralne i pryncypia ideologiczne, opozycja zaś być ciałem wykonawczym. Należy uwzględnić, że zdanie to wygłosił zażarty wielbiciel KOR-u, i że rzekomo być ono nieoficjalną reakcją kurii na książkę Michnika Kościół, lewica, dialog. W każdym razie na taki podział ról opozycja na pewno nie przystanie, a KOR odrzuca to stanowisko, mówiąc o sojuszu z Kościołem, ROPCiO zaś czyni pewne gesty pojednawcze wobec Kościoła (kwestią bardzo wrażliwą jest tu ustawa o przerywaniu ciąży).

Sprawa ostatnia – sądzę, że dość istotna – to sprawa „trzeciej siły opozycji”. Siła ta kończy już chyba formować się. Chodzi tu o opozycyjny ruch ludowy (chłopski), który – wg słów A [leksandra] Halla – ma wystąpić już w tym roku w okresie dożynek dość ostro. Tworzy go były aktyw PSL. Ruch ten ma mieć własne pismo. Na razie nie wiem nic więcej o tym ruchu, sądzę jednak, że informacje skrótowe, przekazane mi przez Halla są – generalnie rzecz biorąc – realne i prawdziwe.

Uwagi te piszę tytułem wstępu do części następnej, podejmującej pytanie o rolę SKS-u krakowskiego w tej grze politycznej.

II. SKS Kraków a opozycja.

Ludwik Dorn w jednej z rozmów ze mną powiedział, że słabością SB w Polsce jest widzenie opozycji w kontekście grup spiskowych, nie zaś ruchów społecznych. Twierdzenie to, szczególnie w odniesieniu do SKS-u, byłoby chyba bardziej pobożnym życzeniem nie rzeczywistością. Chodzi tu przecież o względnie zdecentralizowane grupy aktywistów, którzy są desperatami gotowymi na wszystko. Z drugiej strony jednak, sądzę, że przyjęcie wyłącznie tej perspektywy w odniesieniu do SKSu mogłoby być krótkowzroczne. Istnieje rzeczywiście duży stopień dezinformacji wśród studentów, a także niezadowolenia i nieufności do SZSP. Statystyki członków SZSP mogą mieć walor propagandowy, ale dostrzeganie tylko tych statystyk może maskować rzeczywisty obraz sytuacji. To niezadowolenie wyraża się m.in. w dużej atrakcyjności tekstów opozycyjnych, w rozmowach, w popularności RWE w DS „Żaczek” itd., i może pchnąć wielu ludzi do działań faktycznie nieodpowiedzialnych, a dobry aktywista potrafi w takiej sytuacji świetnie manewrować tłumem.

SKS Kraków pozostaje w sferze metod pod silnymi wpływami KOR-u. Trudno się więc dziwić, że skłonny on będzie do działań agresywnych i wichrzycielskich, ale równocześnie – a to też jest bardzo ważne – obliczonych na masy. Sprawa wolnych wyborów do senatu może stworzyć dość niezdrowy ferment na niektórych przynajmniej kierunkach. Przekształcenie się października w wiecowanie i rezolucje pozwoli znacznie poszerzyć kadrę i utworzenie w listopadzie pewnych „grup bojowych”. Ale ważniejszy wydaje mi się „mechanizm tradycji”, otóż jeśli np. SKS-owi uda się wytworzyć nacisk zezwalający na wywieszanie w październiku różnych tekstów na tablicach ogłoszeń w uczelniach, to w listopadzie nikt się nie odważy wobec osób trzecich zrywać tych tekstów – czyli nie wolno dopuścić do tej sytuacji, gdyż inaczej tworzy się precedens, a ten przekształci się w prawo zwyczajowe.

Chodzi mi o przekonanie do następującej zasady: aczkolwiek Latający Uniwersytet stanowi niewątpliwie zło, jest to w sumie mniejsze zło (bo zakonspirowane) niż atak obliczony na masy. Ruch społeczny wokół SKS nie istnieje, ale istnieją pewne warunki, umożliwiające stworzenie takiego ruchu. Gdyby zaś do tego doszło, byłoby to klęską SZSP i Partii.

