Koniec jednej z najczarniejszych epok w historii Stanów. Koniec prezydenta idioty – marionetki. Nadzieja na koniec ograniczania praw obywatelskich, koniec tortur które podobno nie były torturami i armii najemników na Bliskim Wschodzie. Nadzieja na założenie kagańca korporacjom rozkradającym kraj. Koniec półinteligentów i cyników u władzy. Każdy kto teraz przyjdzie będzie lepszy.
W epokę Busha Stany wchodziły jako światowy hegemon. Wychodzą z dwiema rozbabranymi wojnami, zszarganą reputacją, katastrofą na rynkach i walącą się służbą zdrowia…
a poza tym...
To bardziej koniec niż początek…
Koniec jednej z najczarniejszych epok w historii Stanów. Koniec prezydenta idioty – marionetki. Nadzieja na koniec ograniczania praw obywatelskich, koniec tortur które podobno nie były torturami i armii najemników na Bliskim Wschodzie. Nadzieja na założenie kagańca korporacjom rozkradającym kraj. Koniec półinteligentów i cyników u władzy. Każdy kto teraz przyjdzie będzie lepszy.
W epokę Busha Stany wchodziły jako światowy hegemon. Wychodzą z dwiema rozbabranymi wojnami, zszarganą reputacją, katastrofą na rynkach i walącą się służbą zdrowia…
Co z tym wszystkim zrobi Obama? Zobaczymy…
http://podcastsportowy.wordpress.com/
xipetotec -- 05.11.2008 - 11:24