Panie Igło

Panie Igło

Co do skorumpowania i niewydolności tego systemu, przypomniały mi się dwie historie.

Moja koleżanka po tzw. fachu pracuje we Wrocławiu (co akurat nie ma nic do rzeczy) i opowiedziała mi jakiś czas temu, że przyjęła pacjentkę a ta na koniec wizyty mówi, że zapłaci. Na co koleżanka, najpierw informacyjnie, że wizyta jest w ramach ubezpieczenia. Na to pacjentka, że ona jednak zapłaci bo poświęciła mi pani czas, bo taka jestem wdzięczna, bo dziękuję, bo pani mało zarabia… Koleżanka z uporem lecz coraz bardziej stanowczo powtarza, że wykluczone więc pacjentka odpuściła.
He he
Znaczy nie odpuściła tylko użyła sposobu. Kiedy koleżanka nie widziała, wsunęła stówkę do historii choroby. Dokonawszy tego odkrycia koleżanka zwołała cały zespół, żeby każdy widział i wiedział, że ona tego nie wzięła. Przy następnej wizycie musiała dosłownie wcisnąć te pieniądze z powrotem.

Czasem się zastanawiam, czy już wszyscy za bardzo się do tych łapówek nie przyzwyczaili. To fatalne przyzwyczajenie…

Druga historia dotyka niewydolności i apatii środowiska, którą inaczej można nazwać bezmyślnością. Też jest z prywatnego podwórka.
Ponad rok temu jedna mała dziewczynka zachorowała na białaczkę i leczyła się w jednym z warszawskich szpitali. Jej rodzice są zamożnymi ludźmi, podobnie jak większość ich znajomych.
Mama tej dziewczynki wpadła na pomysł, że można zrobić jakąś zbiórkę pieniędzy, że można kupić jakiś sprzęt. Jak już jej ten błyskotliwy pomysł w głowie powstał rozpoczęła rozmowy z ordynatorem i dyrektorem szpitala. Mieli zrobić jakąś listę potrzeb i co?
Yajco, za przeproszeniem. Nic. Żadnej listy, żadnych dalszych rozmów.

Czasem to naprawdę chce się wyjść z kina.


Gretchen w publicznej służbie, odcinek 2: słoń i manifest By: Gretchen (14 komentarzy) 9 marzec, 2008 - 17:02