Różne głosy słychać wśród komentatorów oceniających sytuację w Polsce po wyborach jesienią 2007, ale jest jeden powtarzający się pogląd: PiS przegrał (i zsuwa się nadal po równi pochyłej), bo nie umiał dotrzeć do młodych. Prezes SamoDobro ogłosił więc otwarcie partii na juniorów i zaczął puszczać rzeczonych przed kamery. Ostatnio nauczył się też nowego słowa „obciach” i od razu pochwalił się nowo nabytą wiedzą zapewniając, że jego partia już obciachowa nie będzie.
Zabrzmiało ciekawie (choć po woltach PiS w sprawie Traktatu Lizbońskiego interesuję się ich działaniami głównie z sentymentu), więc postanowiłem się przyjrzeć: kim są ci młodzi, którzy stanowią przyszłość prawych i sprawiedliwych?
Wniosek zasadniczo nasuwa się jeden: jeśli tak wygląda nowa twarz PiS to jeszcze zatęsknimy za Dornem i jego komentarzami o wykształciuchach i kamaszach – a otwarcie na młodzież będzie kolejnym fiaskiem strategicznym Kaczyńskiego.
No dobra, ale może się po prostu czepiam? Żeby nie być gołosłownym i nie oceniać na gębę (co wolno Bartoszewskiemu czy bp Gocłowskiemu, to nie tobie Banachewicz – w końcu nie jesteś autorytetem moralnym), postanowiłem poszukać w sieci informacji o członkach Forum Młodych PiS. Może tam są jacyś fantastyczni ludzie, którzy całymi dniami i nocami poświęcają się walce z Układem, żeby uwolnić Polskę?
Lista podejrzanych wygląda tak:
• Anna Lutek – studentka, działaczka, asystentka, radna,
• Radosław Fogiel – student, członek,
• Daniel Jacent – student, działacz, członek (ale oddajmy honor: także organizator imprez masowych i asystent profesora Roszkowskiego),
• Michał Sztybel – student, działacz, członek.
Podsumować to można krótko: ci ludzie niczego jak dotąd sami nie osiągnęli i raczej im już to nie grozi. Wybitny podobno biznesmen Jan Kulczyk dorobił się głównie dzięki temu, że zawsze dobrze wiedział, gdzie stoją konfitury – i kręcił się w pobliżu, gdy tylko prywatyzowano coś dużego. Młodzi prawi i sprawiedliwi są w tym względzie do poznańskiego potentata podobni: nie zhańbili się uczciwą pracą poza polityką przez jeden dzień, ale nadrabiają inteligencją operacyjną.
Mazurek i Zalewski we „Wprost” regularnie jeżdżą na to konto po Jerzym „towarzyszu Szmaciaku” Szmajdzińskim – ale niestety po przeciwnej stronie barykady nie jest lepiej. Chociaż, czego właściwie oczekiwać po przedstawicielach partii, której prominentni członkowie (w rodzaju Dorna) są dumni, że w życiu nie pracowali prywatnie?
Pozostali członkowie prezydium (Krzysztof Kozłowski, Paweł Nogalski, Marcin Dąbrowski i Michał Wiórkiewicz) to ludzie widma – mimo usilnych starań, nie znalazłem w sieci nic na ich temat. Zasadniczo, to mogą być bardzo inteligentni, pracowici i uczciwi ludzie, w końcu domniemanie niewinności obejmuje także polityków. Tylko nie wiedzieć czemu, mam dziwne przeczucie, że pasują do wzorca wyznaczonego przez pozostałych. Kręcą się przy rządzie i parlamencie, więc robią ważne rzeczy – a ich działania są ważne, bo są wykonywane w rządzie. Paragraf 22 się kłania.
Dygresja: czasami szanse na sukces rozmaitych inicjatyw można ocenić na podstawie drobiazgów – i jeśli skupić się na technicznej części strony www Forum Młodych, to można się odrobinkę zdziwić. Żaden z podanych przy nazwiskach działaczy linków nie prowadzi na stronę poświęconą właścicielowi, a w kilku przypadkach lądujemy na jakichś totalnie przypadkowych witrynach.
Nowa, przyszłościowa wersja PiS? Śmiechu warte.
Mamy też w partii młodzież drugiej świeżości, w rodzaju niejakiego Adama Hoffmana. To pucułowate stworzenie o ciepłym uśmiechu wygląda na idealnego faceta do opieki nad dziećmi, opowiadania maluchom wesołych historii i robienia pociesznych min. To ważne, żeby ktoś troszczył się o samopoczucie najmłodszych, ale dzielny Adaś niestety postanowił się sprawdzić w polityce. Jak? Na przykład wygłaszając takie oto credo
“Jesteśmy w PiS od początku i jesteśmy równie wierni Jarosławowi Kaczyńskiego jak dawni działacze PC. Wszystko, co mamy zawdzięczamy premierowi”.
