na początek kilka faktów, zdaje się wielce tajemnych;
WZZ zostały założone przez Andrzeja Gwiazdę i Krzysztofa Wyszkowskiego. Anna Walentynowicz była ikoną tych związków. Później dopiero dokooptowani zostali inni, miedzy innymi Lechowie; Wałęsa i Kaczyński.
Z mediów dowiedziałem się, że kombatanci związkowi, którzy się na konferencji pojawili, zaproszeni zostali przez panią Annę. Stąd moje pojednawcze bez „aspiracji”, choć mógłbym tego tak nie ująć. Bo w gruncie rzeczy te kilkaset przybyłych, to jednak chyba przytłaczająca większość uczestników tamtych wydarzeń.
A że nie zaproszono Wałęsy? Pewnie z obawy, że jak się ostatnio odgrażał, sam jest w stanie pogonić to towarzystwo. Tak jak dwie dekady wstecz sam przegonił komunę:).
Rozgoniłby to towarzystwo i wielce kontent rozsiadłby się na fotelu pod napisem „30 lecie WZZ”.
I to, byłaby ta niezmanipulowana i niezawłaszczona wersja historii:)?
Właśnie przeprowadziłem na własny użytek, domowy test:Kto jest kto?
Gwiazda, Walentynowicz i Wyszkowski.
Moja domowa młodzież, gimnazjalno- licealna, mąciła strasznie, lecz tak naprawdę nie miała bladego pojęcia.
O sorki, najmłodszy wiedział, kim jest Walentynowicz:
....To ten pan, co rysował koziołka Matołka…:)
Może to i dobrze. Może lepiej, żeby nie wiedziała, że to straszni wariaci byli, jak choćby ten… jak mu tam?.. aaaa! Herbert.:)
A co do leciutko bałamutnego tekstu Pana Redaktora L.. To tylko. wcale nie leciutka “filipinka” antykacza. (Normalka, nie warta komentarza)
I stąd, ta tutejsza owacja na stojąco:)
(Na specjalne życzenie mogę moją opinię uzasadnić)
Może lepiej nie?:)
Musimy dopieszczać naszego jedynego, skaptowanego czerwonego:).
Choć trzeba przyznać, że przy poziomie innych „filipinek”, które można sobie tu poczytać, ta uchodzi za wzór obiektywizmu.:)
Widzi Pan, jaki ze mnie człek polityczny:)
Boli, że prezes Kaczyński pojawił się w towarzystwie wariatów? Zadziwiające! Przecież chyba to najodpowiedniejsze dla niego towarzystwo? Nieprawdaż?
A mój apel gastronomiczny tłumaczyłbym tak; kto chce, niech sobie wierzy, a kto chce, niech się dowie:).
Szanowny Panie Lorenzo,
na początek kilka faktów, zdaje się wielce tajemnych;
WZZ zostały założone przez Andrzeja Gwiazdę i Krzysztofa Wyszkowskiego. Anna Walentynowicz była ikoną tych związków. Później dopiero dokooptowani zostali inni, miedzy innymi Lechowie; Wałęsa i Kaczyński.
Z mediów dowiedziałem się, że kombatanci związkowi, którzy się na konferencji pojawili, zaproszeni zostali przez panią Annę. Stąd moje pojednawcze bez „aspiracji”, choć mógłbym tego tak nie ująć. Bo w gruncie rzeczy te kilkaset przybyłych, to jednak chyba przytłaczająca większość uczestników tamtych wydarzeń.
A że nie zaproszono Wałęsy? Pewnie z obawy, że jak się ostatnio odgrażał, sam jest w stanie pogonić to towarzystwo. Tak jak dwie dekady wstecz sam przegonił komunę:).
Rozgoniłby to towarzystwo i wielce kontent rozsiadłby się na fotelu pod napisem „30 lecie WZZ”.
I to, byłaby ta niezmanipulowana i niezawłaszczona wersja historii:)?
Właśnie przeprowadziłem na własny użytek, domowy test:Kto jest kto?
Gwiazda, Walentynowicz i Wyszkowski.
Moja domowa młodzież, gimnazjalno- licealna, mąciła strasznie, lecz tak naprawdę nie miała bladego pojęcia.
O sorki, najmłodszy wiedział, kim jest Walentynowicz:
....To ten pan, co rysował koziołka Matołka…:)
Może to i dobrze. Może lepiej, żeby nie wiedziała, że to straszni wariaci byli, jak choćby ten… jak mu tam?.. aaaa! Herbert.:)
A co do leciutko bałamutnego tekstu Pana Redaktora L.. To tylko. wcale nie leciutka “filipinka” antykacza. (Normalka, nie warta komentarza)
I stąd, ta tutejsza owacja na stojąco:)
(Na specjalne życzenie mogę moją opinię uzasadnić)
Może lepiej nie?:)
Musimy dopieszczać naszego jedynego, skaptowanego czerwonego:).
Choć trzeba przyznać, że przy poziomie innych „filipinek”, które można sobie tu poczytać, ta uchodzi za wzór obiektywizmu.:)
Widzi Pan, jaki ze mnie człek polityczny:)
Boli, że prezes Kaczyński pojawił się w towarzystwie wariatów? Zadziwiające! Przecież chyba to najodpowiedniejsze dla niego towarzystwo? Nieprawdaż?
A mój apel gastronomiczny tłumaczyłbym tak; kto chce, niech sobie wierzy, a kto chce, niech się dowie:).
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 08.09.2008 - 23:46