Eumenesie

Eumenesie

eumenes

Otóż spółdzielnia robi po kosztach, które mogą być naciągane przez prezesa.
Deweloper robi po kosztach, które mogą być naciągane przez prezesa (bo przecież prezes firmy nie musi być wcale właścicielem) plus górka, która wynika z sytuacji na rynku i może być dowolnie duża.
Dlatego w spółdzielni jestem zwykle do przodu mimo tego, że niby powinna być mniej efektywna.

To interesujące. Wytłumacz mi, czemu tak mały sukces odnosi spółdzielczość? Choćby na rynku mieszkaniowym?

Czemuż nie mogę wygrzebać z pamięci żadnej spółdzielni produkującej samochody? Lepsze od mercedesów i tańsze od fiatów? Albo telewizory. Komputery.

Teoria dobrowolnej współpracy społecznej jest piękna. Ale utopijna.
W praktyce, możliwość zdobycia zysków, powoduje że zachłanne jednostki budują niezwykle sprawne firmy. Sprawne na tyle, że starcza i na produkcję i dystrybucję produktu, i na niezły zysk do kieszeni chciwych kapitalistów — a cena jeszcze jest konkurencyjna. Prezesem zostaje (i pozostaje) jedynie ten, kto jest wydajny i skuteczny.
Innego chciwy właściciel szybko zwolni.

Zaś szefem spółdzielni zostaje nie ten, kto jest najlepszym rekinem rynkowym, ale ten, kto zdobędzie głosy spółdzielców. W rezultacie — często albo cwaniak, albo pierdoła. Albo jedno i drugie.
Społeczność (zwłaszcza duża) zaś jest bardziej podatna na manipulacje, mniej pilnuje interesu (wspólne = niczyje) niż właściciel.

Do niektórych zastosowań lepszy jest rynek i kapitalizm.
Do innych — umowa społeczna i demokracja.
Ale jedno i drugie rozwiązanie ma wady.


Własność wspólna By: eumenes (31 komentarzy) 4 luty, 2008 - 10:06