Jest to rzadki u polityka przejaw szczerości – jak popatrzeć na resztę towarzystwa, to rzeczywiście: ideowa pustka w połączeniu z miernością aż bije po oczach. Był kiedyś taki wynalazek zwący się stronnictwem Stańczyków, potem hasło „nie matura lecz chęć szczera”, pewnie długo można by wyliczać... Austro-Węgier nie ma, komuny ponoć też – ale mentalność karierowiczów bez kręgosłupa dalej ma się bardzo dobrze.
Wszystko wygląda jak odlane z jednej formy: faceci, których główną kwalifikacją jest wierność ukochanemu przywódcy – lub lokalnym emanacjom Woli, w rodzaju Ziobry. Przykłady? Proszę bardzo. Wspomniany już Hoffman – student, działacz studencki, doradca we wrocławskim ratuszu, poseł. Arkadiusz Mularczyk – pokłócony z adwokacką kliką prawnik, którego główną kwalifikacją jest chyba znajomość ze Zbigniewem Ziobro (razem studiowali). Marek Opioła – politolog, były wiceszef komisji obrony narodowej… Fakt, że jego matka jest koleżanką matki Bliźniaków to oczywiście czysty przypadek. Na koniec listy wypada wspomnieć jeszcze o byłym szefie komisji samorządowej Dawidzie Jackiewiczu, który na swojej sejmowej stronie ma w rubryce „zawód” wpisane po prostu „polityk”. Plus za szczerość, nawet jeśli za nic innego się nie należy.
Chlubnym wyjątkiem jest tu Maks Kraczkowski, który pracował przez kilka lat jako samorządowiec – ale jak powiedziałby to mój historyk z liceum, „jeden Kraczkowski jaskółki nie czyni”.
Padło kiedyś takie zdanie w historii, bodajże z ust któregoś z wczesnych prominentów III Rzeszy: chodzi o to, żeby odsunąć świnie od koryta i wetknąć tam nasze własne ryje. Walka z układem? Republiką kolesiów? Znajomościami i mentalnością “you are who you know”? Jasne – na użytek gawiedzi.
Tak naprawdę mechanizmy pozostały dokładnie te same – co nie byłoby jeszcze przesadnie dziwne w okresie sprawowania władzy, bo ta zawsze demoralizuje. Ale dostać taki łomot i nie wyciągnąć żadnych wniosków, dalej kultywując doktrynę B.M.W.? Budować nową siłę dokładnie w ten sposób, który doprowadził już raz do klęski? To pojąć doprawdy ciężko.
Z drugiej strony, spieprzenie własnej przyszłości jest przyrodzonym prawem każdego człowieka (czy organizacji), i nie można nikomu tej możliwości odbierać.
Ale w sumie to jednak jakieś światełko w tunelu jest: jeśli tak ma wyglądać nowe oblicze PiS, skierowane w przyszłość, to marsz tej partii na śmietnik historii jest właściwie przesądzony. I to jest dobra wiadomość: im prędzej największy (po AWS) przekręt w historii polskiej prawicy wezmą diabli, tym szybciej będzie szansa na pojawienie się czegoś nowego.
Oczywiście pozostaje pytanie, ile szkody zdążą do tej pory narobić czerwoni.
komentarze
Bananie, dobry tekst,
wiesz, kilka razy widziałem w TVN-ie osoby z tzw. ,,młodzieżówek” z różnych partii (LPR, PiS, PO).Wszyscy byli miałcy, nudni, sprawiali wrażenie jakby nauczyli się tez na pamięć opracowanych przez liderów, tylko powielali je już bez przekonania i entuzjazmu.Bez charyzmy, bez entuzjazmu, bez takiego wewnętrznego ognia.
Co by nie zarzucać np. Kaczyńskim, to są oni często skutecznie, potrafią przekonywać, potrafią do siebie przyciągać.
To plastykowe towarzystwo z młodziezówek partyjnych nie będzie tego potrafiło.
pzdr
grześ -- 25.06.2008 - 07:25@Autor
Jarkacz, to jednak mocny kolo. Dominujący rozgrywający. W PiS nie ma miejsca na samodzielność, bo myśl szefa jest (poza stabilnym wątkiem konieczności walki z układem) dość swawolnie zmienna i zawsze można się gdzieś z nienacka zderzyć z jego poglądem…
Stąd jedyne, co się w tej strukturze mieści to kaprale. PiS to taka partia drętwych kaprali…
Zbigniew P. Szczęsny -- 25.06.2008 - 08:35Szanowny Panie Konradzie
Problem jest, i to nie tylko dla nich, ale głównie dla nas (he,he!). Bo taka sytuacja panuje w zasadzie we wszystkich partiach. Staruchy trzymają się mocno, a jak odpuszczą, to się pojawiają ludzie typu Napieralskiego.
Przypadkiem szczególnym jest Sierakowski (choć zupełnie nie z mojej bajki), ale facet chyba sam wymyślił swoją drogę kariery.
