Szaszłyki w Hajfie były pysznościowe. Wiesz, ja też czytam i dziwiłam się głową kręcąc, że nie łapią. No nie łapią, z tą bliską osobą znaczy.
Przepis udany jak najbardziej. Borsuk zwijał jakby robił to od lat, tylko się dziwił szpinakowi, że tak się kurczy. :)
Odwaga. To dobre słowo dla opisu wejścia w blogosferę. Nie daj się i uważaj na znaki. Mnie już sponiewierało i zobacz, żyję.
:)
Pozdrowienia
Inko
Szaszłyki w Hajfie były pysznościowe.
Wiesz, ja też czytam i dziwiłam się głową kręcąc, że nie łapią. No nie łapią, z tą bliską osobą znaczy.
Przepis udany jak najbardziej. Borsuk zwijał jakby robił to od lat, tylko się dziwił szpinakowi, że tak się kurczy. :)
Odwaga. To dobre słowo dla opisu wejścia w blogosferę.
Nie daj się i uważaj na znaki.
Mnie już sponiewierało i zobacz, żyję.
:)
Pozdrowienia
Gretchen -- 09.05.2009 - 20:29