“Myślę, że życie ludzkie – każdego człowieka bez względu na stan zdrowia, rasę, płeć skłonności seksualne”
A jakos wątpię w to, znaczy mam wrażenie, że można życia nie wykorzystać za dobrze i wartością nie jest ono samo w sobie, tylko to co zrobimy z nim.
Inaczej,życie jest możliwością lub paletą możliwości.
sam piszesz później, że człowiek to potencjał, potencjał, który możesz wykorzystac, ale z różnych powodów nie.
Tak jak w przypowieści o talentach, można swe talenty zakopać i nie pomnażać lub pomnażać zacząć i się poddać.
Czy z innej przypowieści zaczerpnąwszy, ziarno nie zawsze pada na dobra glebę.
Wbrew pozorm czasem sami usuwamy się z tej dobrej gleby i idziewa na skały, by to ziarno w nas nie zakiełkowało.
A kiełkuje inne.
I jeszcze co do tego potencjału i talentach, ja np. wiem, że nie wykorzystałem w zyciu kilku swoich talentów, sytuacji, możliwości, osobowości, z różnych powodów, lenistwa, słabości, olewczo-cynicznie-perfekcjonistycznego stosunku do życia, wiecznego czekania, na to, że będzie fajnie, choć wiem, że nie będzie.
I wkurwia mnie to.
I wiem, że już niektórych zmarnowanych czy odłożonych rzeczy/poczynań, sytuacji, co minęły itd, nie naprawię.
No nie da się.
I tym bardziej mnie to drażni dlatego.
Nie znaczy to, że nie doceniam tego, co mam, tylko wiem, że moją winą jest, że kilka rzeczy, brutalnie mówiąc, zjebalem lub porzuciłem.
Bo łatwiej tak jest albo wmawiam sobie że łatwiej.
Z drugiej strony wmawiam sobie czasem, że to wszystko to tylko ziemskie potrzeby i przyziemne różne i dążenia, bez których można żyć.
Tylko jeszcze gorzej, bo nie mam jak ty perspektywy Boga, znaczy wiesz, jak mi się walą różne rzeczy w zyciu, to nie mam tej ufności i wiary.
I znowu wraca się do punktu wyjścia, jest źle, będzie jeszcze gorzej, pisanie też nie pomaga:(
Sorry za to smęcenie, ale dziś taki dzień jakoś...
P.S Z tym gorszycielem też nie trafiasz moim zdaniem, ja mam wrażenie, że żaden gorszyciel ci nic nie może zniszczyć, może próbować.
Znaczy, największym wrogiem cżłowieka jest on sam.
Bo co ci może drugio człowiek zrobić tak naprawdę?
Tylko unicestwić.
Zniszczyć duchowo można się tylko samemu, fakt, że z inspiracji czasem innych, czy wejść na tę ścieżkę przez kogoś innego wpływ, ale to wchodzi się jednak samemu.
nawet jak cię ktoś prowadzi tam.
Chyba że chodzi ci o szatana czy cuś takiego, ale to się nie wypowiadam, bo nie za bardzo ten temat potrafię podjąć jako materialista:)
Acz demonizmem zafascynowany, he, he.
Pozdrówka i sorry za chaos, literówki, smęcenie i ekshibicjonizm.
Ale już kiedys pisałem, że w tym blogu się dobrze czuję, dziwne, co?
Hm, ja mam kilka zastrzeżeń,
Piszesz:
“Myślę, że życie ludzkie – każdego człowieka bez względu na stan zdrowia, rasę, płeć skłonności seksualne”
A jakos wątpię w to, znaczy mam wrażenie, że można życia nie wykorzystać za dobrze i wartością nie jest ono samo w sobie, tylko to co zrobimy z nim.
Inaczej,życie jest możliwością lub paletą możliwości.
sam piszesz później, że człowiek to potencjał, potencjał, który możesz wykorzystac, ale z różnych powodów nie.
Tak jak w przypowieści o talentach, można swe talenty zakopać i nie pomnażać lub pomnażać zacząć i się poddać.
Czy z innej przypowieści zaczerpnąwszy, ziarno nie zawsze pada na dobra glebę.
Wbrew pozorm czasem sami usuwamy się z tej dobrej gleby i idziewa na skały, by to ziarno w nas nie zakiełkowało.
A kiełkuje inne.
I jeszcze co do tego potencjału i talentach, ja np. wiem, że nie wykorzystałem w zyciu kilku swoich talentów, sytuacji, możliwości, osobowości, z różnych powodów, lenistwa, słabości, olewczo-cynicznie-perfekcjonistycznego stosunku do życia, wiecznego czekania, na to, że będzie fajnie, choć wiem, że nie będzie.
I wkurwia mnie to.
I wiem, że już niektórych zmarnowanych czy odłożonych rzeczy/poczynań, sytuacji, co minęły itd, nie naprawię.
No nie da się.
I tym bardziej mnie to drażni dlatego.
Nie znaczy to, że nie doceniam tego, co mam, tylko wiem, że moją winą jest, że kilka rzeczy, brutalnie mówiąc, zjebalem lub porzuciłem.
Bo łatwiej tak jest albo wmawiam sobie że łatwiej.
Z drugiej strony wmawiam sobie czasem, że to wszystko to tylko ziemskie potrzeby i przyziemne różne i dążenia, bez których można żyć.
Tylko jeszcze gorzej, bo nie mam jak ty perspektywy Boga, znaczy wiesz, jak mi się walą różne rzeczy w zyciu, to nie mam tej ufności i wiary.
I znowu wraca się do punktu wyjścia, jest źle, będzie jeszcze gorzej, pisanie też nie pomaga:(
Sorry za to smęcenie, ale dziś taki dzień jakoś...
P.S Z tym gorszycielem też nie trafiasz moim zdaniem, ja mam wrażenie, że żaden gorszyciel ci nic nie może zniszczyć, może próbować.
Znaczy, największym wrogiem cżłowieka jest on sam.
Bo co ci może drugio człowiek zrobić tak naprawdę?
Tylko unicestwić.
Zniszczyć duchowo można się tylko samemu, fakt, że z inspiracji czasem innych, czy wejść na tę ścieżkę przez kogoś innego wpływ, ale to wchodzi się jednak samemu.
nawet jak cię ktoś prowadzi tam.
Chyba że chodzi ci o szatana czy cuś takiego, ale to się nie wypowiadam, bo nie za bardzo ten temat potrafię podjąć jako materialista:)
Acz demonizmem zafascynowany, he, he.
Pozdrówka i sorry za chaos, literówki, smęcenie i ekshibicjonizm.
Ale już kiedys pisałem, że w tym blogu się dobrze czuję, dziwne, co?
grześ -- 24.11.2008 - 18:24