może Pani powinna napisać cykl taki “Kobieta zagalopowana zapędzona”? Bo jak to czytam, co Pani po nocy napisała…
A czy ja mówię, że to dla Pani i dla mnie te systemy ustanowiono? Pochlebiam sobie, że nie, ale bacznie pilnuję, żeby się nie okazało, że tak.
Co do paragonu, to dziwię się Pani zdziwieniu, albowiem jest on podstawą reklamacji. Zazwyczaj.
Ostatnio kupowałem dwa drobiazgi: jeden miał gwarancję na pięć lat, a drugi na dziesięć. Pomijając już rozważania terminalne, jakie mnie naszły, ciekawe było to, że pani ekspedientka uprzejmie poradziła mi, żebym sobie zrobił kopię paragonu. A kiedy się odpowiednio wybałuszyłem, pouczyła mnie, że paragony z drukarek termicznych są nieczytelne już po kilku miesiącach. Zazwyczaj.
Niby to wiedziałem, bo czasem znajduję takie świstki w papierach i się im dziwuję, ale żeby zaraz kopię robić? No robić, robić, bo jak drobiazg zakupiony, w dziesiątym roku eksploatacji, ale przed terminem, szlag trafi, to jak Pani udowodni sklepowi? Tylko czy ten sklep jeszcze będzie? Przypuszczam, że wątpię., u nas tak długo sklepów nie trzymają.
O tych próbkach, co Pani pisze, wiem mało. Do takich sklepów nie chodzę. Żona sobie nie życzy, ze względu na moją powierzchowność. Pani pisze, że inaczej Panią obsługują w zależności od regału. Widać zaraz, że kobieta luksusowa i przebiera.
Jak ja czasem do perfumeryjnego sklepu, z wolnym dostępem do regałów, wejdę, to natychmiast ochrona wykonuje manewr oskrzydlający.
To nawet miłe, bo człowiek nie czuje się taki wyalienowany.
W innych sklepach mam podobnie, a kobiety na mój widok zaciskają torby pod ramieniem.
Nie każdy jest Belwederskim... Miałem czas przywyknąć.
Tylko mówiąc szczerze, nie wiem co Pani w tym wątku o próbkach chciała powiedzieć. Czy to źle że dają? Ja bym nie narzekał. Zwłaszcza w przypadku termosu. Czy to jest za darmo ? No pewnie, że nie jest.
Że za małe te próbki?
Proszę Pani, ja jestem człowiek w wieku starszym i znaczną część życia przeżyłem w komunistycznej biedzie. Ja mam etyczny dylemat w hotelu, czy sobie tych małych szmponików nie zabrać, a Pani narzeka na darmowe próbki.
Ktoś płaci, a inny nie. Jak ktoś chce się darmo najeść, to przecież wystarczy, żeby w sobotę do dużego sklepu poszedł, takiego z przyzwoitszych. Tamże panny, kuso odziane, kanapki robią, zagraniczni obywatele na gorąco podają, a w alkoholowym dziale można spróbować jakiegoś wina. Co prawda niezły się z tego robi fusion, ale młodszy człowiek, ze wszystkimi jeszcze organami, może zaoszczędzić i w eleganckim obracać się świecie.
A kto za to płaci?
Proszę sobie zacytować cytat.
Więc ja zarys mam, ale nie wiem o co ma Pani pretensje i do kogo.
Szanowna Pani Gretchen,
może Pani powinna napisać cykl taki “Kobieta
zagalopowanazapędzona”? Bo jak to czytam, co Pani po nocy napisała…A czy ja mówię, że to dla Pani i dla mnie te systemy ustanowiono? Pochlebiam sobie, że nie, ale bacznie pilnuję, żeby się nie okazało, że tak.
Co do paragonu, to dziwię się Pani zdziwieniu, albowiem jest on podstawą reklamacji. Zazwyczaj.
Ostatnio kupowałem dwa drobiazgi: jeden miał gwarancję na pięć lat, a drugi na dziesięć. Pomijając już rozważania terminalne, jakie mnie naszły, ciekawe było to, że pani ekspedientka uprzejmie poradziła mi, żebym sobie zrobił kopię paragonu. A kiedy się odpowiednio wybałuszyłem, pouczyła mnie, że paragony z drukarek termicznych są nieczytelne już po kilku miesiącach. Zazwyczaj.
Niby to wiedziałem, bo czasem znajduję takie świstki w papierach i się im dziwuję, ale żeby zaraz kopię robić? No robić, robić, bo jak drobiazg zakupiony, w dziesiątym roku eksploatacji, ale przed terminem, szlag trafi, to jak Pani udowodni sklepowi? Tylko czy ten sklep jeszcze będzie? Przypuszczam, że wątpię., u nas tak długo sklepów nie trzymają.
O tych próbkach, co Pani pisze, wiem mało. Do takich sklepów nie chodzę. Żona sobie nie życzy, ze względu na moją powierzchowność. Pani pisze, że inaczej Panią obsługują w zależności od regału. Widać zaraz, że kobieta luksusowa i przebiera.
Jak ja czasem do perfumeryjnego sklepu, z wolnym dostępem do regałów, wejdę, to natychmiast ochrona wykonuje manewr oskrzydlający.
To nawet miłe, bo człowiek nie czuje się taki wyalienowany.
W innych sklepach mam podobnie, a kobiety na mój widok zaciskają torby pod ramieniem.
Nie każdy jest Belwederskim... Miałem czas przywyknąć.
Tylko mówiąc szczerze, nie wiem co Pani w tym wątku o próbkach chciała powiedzieć. Czy to źle że dają? Ja bym nie narzekał. Zwłaszcza w przypadku termosu. Czy to jest za darmo ? No pewnie, że nie jest.
Że za małe te próbki?
Proszę Pani, ja jestem człowiek w wieku starszym i znaczną część życia przeżyłem w komunistycznej biedzie. Ja mam etyczny dylemat w hotelu, czy sobie tych małych szmponików nie zabrać, a Pani narzeka na darmowe próbki.
Ktoś płaci, a inny nie. Jak ktoś chce się darmo najeść, to przecież wystarczy, żeby w sobotę do dużego sklepu poszedł, takiego z przyzwoitszych. Tamże panny, kuso odziane, kanapki robią, zagraniczni obywatele na gorąco podają, a w alkoholowym dziale można spróbować jakiegoś wina. Co prawda niezły się z tego robi fusion, ale młodszy człowiek, ze wszystkimi jeszcze organami, może zaoszczędzić i w eleganckim obracać się świecie.
A kto za to płaci?
Proszę sobie zacytować cytat.
Więc ja zarys mam, ale nie wiem o co ma Pani pretensje i do kogo.
Pozdrawiam porannie
niejaki N -- 04.09.2008 - 06:18