Na marginesie reklamy Liptona

Na marginesie reklamy Liptona

Tak się składa, że Najsztub to dla mnie coś, jakby znak jakości pt. “Omijaj mnie z daleka, strata czasu”.
Czasem zdarzy się, że zlekceważę sobie ów znak, po czym mam uczucie tęgiego zażenowania i zgorszenia objawiającego się retorycznym pytaniem: Jak to się dzieje, że taki człowiek jest znaczącą postacią polskich mediów.

Przykłady?

A proszę bardzo: “Tok2Szok”- mówili znajomi, nie oglądaj, bo syf. Oczywiście nie posłuchałem i obejrzałem kilka odcinków. Punktem granicznym były dwa programy: z Kononowiczem oraz z Lepperem. Nie wiedziałem, że a/mona być tak bezczelnym b/chamowatym wobec Wicepremiera RP c/cynicznie wykorzystywać chorego człowieka… i skończmy na c/

Dalej? No prosze: “Przekrój”. Nooo, to mistrzostwo świata było, spuścić kultowe pismo o kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy w dół, jeśli chodzi o sprzedaż, i to w ciągu roku

Dalej. Serial “Gorący temat”- nudny, zero dramaturgii, groteskowe dialogi. Ale co z tego, jak sie dostaje zlecenie na napisanie scenariusza po znajomosci.

I teraz ta reklama “Liptona”.

Ufff…

It`s good to be a (un)hater!


Dlaczego nie piję herbaty Lipton? By: ollo (15 komentarzy) 23 grudzień, 2007 - 14:59