Panie Rafale

Panie Rafale

zgoda co do punkt nr 4; już od czasu pierwszej wojny synajskiej Izrael wychodzi z zalożenia (skądinąd slusznego z ich punktu widzenia), że lepiej silą obronić swoja pozycję aniżeli liczyć na inicjatywy międzynarodowe w tej kwestii. Grali od dawna razem z USA, ale także z Niemcami (przynajmniej na poziomie firm – Siemens), Francją (kooprodukcja w przemyśle lotniczym choćby: Mirage+Kfir), dawną RPA (elektronika, wspólne dzialania wywiadowczo-dywersyjne na obszarze Angoli, Mozambiku, dawnej Rodezji), a nawet z ZSRR. Rozgrywali także Arabów.

Mam natomiast pewne wątpliwości do punktu 3-go: czy fakt posiadania broni nuklearnej jest wystarczającym, by uznać kraj za mocarstwo, choćby regionalne? A gospodarka?

Chyba, że weźmiemy pod uwagę wplywy Żydów (jako diaspory, a nie państwa Izrael) w światowych sferach finansowych i gospodarczych. Weźmy na przyklad sporo firm o światowym zasięgu z kapitalem mieszanym – amerykańsko-rosyjsko-żydowskim (np. choćby Citadell Group, ale nie ta Griffina). Wtedy zgoda.

W tym przypadku fascynującym jest jednak jednomyślność tej sieci powiązań z interesem narodowym państwa Izrael; tylko pozazdrościć.

Pozdrawiam serdecznie


Izraelskie lobby a polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych - wstęp By: p.wolejko (18 komentarzy) 14 grudzień, 2008 - 23:34