Bywają wszędzie każdzi...

Bywają wszędzie każdzi...

...i w Izraelu i w Polsce. Kolega mojej córki ze studiów – polski żyd albo żydowski Polak (nawet dobrze nie wiem, kiedy żyd jest przez małe ż a kiedy Żyd jest przez duże Ż!) pojechał na kilka tygodni do Izraela i wrócił ciężko wkurzony, nazywając państwo faszystowskim! Ale trzeba wziąć poprawkę na to, że studenci politologii to na ogół polityczni nadwrażliwcy, więc jest tam spektrum od faszyzujących prawaków (ci trafiają do zamawiaczy piwa rzymskim gestem) po komunizujących lewaków (cholera wie, gdzie ci trafiają – może po prostu wyrastają, jak z pryszczy…), po drugie – mógł trafić na ćwokowatych młokosów w wojskowych mundurach, turbujących siwowłosych arabskich staruszków, po trzecie – mógł być areligijny a trafił w siedlisko najskrajniejszych supernacjonalistycznych ortodoksów. Można wątpliwości i wytłumaczenia mnożyć...

U nas w Polsce można dokładnie podobne zwierciadlane zjawiska odnaleźć. Dlatego antypolonizm żydowski nie kruszy mojej niechęci do antysemityzmu, choć sprawia mi przykrość i się z nim nie zgadzam, jeśli jest niesprawiedliwy. Trochę na zasadzie miłosierdzia, wybaczania czy nadstawiania policzka – tyle widocznie we mnie zostało, w rzymsko-katolickim ateiście…

A z Bublem to jestem kolegą!!! Sam jestem zdumiony, ale to prawda. Przepracowałem dekadę we wrocławskich Pracowniach Konserwacji Zabytków a L.B. w tamtych zamierzchłych peerelowskich czasach parał się konserwacją dzieł sztuki, potem założył dobrze prosperującą firm konserwatorską i tak zaczął robić pieniądze, które topi w krucjacie przeciw światowemu żydostwu…

cdn.
:)


Listonosze nie chcą Bubla By: kriskul (24 komentarzy) 21 grudzień, 2007 - 10:06