bardzo interesujący wpis. Historia z Alarem mi się skojarzyła z nieszczęsnym Benem Kincaidem z książek Bernhardta – sprawa w sam raz dla niego, oczywiście jako obrońcy tej osaczonej firmy :)
Czy mi się wydaje, czy obecnie ludzie już się uodpornili na takie pierdoły i scaremongering (wow, cóż za trudne słowo) przestaje być skuteczny?
Choć oczywiście zasada jedna pani drugiej pani przynajmniej tu, w Krakowie, działa lepiej niż BBC i CNN :D
Ziggi,
bardzo interesujący wpis. Historia z Alarem mi się skojarzyła z nieszczęsnym Benem Kincaidem z książek Bernhardta – sprawa w sam raz dla niego, oczywiście jako obrońcy tej osaczonej firmy :)
Czy mi się wydaje, czy obecnie ludzie już się uodpornili na takie pierdoły i scaremongering (wow, cóż za trudne słowo) przestaje być skuteczny?
Choć oczywiście zasada jedna pani drugiej pani przynajmniej tu, w Krakowie, działa lepiej niż BBC i CNN :D
pozdrawiam