SKS a KOR

Pisałem już o oddziaływaniu metod KOR-u na koncepcje pracy SKS-u. SKS jest rzeczywiście pod silnym wpływem personalnym aktywu KOR-owskiego. Ponadto Kuroń uważa SKS za „gwóźdź programu” obecnych tendencji w opozycji, należy więc sądzić, że naciski KOR-u na SKS będą rosły, a nie malały.

SKS a ROPCiO

Moczulski uważa SKS za agendę KOR-u. Sami rzecznicy SKS-u mówią często „my nie jesteśmy ani KOR, ani ROPCiO, tylko SKS”, aczkolwiek dodają; „spośród tych dwu nurtów ideologicznie bliższy nam jest KOR”. Jest to elementem pewnej gry dyplomatycznej; SKS pragnie bowiem scentralizować wszystkie nurty opozycji studenckiej w Polsce, aby podejmowały one wspólne działania w danej sprawie w tym samym czasie. Jest to praktycznie bardzo trudne, aczkolwiek nie niemożliwe. Największymi zwolennikami tej strategii centralizmu są Wildstein i Batko, a w Warszawie Paweł Bąkowski. Przeciwnikiem jest tu zwłaszcza Jacek Kuroń, który bierze pod uwagę realnie inne tradycje różnych uczelni – i tak warszawski SKS rozpocznie od walki o wolne tablice i wolne kluby dyskusyjne (najprawdopodob[niej]).

SKS a Kościół

Powszechny jest krakowski żart: sekcja młodych KIK-u rozwiązała się, ponieważ w całości przeszła do SKS-u. Duszpasterstwa dalej zapewne tworzyć będą kadrę opozycji. Należałoby pomyśleć o sytuacji, w której KIK czy dominikanie byliby zmuszeni formalnie odciąć się od prac SKS-u jako imprezy niezwiązanej z Kościołem (a następnie udostępnić studentom treść takiej decyzji).

III. Jak przeciwdziałać?

Ogólnie rzecz biorąc: poprzez kampanię propagandową. SZSP winna zrozumieć dwie rzeczy:

– że taka kampania musi być przełożona ponad wszystko, bo inaczej związek ten traci rację do istnienia;

– że kampanię tę można prowadzić skutecznie tylko przy ścisłej współpracy z SB (jako że SZSP nie ma materiałów dotyczących prac i zamierzeń SKS-u); a równocześnie współpraca ta winna być absolutnie tajna (niech tylko do SKS-u dotrze wiadomość o takiej współpracy; wiadomo jak powszechnie niepopularna jest SB na uczelniach...).

Co konkretnie można by zrobić:

– analizować przed ukazaniem się każdy numer „Pozycji” i z góry przygotowywać kontrpropagandę (bardzo ważne przy nr 1, gdyż to pismo może się spopularyzować);

– opracować kilka dobrych audycji radiowych; do realizacji;

– opracować w postaci broszury tekst dla ludzi na roku pierwszym, pamiętać, że SKS już opracowuje taki tekst (Ruszar);

– stworzyć kilkuosobowe grupy aktywistów SZSP, ostro włączające się w każdą dyskusję publiczną, która mogłaby prowadzi do zamętu (należy rozbijać wszystkie wiece, niszczyć rozwieszone teksty przez dopisywanie na nich humorystyczno-dyskredytujących komentarzy itd.);

– drugi nurt propagandowy;

– rozpowszechnienie np. tekstu Komitetu Praw Życia i Rodziny wraz z dopiskiem: SKS przyłącza się do tej słusznej inicjatywy i prosi o składanie podpisów pod apelem;

– kompromitowanie biografii członków SKS na forum publicznym;

– w związku z przygotowaną petycją opracować audycję o aferze bojówkarskiej Barańczaka itd.

Podstawowa trudność SKS-u obecnie to nowy skład. Należy pamiętać, że wchodzą tu ludzie w większości naiwni i niemający żadnego wyrobienia ideologicznego, których można stosunkowo łatwo wpuszczać w kanały dyskusji i kompromitować w ten sposób ich predyspozycje intelektualne. Jednocześnie zaś nie wolno starej kadry (Sonik, Maleszka, Ruszar i in.) wpuszczać na otwarte dyskusje w klubach studenckich ani do akademików.

Od dynamiki takiej kampanii zależą sukcesy w ruchu przeciwdziałania SKS-owi.

Return



Za zgodność:
Ppłk Jan Bill