W tle debat o tym czy Prezydent jest bardziej żenujący niż “Borubar” sfrustrowany albo o tym czy SB należy się Nobel za obalenie komuny umykają nam ważne sprawy z dziedziny gospodarki.
Dziś w radiu rano wyłowiłem dwie informacje o tym iż w tym roku bezrobocie na stałe spadnie poniżej 10% a jednocześnie nauczyciele nie chcą zgodzić się na 10% podwyżki tylko chcą 50% po równo dla każdego. Wczoraj w gazetach przeczytałem zaś o tzw. efekcie skrzypka (z NBP) który tak długo czytał ustawę o RPP że wyczytał tam iż celem tego szacowanego gremium nie jest wcale walka z inflacją.
Zacząłem się zastanawiać nad tymi 50% podwyżki. Fakt należy się szkolnictwu podwyżka, tylko że jakoś wizja 50% kojarzy mi się bardziej z jakimś buntem płacowym armii w Sudanie niż z normalnymi oczekiwaniami płacowymi. Bez zbrojnego opanowania Pałacu Prezydenckiego i Sejmu trudno mi sobie wyobrazić racjonalność ekonomiczna ale też społeczną jaka może przemawiać za takimi podwyżkami. I to w kraju w którym bezrobocie jest jednocyfrowe. Z czego wynika taka aberracja?
Mamy też tzw. “efekt Skrzypka”. W Polsce póki co jest tak że najskuteczniejsze mechanizmy walki z inflacją ma RPP, a nie rząd. Owszem na dłuższą metę to MF zagwarantuje nam niższą inflację poprzez np. niższy deficyt ale bez RPP i jej reakcji w postaci zmian poziomu stóp wszystko będzie trzy razy trudniejsze i trwać będzie trzy razy dłużej.
Pamiętam jak przed wyborami któryś z aktywnych blogerów piszących posty z 4rp chwalił rząd PiS za jego sukcesy gospodarcze. Twierdzili oni że w ekonomii nie jest tak iż działa jakieś opóźnienie co do rezultatów działania rządu PiS. Ze jak Prezes powie że ma rosnąć to wyrośnie. Tyle że dziś mamy tego empiryczne przykłady. Prezes Skrzypek, najlepszy człowiek od ekonomii w PiS, doprowadził po części do tego iż inflacja jest taka jaka jest a nie inna. Doprowadził nie tym że wczoraj podjął jakieś decyzje tylko właśnie rok temu – tak właśnie szanowni PiSowcy działa mechanizm opóźnienia.
Humoru całej sprawie dodaje fakt iż Skrzypek tłumaczy się z inflacji tak samo jak Tusk – ropa i żywność drożeje wszędzie więc to jest poza naszą jurysdykcją. Fakt tylko, że jeśli wie on o takich rzeczach to czemu nie reagował zawczasu? Jak wiedział że inflacja pójdzie w górę to czemu jeszcze dolewał własnej benzyny do tego inflacyjnego ognia?
Sporą cześć polskich polityków można nazwać dyletantami ekonomicznymi. Zwyczajnie nie rozumieją jak gospodarka działa i nawet jak zrozumieją parę mechanizmów (jak Skrzypek z ropą i inflacją) to zostaje im jeszcze całe morze rzeczy których nie rozumieją. Tyle po co mają coś rozumieć jak ich wyborcy wyskakują z 50% podwyżkami?
Nazwać to chyba można “efektem Borubara” – czyli sytuacją że niby wiedzą co widzą ale tak nie do końca kontaktują bo to w sumie nie ich działka. “Z PAXu wsadzili ich do śmaksu” bo się na niczym nie znali (jak pisał Passent u Pietrzaka) ale przecież Towarzysz Towarzyszowi oka nie wykolę. A ciemny lud to kupi za 50% podwyżki.
komentarze
Woodya,
czy jak ktoś po studiach zarabia 900 zł, a później przez 5 lat 1200 to nie nalezy mu się podwyżka nawet i 50%?
grześ -- 24.06.2008 - 21:36I najgorsze, że ten co pracuje świetnie i jest bardzo dobrym nauczycielem zarabia tyle co przeciętny i tyle co słaby.