Ofiary na wygnaniu

Kościół wszedł na drogę samounicestwienia się – wydaje się, że to już koniec i nie ma już miejsca na nadzieję. Ci, którzy wierzą w instytucję kościelną, w hierarchów, muszą być zaślepieni w całą otoczkę wiary. Nie w Boga – ale w powłokę, którą trudno nazwać religijną. Ostatnie moje dwa teksty, skupiły się na upokarzających faktach dochodzących ze „szczecińskiego nieba”. Teraz skupię się na tym jak wygląda krajobraz polski po reportażu „Ukryty grzech Kościoła”, który został opublikowany w Gazecie Wyborczej.

Nie ma grzechu

Czołowe media katolickie, od początku posługują się słowem „rzekomy”: „rzekomy grzech”, „rzekoma prawda”, „rzekome fakty”. Cała historia została po swojemu upolityczniona przez Kościół i kto był naiwny, że Kościół zastanowi się nad sprawą, to grubo się pomylił – a pojedyncze głosy księży (w tym miejscu należy pochylić głowę przed zakonem dominikanów, których postawa wydaje się szczera i niezłomna – o. Popławski wykazał się czymś, co należy podziwiać we współczesnym świecie – jest to odwaga ludzka. Sprzeciw wobec milczenia jest w polskim społeczeństwie czymś do potępienia – dlatego nie jest dziwne, że najcięższe baty zbierają dominikanie), tak naprawdę niczego nie zmieniają, ponieważ zaraz są tłumione w najlepszym przypadku, w najgorszym – osoby, które chcą znać prawdę, posądzone zostaną o szkodliwą działalność na rzecz Kościoła i ludzi z nim związanym. Należy – milczeć, milczeć, milczeć. „Wyjaśnimy to wewnątrz struktury kościelnej – świeckim nic do tego.”

Świecka sprawa

A jednak świecka osoba, a także Ci, którym leży na sercu dobro ofiar, są zobowiązani walczyć o prawdę. Zamiatanie problemu niczego nie da i jest pogwałceniem idei religii katolickich. Sprawa stała się świecka w tym momencie, kiedy to, ks. Andrzej rzekomo nie dobierał się do dzieci. Kiedy to naruszył mir świata i cielesność drugiej osoby. W tym momencie sprawa stała się świecka i Kościół musi wyjaśnić sprawę publicznie – ponieważ nic nie dało zamiatanie pod dywanik przez tyle lat i kto wie, ile jest ofiar tego kapłana z krwi i kości.

Intymność

Podobno media zaglądają pod kołdrę ludziom. Czy dzisiaj możemy powiedzieć, z czystym sumieniem, że żyjemy w państwie świeckim? Czy trzeba być ślepym i nie dostrzegać zagarniania wszystkiego przez Kościół? Etyka, polityka i prawdy religijne są podporządkowane w Polsce hierarchom kościelnym – opierają się media i to media stają się ofiarami świata wyższego. Ponieważ media: fałszują, oszukują, wodzą za nos, za uszy i manipulują biednym społeczeństwem. Media nigdy nie naruszyły w Polsce intymności drugiego człowieka – nie potrafię, podać przykładu w Polsce po 1989 roku, gdzie media naruszyły pokój i seksualność. Mogę natomiast podać wiele przykładów hierarchów kościelnych, którzy skrzętnie skrywali swe pedofilskie pragnienia. Przykłady – gdzie odebrano wiarę człowiekowi w Boga i ludzi. Sprawa przemocy seksualnej nie jest sprawą intymną – jest to przestępstwo, które należy potępiać. Gdzie występuje figura przestępcy i ofiary. Kościół natomiast odwraca wszystko do góry nogami i mówi – że to On jest ofiarą. Nie osoba gwałcona – ale On – Kościół we własnej osobie.

Rozmycie i wartości

Sprawy już dzisiaj nie ma. Dziennikarze dostali po dupie, dominikanie dostali po dupie, część społeczeństwa, które zastanawia się nad całą sytuacją zastajemy w konsternacji – też dostała niezłe lanie. Sprawa zanika i wyparuje w ciągu najbliższych tygodni. Tylko pozostanie smród unoszący się za Kościołem. Tego nie da się rozmyć. Ile jeszcze podobnych spraw ma ujrzeć światło dzienne, by w końcu hierarchowie zabrali się za sprawy większej wagi, niż sprzeciw wobec zapłodnienia in vitro? To jest dopiero zaglądanie w cudze życie. Kościół wykazuje się coraz większym niezrozumieniem realiów współczesności. Nie może pogodzić się z tym, że runęły wartości, którymi tak namiętnie posługuje się od początku swojego istnienia. Po odzyskaniu wolności – to opisuje Imre Kertesz w „Języku na wygnaniu” – te osoby, które walczyły o wolność, spotkało przerażenie. Świat nie mówi już „czystymi zwrotami”, nie mówi „prawdą”. Mówi inaczej – tylko jak? Dopóki Kościół nie odkryje świata w którym przyszło mu egzystować, dopóki nie upora się ze swoimi problemami, dopóty będzie słabnąć. Nie wiem po co daję receptę hierarchom kościelnym – może zostało mi coś z sympatii do naiwności katolików. A może jest to tęsknota za czystością?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ano racja,

nie można być moralistą, gdy się samemu toleruje grzech.
tzn. można, ale nie przekonają wtedy wielu, no, ale to nie mój problem.
szkoda, że sprawy, w których ktoś cierpi i zostaje krezywdzony, są ważne dla kościelnej hierarchii by pokazać się tylko w roli ofiary.
Szkoda.


Hm, dziwne,

klikam na twój to mi nie działa, dopiero trza na nick klilknąc i [póxniej na teskt, coś się psuje.
Takie info dla ciebie i adminów.


Widzę

Tomek nabroił?
Igła


w sumie to zgadzam się

z tezami tego postu … może nie jest to wielki post, ale całkiem spoko ;-)

“Elämä on kuin suklaarasia, koskaan ei tiedä mitä saa.”


Nie do końca tak

Dominikanie to też Kościół... . NAwet błędy Biskupa czy nawet papieża – zdażały się w okresie seculum obscurum nie są winami Kościoła.

Kościół to rzeczywistość nadprzyrodzona, mistyczna łączność Nieba z ziemią – w MIstycznym zjednoczeniu z Chrystusem Zmartwychwstałym. A więc grzech księdza nie wpływa na tę łączność całego Kościoła.

Jest na pewno skazą i raną dla wiernych owiec i pasterzy lecz nie można powiedzieć, że to równia pochyła Kościoła. Bardziej bym powiedział, że to czas czyszczenia dla jego części… – co akurat wyjdzie jej na dobre.

Kościół ma Głowę w osobie Jezusa Chrystusa i On stanowi o Jego żywotności i sile. Grzesznicy w Kościele jedynie gałązkami winorośli nie przynoszącymi owocu… .

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Subskrybuj zawartość