pani Natalia jest typową, nieco zahukaną kurą domową, która wychodzi z pieskiem. Takim malutkim, na pajęczych nóżkach. Jak przechodzi przez Prochową ulicę , to się trzy razy rozgląda i dwa razy zawraca. Miła kobieta, chyba, ale N twierdzi, że nie slyszał, żeby sama z siebie powiedziała coś więcej niż – Dzień dobry.
Co do reakcji byłego prezesa, to szczerze mówiąc, N twierdzi, że nie pamięta. Odwrócony był, nakładał sobie mięso, albo nalewał prezesowi Wiaderkowi (bo on się Wiaderek nazywa, ten prezes). Jak to na imprezie. Ale mogło być tak, jak Pan pisze, bo ten poprzedni to z tych co zawsze mają rację i potrafią nawet uzasadnić wykręcenie wszystkich żarówek na klatce schodowej potrzebami ekologicznymi ludzkości.
A dekantera oczywiście N nie zabiera, bo by jemu potłukli zapewne, a jest przywiązany emocjonalnie. Te wina, co tam zanosi, to raczej dekanterów nie wymagają. Większość win nie wymaga, co i dobrze.
Panie Griszqu,
pani Natalia jest typową, nieco zahukaną kurą domową, która wychodzi z pieskiem. Takim malutkim, na pajęczych nóżkach. Jak przechodzi przez Prochową ulicę , to się trzy razy rozgląda i dwa razy zawraca. Miła kobieta, chyba, ale N twierdzi, że nie slyszał, żeby sama z siebie powiedziała coś więcej niż – Dzień dobry.
Co do reakcji byłego prezesa, to szczerze mówiąc, N twierdzi, że nie pamięta. Odwrócony był, nakładał sobie mięso, albo nalewał prezesowi Wiaderkowi (bo on się Wiaderek nazywa, ten prezes). Jak to na imprezie. Ale mogło być tak, jak Pan pisze, bo ten poprzedni to z tych co zawsze mają rację i potrafią nawet uzasadnić wykręcenie wszystkich żarówek na klatce schodowej potrzebami ekologicznymi ludzkości.
A dekantera oczywiście N nie zabiera, bo by jemu potłukli zapewne, a jest przywiązany emocjonalnie. Te wina, co tam zanosi, to raczej dekanterów nie wymagają. Większość win nie wymaga, co i dobrze.
Pozdrawiam, rozważając dobór wina do obiadu
yayco -- 09.07.2008 - 11:10