z mojej strony chill out, ale na cudze wariactwa naprawdę nie poradzę :)
Co do Wrocławia, to byłam dwa razy. W 2005 (upał, całe miasto rozkopane, samochód jechał takim tempem, że można by wysiąść i spacerowo kroczyć obok, wyszłoby na jedno) i w 2007, po drodze na konferencję do Gniezna. Dla odmiany było pusto i chłodno, blady świt. I te kanały, i te nazwy ulic, Rzeźnicza i Nożownicza… idealne miejsce na randki, jak się nabijaliśmy z mym góralem.
Joteszu,
z mojej strony chill out, ale na cudze wariactwa naprawdę nie poradzę :)
Co do Wrocławia, to byłam dwa razy. W 2005 (upał, całe miasto rozkopane, samochód jechał takim tempem, że można by wysiąść i spacerowo kroczyć obok, wyszłoby na jedno) i w 2007, po drodze na konferencję do Gniezna. Dla odmiany było pusto i chłodno, blady świt. I te kanały, i te nazwy ulic, Rzeźnicza i Nożownicza… idealne miejsce na randki, jak się nabijaliśmy z mym góralem.
pozdrawiam łagodnie