zostawmy już Iglę, on tu tylko przechodził:)
A Ty tymczasem trafiłaś w sedno.
Ślicznie opisałaś męża tej nie najpiękniejszej, bezposażnej Pani. Jej się czasami coś wymknie, on nie pozostanie dłużny. I mimo tej najcudowniejszej, jedynej w świecie miłości, co wieczór z ich mieszkanka dochodzą odgłosy dzikich karczemnych awantur.
I jak tu się pózniej dziwić dzieciom tej pary, że wymykają się z domu? I łasząc się do obcych z zazdrością obserwują, że może być jednak inaczej. Że miłość to nie odświętne, puste deklaracje i płomienne okolicznościowe wyznania, a codzienna, znojna dbałość i pielęgnacja.
Delilah,
zostawmy już Iglę, on tu tylko przechodził:)
A Ty tymczasem trafiłaś w sedno.
Ślicznie opisałaś męża tej nie najpiękniejszej, bezposażnej Pani. Jej się czasami coś wymknie, on nie pozostanie dłużny. I mimo tej najcudowniejszej, jedynej w świecie miłości, co wieczór z ich mieszkanka dochodzą odgłosy dzikich karczemnych awantur.
I jak tu się pózniej dziwić dzieciom tej pary, że wymykają się z domu? I łasząc się do obcych z zazdrością obserwują, że może być jednak inaczej. Że miłość to nie odświętne, puste deklaracje i płomienne okolicznościowe wyznania, a codzienna, znojna dbałość i pielęgnacja.
pozdrawki
yassa -- 31.01.2008 - 09:34