Czy ja pisałem, że nie istnieje fikcja literaka? Nie! Natomiast jestem przeciwnikiem tworzenia złych baśni. Zło musi być ukarane przykładnie. Śmierć tak na prawdę nie jest karą, ale przemawia do wyobraźni dziecka. Dlatego czarne charaktery w baśniach często spotyka.
Proszę mi nie wyjeżdżać z psychoanalizą, bo było to bardzo twórcze zjawisko, ale czysto nienaukowe. Dlatego mogą sobie psychoanalitycy analizować co chcą, niemniej to niczego nie dowodzi.
Jeśli miało się zaburzone dzieciństwo, to można się znudzić kiepskimi chepyendami, co nie znaczy, że się nie będzie lubić dobrych baśni. Proszę poczytać baśnie braci Grimm. Tamte chepyendy wcale nie są nudne.
Odnośnie seriali, takich jak wspomniany wilk i zając, to zło jest atrakcyjniejsze, bo jest łatwiejsze, a brak przykładnej kary, powoduje wzrost zainteresowania. Te wszystkie seriale z powtarzającymi się starciami dobra i zła, w których zło zwycięża w połowie odcinka, zaś dobro na końcu, są narzędziem demoralizacji, gdyż wystarczy inaczej pociąć odcinki i zło będzie zwyciężać na końcu, a dobro w połowie. Na tym polega problem. Nawet McGiver stał się demoralizujący od momentu „zmartwychwstania” Murdoca. Autorzy idą na łatwiznę nie zdając sobie sprawy z tego co robią lub świadomie działają na rzecz Salonu.
Panie Grzesiu!
Czy ja pisałem, że nie istnieje fikcja literaka? Nie! Natomiast jestem przeciwnikiem tworzenia złych baśni. Zło musi być ukarane przykładnie. Śmierć tak na prawdę nie jest karą, ale przemawia do wyobraźni dziecka. Dlatego czarne charaktery w baśniach często spotyka.
Proszę mi nie wyjeżdżać z psychoanalizą, bo było to bardzo twórcze zjawisko, ale czysto nienaukowe. Dlatego mogą sobie psychoanalitycy analizować co chcą, niemniej to niczego nie dowodzi.
Jeśli miało się zaburzone dzieciństwo, to można się znudzić kiepskimi chepyendami, co nie znaczy, że się nie będzie lubić dobrych baśni. Proszę poczytać baśnie braci Grimm. Tamte chepyendy wcale nie są nudne.
Odnośnie seriali, takich jak wspomniany wilk i zając, to zło jest atrakcyjniejsze, bo jest łatwiejsze, a brak przykładnej kary, powoduje wzrost zainteresowania. Te wszystkie seriale z powtarzającymi się starciami dobra i zła, w których zło zwycięża w połowie odcinka, zaś dobro na końcu, są narzędziem demoralizacji, gdyż wystarczy inaczej pociąć odcinki i zło będzie zwyciężać na końcu, a dobro w połowie. Na tym polega problem. Nawet McGiver stał się demoralizujący od momentu „zmartwychwstania” Murdoca. Autorzy idą na łatwiznę nie zdając sobie sprawy z tego co robią lub świadomie działają na rzecz Salonu.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.07.2009 - 10:50