jakbym już gdzieś slyszal o tej koncepcji syna Pani szefowej. Przypomina mi ona nieco pewien system organizacji dnia pracy, kiedy to ustawianie zadań zaczynamy od końca, czyli ostatniego zadania, jakie z pewnością musimy dzisiaj wykonać. I wtedy po chwili wiemy już, o której musimy wstać, a o której spać pójdziemy. Na dodatek zadowoleni, że wszystko, co sobie zaplanowaliśmy, udalo sie zrobić.
Ja do końca nie wiem, czy to świat ma mieć propozycje dla ludzi starszych i starych (pomijam tych schorowanych). Świat powinien ich tylko akceptować, a oni – przynajmniej ich większość – sami sobie dadzą rady, czy to uprawiając ogródki, grając w brydża lub udzielając sie w sieci. Bo w niej moga się czuc przydatni czy potrzebni. Weźmy chocby przyklad z naszej Konfraterni, gdzie jest kilka osób w dość zaawansowanym wieku (np. Pan Wiki), biorących udzial w dyskusjach czy wywolujących tematy.
Net to zupelnie nowa możliwość. Uniwersytet Trzeciego Wieku powstal, kiedy jeszcze Sieci nie bylo i zdawal mi się być jakby trochę takim przymusowym trybutem dla starszych, żeby poczuli, iż ktos się nimi nieco przejmuje. Czy tak bylo naprawdę – nie wiem.
Sądzę, że przyszli emeryci będą nadrabiali stracone na prace lata wycieczkami, tak jak to się dzieje we wschodnich Niemczech. Ale czy w domu (nie idzie mi o mieszkanie, a o wspólnotę), w rodzinie, będą sie czuli przydatni? Nie wiem. Przeczuwam, że bardziej w sieci.
Zas co do tej energii, która uruchomiona tak wiele w nich zmienia, to chcialbym, aby ta energia zmieniala także cokolwiek w ich otoczeniu, wśród mlodszych od nich.
Pozdrawiam serdecznie i wieczornie, nareszcie bezdeszczowo
To ciekawe, Pani Gretchen,
jakbym już gdzieś slyszal o tej koncepcji syna Pani szefowej. Przypomina mi ona nieco pewien system organizacji dnia pracy, kiedy to ustawianie zadań zaczynamy od końca, czyli ostatniego zadania, jakie z pewnością musimy dzisiaj wykonać. I wtedy po chwili wiemy już, o której musimy wstać, a o której spać pójdziemy. Na dodatek zadowoleni, że wszystko, co sobie zaplanowaliśmy, udalo sie zrobić.
Ja do końca nie wiem, czy to świat ma mieć propozycje dla ludzi starszych i starych (pomijam tych schorowanych). Świat powinien ich tylko akceptować, a oni – przynajmniej ich większość – sami sobie dadzą rady, czy to uprawiając ogródki, grając w brydża lub udzielając sie w sieci. Bo w niej moga się czuc przydatni czy potrzebni. Weźmy chocby przyklad z naszej Konfraterni, gdzie jest kilka osób w dość zaawansowanym wieku (np. Pan Wiki), biorących udzial w dyskusjach czy wywolujących tematy.
Net to zupelnie nowa możliwość. Uniwersytet Trzeciego Wieku powstal, kiedy jeszcze Sieci nie bylo i zdawal mi się być jakby trochę takim przymusowym trybutem dla starszych, żeby poczuli, iż ktos się nimi nieco przejmuje. Czy tak bylo naprawdę – nie wiem.
Sądzę, że przyszli emeryci będą nadrabiali stracone na prace lata wycieczkami, tak jak to się dzieje we wschodnich Niemczech. Ale czy w domu (nie idzie mi o mieszkanie, a o wspólnotę), w rodzinie, będą sie czuli przydatni? Nie wiem. Przeczuwam, że bardziej w sieci.
Zas co do tej energii, która uruchomiona tak wiele w nich zmienia, to chcialbym, aby ta energia zmieniala także cokolwiek w ich otoczeniu, wśród mlodszych od nich.
Pozdrawiam serdecznie i wieczornie, nareszcie bezdeszczowo
Lorenzo -- 24.09.2008 - 19:07