Rząd znowu w panice! Deszcz leje naszemu premierowi i ministrowi obrony narodowej prosto na czołgi i armaty. Rządowi pijarowcy klną i załamują ręce ― "Jak pokazać? No, jak pokazać uroczystość, kiedy światła nie ma, a przykryty parasolką premier traci przewagę przystojności nad przykrytym podobną parasolką prezydentem!" Strategia marketingowa w gruzach; TVN-owskie stanowiska zalane wodą; niebieskie koszule rządu kleją się do ciała; wilgoć deformuje na głowie blond fale; zakola cofają się poza brązstrefę... Szoking!

Kilka marnych chmur burzowych po raz kolejny pokazało, że w starciu z siłami przyrody człowiek jest bezradny. Nie daje się, po prostu ― nie daje się zapanować nad żywiołem! Najgorsza jest jednak złośliwość losu, ta znaczona karta, która powoli zgrywa się i przeszkadza w blefowaniu. Istnieje nawet ryzyko, że defilada z okazji święta Wojska Polskiego wypadnie gorzej niż w zeszłym roku, kiedy to wrednemu PiS-owi pogoda sprzyjała, a reżimowa telewizja pokazała maszyny wojenne, prężących się na podniesieniu satrapów-lustratorów i tłumy warszawiaków w słońcu i urodzie.

Dziś zostaje wariant moskiewski! Rozgonić chmury nad Warszawą bombowcami! Po techniczne instrukcje może skoczyć generał Dukaczewski, a może i sam minister spraw zagranicznych ― jeśli jest w kraju. Z ambasady rosyjskiej blisko pod Belweder.