Grzesiu, Ziggi

Grzesiu, Ziggi

W końcu miałem chwilę i napisałem. Choć tak do końca to z tego, co poniżej zadowolony nie jestem…

Tak w ogóle, to mam wrażenie, że my o tym samym, ale inaczej ;-)

tecumseh

chodzi o świadomość włąsnych wad i niedoskonałości, o świadomość, co w narodzie/państwie jest złe lub niewystarczające.
I o to, że gadanie otym nie jest żadnym “pluciem we własne gniazdo” a właśnie składnikiem patriotyzmu.
Bo patriotyzm to nie przekonanie, że idealni jesteśmy.

No tak, no ale z czego wynika ten brak świadomości, ten brak dystansu?
Jak dla mnie to właśnie objaw kompleksu. Jak ktoś ma kompleks, to reaguje alergicznie na każdą negatywną, albo mogaca go postawić w negatywnym swietle wzmiankę, bo inni jeszcze zauważą, że taki kiepski, albo inni jeszcze się w tym bardziej utwierdzą, itd. Brak kompleksu, to własnie świadomość tego jakim się jest i jak ogólnie jest. To umiejętność zdystansowanej rozmowy o tym jakim się jest. Bo kazdy ma jakieś wady zalety. Trzeba akceptować rzeczywistość i się nie martwić o to “co inni powiedzą”, tylko robić swoje.
A Polacy się ciągle o to martwą...

tecumseh

A co do innych narodów?

Przecież nie ma co ukrywać, że są rzeczy, w których dane narody są bardziej rozwinięte.
trudno sobie wyobrazić np. muzykę klasyczną bez kompozytorów z Niemiec i Austrii, czy filozofię bez Niemców.

A literaturę światową bez Rosjan choćby.

A Polacy nawet jak są w czymś dobrzy, to tego nie promują, za to promują się za granicą ludowością czy czyms podobnym.

Grzesiu, wszystko można sobie wyobrazić ;-)
Ale to trochę nie tak. Być może to ja metnie o tym piszę, ale jakoś ciężko to dobrze opisać... I czasu mało.

Ale pokrótce mi to wyglada tak:

Polacy mają kompleks.
Ten kompleks powoduje, że nie mają wiary w siebie i innych Polaków również.
Przez to nawet jak się trafi w ich bliskim otoczeniu ktoś wartościowy, to oni w niego nie uwierzą, znaczy nie zauważą tej wartościowości. Co innego jak ten człowiek za granicę wyjedzie i tam go zauważą, albo zagranica go odkryje tu, wtedy to od razu zauważają, ...i się chwalą. Tak jakby znajomość taka im samym wartości dodawała… W ogóle przywiązywanie takiej ogromnej wagi do zewnętrznych opinii, lub ich braku jak dla mnie bez sensu też jest. Bo inni muszą nas traktować jak należy, z szacunkiem, bo historia, bo zasługi bo coś tam…

A dla mnie jest jakoś tak, że jak sam swojej wartości nie poznasz i sam jej w sobie nie zaakceptujesz, to własnie się tak miotasz i poszukujesz ciągle dowartościowania na zewnątrz i się pieklisz jak inni jej ci nie dają, albo co gorsza ośmielają się jakieś słowa krytyki mówić, albo co jeszcze gorsze obojętność okazują.

I to ten kompleks też powoduje. Ale to nie znaczy, że wśród Polaków nie ma wartości, ani że jej nie było albo że jej jakoś mniej od innych. Po prostu łatwiej jest sobie pomarudzić, łatwiej jest poszukiwać własnej wartości wśród innych, albo co najgorsze łatwiej jest zbudować jakąś własną wizję własnego narodowego ja i bronić tego potem jak niewiadomo czego.

A tak na marginesie to najistotniejsze w tym wszystkim jest to, że realnie nasza własna, jednostkowa wartość, to to czym, znaczy kim my sami jednostkowo jesteśmy. I to jest tak, że idiota żyjący pośród geniuszy idiotą najprawdopodobiej zostanie i odwrotnie… ;-)

pozdrowienia


Napisałem Kłopotowskiemu... By: Ziggi (18 komentarzy) 6 lipiec, 2009 - 20:03