tutaj komentarz,uważnie przeczytałem na S24 Pański wpis i polemikę Obserwatora z Panem.
Czuję,że pisząc o łatwości wyjazdu za granice Polski sprawę Pan z lekka przejaskrawił.I słusznie,wpis ma wywołać dyskusję,to istota zagadnienia.
W obu przypadkach Pan i Obserwator nagięliści fakty.
Panu można to wybaczyć,biorąc pod uwagę warsztat dziennikarski.Efekt Pan osiągnąl.
Natomiast Obserwator chyba skłamał,zakładając że to co opisał zna z autopsji.
W czasach PRL emigranci to byli wrogowie ustroju.Ich rodziny były w większym lub mniejszym stopniu poddawane różnorakim szykanom.
Piszę to na podstawie własnych doświadczeń i nabytej wiedzy,znajomościom.
Podam przykład:wyjechałem do Szwecji na paszporcie turystycznym.Korzystając z legitymacji studenckiej dostałem pracę.
Po 3 miesiącach,dowiaduję się od żony,że zwolniono ją z pracy bez podania przyczyn.
Pozostałem jeszcze w Szwecji pół roku.
Po powrocie do kraju niedługo cieszyłem sie wolnością.Sąd wojskowy skazał mnie na 15 lat więzienia za szpiegowstwo!
Nie ważne,że nie było dowodów,ani świadków rzekomego przestępstwa.
Nie wierzyłem,że coś takiego mogło się stać,że funkcjonują w Polsce sądy kapturowe.
Później w Barczewie przekonałem się,że nie jestem jedyny.Takich jak ja było tam kilku,a także Jurek Pawłowski,Rysiek Kowalczyk i inni.
Lata siedemdziesiąte z jednej strony dawały wiekszą swobodę w założeniu konta dolarowego przez to ułatwienia do ubiegania się o paszport.
Jednak była i ciemna strona tego gierkowskiego luzu.
Bardzo niewielu ludzi wie,że w tym czasie szalała SB,że po roku 76 nasiły się represje,że bezpardonowo wsadzano ludzi za kraty,że fabrykowano dowody,że sądy wojskowe przeciążone były orzekaniem kar za szpiegostwo,sabotaż itp.
Tak więc z tymi cudami teraźniejszymi i wcześniejszymi warto ciut ostrożniej.
Zanim napisałem
tutaj komentarz,uważnie przeczytałem na S24 Pański wpis i polemikę Obserwatora z Panem.
Czuję,że pisząc o łatwości wyjazdu za granice Polski sprawę Pan z lekka przejaskrawił.I słusznie,wpis ma wywołać dyskusję,to istota zagadnienia.
W obu przypadkach Pan i Obserwator nagięliści fakty.
Panu można to wybaczyć,biorąc pod uwagę warsztat dziennikarski.Efekt Pan osiągnąl.
Natomiast Obserwator chyba skłamał,zakładając że to co opisał zna z autopsji.
W czasach PRL emigranci to byli wrogowie ustroju.Ich rodziny były w większym lub mniejszym stopniu poddawane różnorakim szykanom.
Piszę to na podstawie własnych doświadczeń i nabytej wiedzy,znajomościom.
Podam przykład:wyjechałem do Szwecji na paszporcie turystycznym.Korzystając z legitymacji studenckiej dostałem pracę.
Po 3 miesiącach,dowiaduję się od żony,że zwolniono ją z pracy bez podania przyczyn.
Pozostałem jeszcze w Szwecji pół roku.
Po powrocie do kraju niedługo cieszyłem sie wolnością.Sąd wojskowy skazał mnie na 15 lat więzienia za szpiegowstwo!
Nie ważne,że nie było dowodów,ani świadków rzekomego przestępstwa.
Nie wierzyłem,że coś takiego mogło się stać,że funkcjonują w Polsce sądy kapturowe.
Później w Barczewie przekonałem się,że nie jestem jedyny.Takich jak ja było tam kilku,a także Jurek Pawłowski,Rysiek Kowalczyk i inni.
Lata siedemdziesiąte z jednej strony dawały wiekszą swobodę w założeniu konta dolarowego przez to ułatwienia do ubiegania się o paszport.
Jednak była i ciemna strona tego gierkowskiego luzu.
Bardzo niewielu ludzi wie,że w tym czasie szalała SB,że po roku 76 nasiły się represje,że bezpardonowo wsadzano ludzi za kraty,że fabrykowano dowody,że sądy wojskowe przeciążone były orzekaniem kar za szpiegostwo,sabotaż itp.
Tak więc z tymi cudami teraźniejszymi i wcześniejszymi warto ciut ostrożniej.
Pozdrawiam
Zenek -- 21.12.2007 - 16:26