Zakładasz na wstępie, że odbrązowienie Wałęsy ma służyć powszechnemu uznaniu go za zdrajcę czy w ogóle postać negatywną, zaś wybicie się na pozycje gwiazd jego zawistnych konkurentów. I to się zapewne nie stanie.
Ale jak to jest z tym odbrązowianiem. Kogo wolno, a kogo nie? Czy jeśli ktoś wyciąga nieznane smaczki z żywotów wielkich — to też jest groźnym rewizjonistą, co chce pisać historię na nowo? A przecież pełno tego.
Może więc praca Gontarczyka i Cenckiewicza prowadzi jedynie do tego, że Wałęsa z nieskazitelnego herosa stanie się postacią ludzką, ze wszystkimi prawdziwymi odcieniami szarości?
Fakt — oni skupili się na kłopotliwych epizodach, zresztą rekonstruowanych poszlakowo. Ale czy badacze wykazujący w grubych tomach, że Michał Anioł był gejem, albo że Lewis Caroll był kryptopedofilem — nie robią czegoś podobnego?
co do czego ma prowadzić
Zakładasz na wstępie, że odbrązowienie Wałęsy ma służyć powszechnemu uznaniu go za zdrajcę czy w ogóle postać negatywną, zaś wybicie się na pozycje gwiazd jego zawistnych konkurentów. I to się zapewne nie stanie.
Ale jak to jest z tym odbrązowianiem. Kogo wolno, a kogo nie? Czy jeśli ktoś wyciąga nieznane smaczki z żywotów wielkich — to też jest groźnym rewizjonistą, co chce pisać historię na nowo? A przecież pełno tego.
Może więc praca Gontarczyka i Cenckiewicza prowadzi jedynie do tego, że Wałęsa z nieskazitelnego herosa stanie się postacią ludzką, ze wszystkimi prawdziwymi odcieniami szarości?
Fakt — oni skupili się na kłopotliwych epizodach, zresztą rekonstruowanych poszlakowo. Ale czy badacze wykazujący w grubych tomach, że Michał Anioł był gejem, albo że Lewis Caroll był kryptopedofilem — nie robią czegoś podobnego?
odys -- 29.09.2008 - 20:01