Dla mnie Alga nie panuje nad formą. Żadną. Wydaje się jej przy tym, że jest artystką. Podczas gdy nie potrafi zbudować prosto zdania.
Ma w sobie coś sympatycznego, a przy tym poglądów jest, z punktu widzenia Salonu, właściwych, toteż przyciąga liczne grono wielbicieli. Utwierdzających ją co gorsza w mniemaniu, że pisze dobrze. Co moim zdaniem jest smutne, bo wierzę mimo wszystko, że prawda nas wyzwoli. Nie w każdej dziedzinie, ale literatury, szeroko rozumianej – owszem.
Brodski napisał kiedyś, że “zło jest marnym stylistą”. Tu nie mamy do czynienia ze złem, ale z jakimś totalnym nieuporządkowaniem i chaosem, który jest szkodliwy i jakoś tam toksyczny. Stąd bierze się poszukiwanie urojonych wrogów, takich jak feministki.
Stąd bierze się także nieumiejętność wypowiedzenia tego, co ją uwiera, zgodnie z zasadą decorum. Choć w sumie, o jakim decorum można mówić w przypadku blogu Nicponia?
Dla mnie to jest miejsce, do którego porządna kobieta się nie zapuszcza. Jak speluna portowa. Tyle.
A wasza dyskusja poboczna obudziła we mnie miłe wspomnienia. Kochałam kiedyś w gimnazjum chemię organiczną. Raczej bez wzajemności, ale co tam.
Poznałam kiedyś pewną księgową, która miała na imię Afrodyta. Uprawiała swój zawód z pasją i powołaniem.
Drodzy buddystko i punkowcze,
mogę spróbować dla odmiany poważnie i na temat.
Dla mnie Alga nie panuje nad formą. Żadną. Wydaje się jej przy tym, że jest artystką. Podczas gdy nie potrafi zbudować prosto zdania.
Ma w sobie coś sympatycznego, a przy tym poglądów jest, z punktu widzenia Salonu, właściwych, toteż przyciąga liczne grono wielbicieli. Utwierdzających ją co gorsza w mniemaniu, że pisze dobrze. Co moim zdaniem jest smutne, bo wierzę mimo wszystko, że prawda nas wyzwoli. Nie w każdej dziedzinie, ale literatury, szeroko rozumianej – owszem.
Brodski napisał kiedyś, że “zło jest marnym stylistą”. Tu nie mamy do czynienia ze złem, ale z jakimś totalnym nieuporządkowaniem i chaosem, który jest szkodliwy i jakoś tam toksyczny. Stąd bierze się poszukiwanie urojonych wrogów, takich jak feministki.
Stąd bierze się także nieumiejętność wypowiedzenia tego, co ją uwiera, zgodnie z zasadą decorum. Choć w sumie, o jakim decorum można mówić w przypadku blogu Nicponia?
Dla mnie to jest miejsce, do którego porządna kobieta się nie zapuszcza. Jak speluna portowa. Tyle.
A wasza dyskusja poboczna obudziła we mnie miłe wspomnienia. Kochałam kiedyś w gimnazjum chemię organiczną. Raczej bez wzajemności, ale co tam.
Poznałam kiedyś pewną księgową, która miała na imię Afrodyta. Uprawiała swój zawód z pasją i powołaniem.
w tym duchu pozdrawiam
:)