Sądzę, że nie warto uciekać się do eufemizmów. I to jest agresją, i to. I na tym przykładzie łatwo wykazać czym jest pomówienie, a czym ostre, mocne opinie przez prawo jednak nie karane. Przepraszam, ale muszę wykorzystać tę część naszej dyskusji do wyjaśnienia różnicy, bo to jest istotne. Profesor Bartoszewski nazywając – jak sądzę – panią Fotygę i jej sztab “dyplomatołkami” dopuścił się naruszenia norm etycznych, zwykłej przyzwoitości, bo określeniem tym nie przypisywał nikomu nieprawdziwego zachowania, niepopełnionego czynu, nieistniejącej cechy (wówczas mielibyśmy do czynienia z pomówieniem), poza tym nie da się przeprowadzić dowodu na to czy ktoś jest dyplomatołkiem czy nie jest.
A z drugiej strony już np. nazwanie przez pana Macierewicza ministrów spraw zagranicznych “sowieckimi agentami” jest przestępstwem zniesławienia, bo pomawia konkretne osoby, które łatwo można zidentyfikować przypisując im określoną “funkcję” – agentów, co zgodne z prawdą nie jest.
Delilah
Sądzę, że nie warto uciekać się do eufemizmów. I to jest agresją, i to. I na tym przykładzie łatwo wykazać czym jest pomówienie, a czym ostre, mocne opinie przez prawo jednak nie karane. Przepraszam, ale muszę wykorzystać tę część naszej dyskusji do wyjaśnienia różnicy, bo to jest istotne. Profesor Bartoszewski nazywając – jak sądzę – panią Fotygę i jej sztab “dyplomatołkami” dopuścił się naruszenia norm etycznych, zwykłej przyzwoitości, bo określeniem tym nie przypisywał nikomu nieprawdziwego zachowania, niepopełnionego czynu, nieistniejącej cechy (wówczas mielibyśmy do czynienia z pomówieniem), poza tym nie da się przeprowadzić dowodu na to czy ktoś jest dyplomatołkiem czy nie jest.
A z drugiej strony już np. nazwanie przez pana Macierewicza ministrów spraw zagranicznych “sowieckimi agentami” jest przestępstwem zniesławienia, bo pomawia konkretne osoby, które łatwo można zidentyfikować przypisując im określoną “funkcję” – agentów, co zgodne z prawdą nie jest.
wenhrin -- 30.12.2007 - 18:45