Ja w ogóle nie jestem pewny, czy młodzież powinna się mieszać do polityki. Przynajmniej w takim jak nasza wykonaniu. Niech najpierw zaczną robić pieniądze i interesy na polu gospodarki prywatnej, potem niech powalczą na forach samorządowych i tak dalej.
Tylko że ten typ, o jakim Pan wspomina, ma parcie od początku na politykę w wersji “nosiciel teczki, asystent, radny, poseł”. I nic dobrego dla nas z takiego przesiąkniętego konformizmem i ukrywaną skrzętnie żądzą władzy człowieka nie wyniknie.
W pewnej chwili, jak mu się znudzi czekania na swoją kolej, zaczyna podgryzać kolegów, a potem próbuje wysadzić szefa z siodła. Chyba nie muszę podawac przykładu.
Pozdrawiam serdecznie zdołowany nieco krakowskimi upałami
Lorenzo -- 25.06.2008 - 09:32Dlatego Chińczycy...
...mają lepiej…
jotesz -- 25.06.2008 - 09:36???
@Lorenzo
“ale facet chyba sam wymyślił swoją drogę kariery.” – wymyślać to on sobie mógł skolko ugodno, tylko gdyby nie dotacje z ministerstwa, jego sztandarowy projekt by już dawno zdechł. Ja też mam pomysły, też mam ludzi do wspólnego tworzenia wizji, też noszę okulary i palę jak smok – tylko, cholera, kumpli na wierchuszce brak :)
“I nic dobrego dla nas z takiego przesiąkniętego konformizmem i ukrywaną skrzętnie żądzą władzy człowieka nie wyniknie.” – ano nie. Ratunek jeden (bo o nowym Pinochecie nie ma co marzyć :P – JOW. Może chociaż część miernot się uda wykosić. JJ mi na S24 wrzucił cytat z tego Hoffmana
„Lepszy jest działacz, czy poseł, który jest silny w Warszawie, ma silną pozycję, może coś załatwić dla regionu, czy pomóc, niż pierdołowaty lokalny kandydat”
no przecież tu ręce opadają...
cholera, ta pogoda to jednak gra o sumie zerowej, bo u mnie się ochłodziło
pozdrawiam, wzrokiem chmury próbując rozgonić
Banan -- 25.06.2008 - 09:50Hm, a tak w ogóle
jest w Polsce jakiś polityk po 30-tce, czy przed 40-tką, który zrobił jakąś karierę, osiągnął coś politycznie waznego (np. wygrał wybory), sprawował ważny urząd?
Bo mi do głowy przychodzi tylko Giertych, to chyba świadczy lekko o mizerności młodych albo ci wartościowsi polityką się nie zajmują.
grześ -- 25.06.2008 - 11:51@grześ
A patrząc na system wodzowski / dworski – miałbyś ochotę się w to bawić? Bo ja średnio.
Banan -- 25.06.2008 - 11:59Konradzie
Najbardziej wkur… zawiedziona miłość.
Tym bardziej, że pełna była wzniosłych frazesów.
Ale gdyby jutro były wybory, to ja znowu dałbym kreskę na JarKacza.
Igła -- 25.06.2008 - 14:15Bo obecne bóstwo nawet mnie nie podnieca.
@Igła
No proszę, jaki z Ciebie przenikliwy (na miarę nicka) psycholog :)
Ale ja się jednak uczę (chyba!) na błędach – dałem się wydymać AWS, dałem PiSowi, i trzeci raz tego błędu pt. kierowanie się wyborem mniejszego zła nie popełnię, bo już mnie cztery litery bolą.
Ś.p. George Carlin pojechał kiedyś pięknym tekstem “on election day I’ll be doing the same thing as you guys, only when I’m done with jerking off, I’m gonna have a bit more to show for my actions”. Kiedyś się z tego śmiałem…
Banan -- 25.06.2008 - 14:46Masz wybór
Jak rozumiem wybór – braku wyboru?
Igła -- 25.06.2008 - 14:51@Igła
Coś w tym rodzaju – jeśli po kolejnych dokonywanych wyborach jestem, hm, rozczarowny, to są dwa możliwe wytłumaczenia: albo coś jest nie halo z moimi kryteriami, albo z dostępnymi opcjami. Do czasu wyjaśnienia tego, chyba zdrowiej dla mnie będzie jak się wstrzymam.
Banan -- 25.06.2008 - 14:54młodych nie ma
bo obecny system ustawia ich na 35 pozycji w listach wyborczych, stąd te same gęby się przewalają po gazetach. Młodych nie ma, bo może robić albo za Anetę Krawczyk albo machnać łapą. Nie wielu stać na takie poświęcenie dla dobra partii
sajonara -- 26.06.2008 - 08:13@sajonara
No to albo JOW, albo dyktatura wojskowa – tylko skąd wziąć Pinocheta?
Banan -- 26.06.2008 - 09:23