tak se myślę, że smutne to wszystko…
I nie chodzi mi o tój tekst, tylko o sytuację.
A to:
“Wiesz, że trzeba umieć opuścić każde miejsce, w dowolnym momencie, bez żalu, bez zastanowienia, wiesz o tym i nadal nie umiesz tak prostych rzeczy.
Nic nie jest na zawsze, to też wiesz, ale wciąż coś w głębi nakazuje ci szukać”
Kojarzy mi się z Indianami:)
I ze mną też trochę.
Kiedyś chyba w “Złocie gór czarnych” a może gdzie indziej, może u Fiedlera a może jeszcze gdzie indziej czytałem o pewnej bitwie Dakotów z białymi.
I było tak, że w bitwie uczestniczyło (w ataku Indian) kilkuset wojowników.
I zaczęli przegrywać.
I przegrali.
Mogliby wygrać.
Bo kilka tysięcy wojowników innych stało niedaleko.
Ale plan był inny.
I planu nie zmienili.
Nie byli elastyczni.
Nie umieli reagować i przystować się do sytuacji.
walczyli wg pierwotnych założeń.
Dziwne, kiedyś wydawało mi się to strasznie głupie i wkurzałem się dlaczego tak oni bez sensu postąpili.
Teraz trochę ich rozumiem.
Gretchen,
tak se myślę, że smutne to wszystko…
I nie chodzi mi o tój tekst, tylko o sytuację.
A to:
“Wiesz, że trzeba umieć opuścić każde miejsce, w dowolnym momencie, bez żalu, bez zastanowienia, wiesz o tym i nadal nie umiesz tak prostych rzeczy.
Nic nie jest na zawsze, to też wiesz, ale wciąż coś w głębi nakazuje ci szukać”
Kojarzy mi się z Indianami:)
I ze mną też trochę.
Kiedyś chyba w “Złocie gór czarnych” a może gdzie indziej, może u Fiedlera a może jeszcze gdzie indziej czytałem o pewnej bitwie Dakotów z białymi.
I było tak, że w bitwie uczestniczyło (w ataku Indian) kilkuset wojowników.
I zaczęli przegrywać.
I przegrali.
Mogliby wygrać.
Bo kilka tysięcy wojowników innych stało niedaleko.
Ale plan był inny.
I planu nie zmienili.
Nie byli elastyczni.
Nie umieli reagować i przystować się do sytuacji.
walczyli wg pierwotnych założeń.
Dziwne, kiedyś wydawało mi się to strasznie głupie i wkurzałem się dlaczego tak oni bez sensu postąpili.
Teraz trochę ich rozumiem.
Pozdrawiam smętnie.
grześ -- 20.03.2009 - 22:08I do zobaczenia gdziekolwiek.