dziś zjadłem to cóś, co Gretchen opór budziło, znaczy żabie udka smażone na maśle, czosnku, z dodatkiem koperku i jeszcze czegoś, z dodatkiem miseczki ryżu.
Ogólnie było to zjadliwe (acz nie tak dobre jak żaba nr 1), acz mało wygodne w jedzeniu te udka są.
W ogóle jeśli żaby we Francji smakuja tak jak żaby w Sandomierzu:), to w sumie sprawa jest jednak przereklamowana trochę.
Meldunku o żabach ciąg dalszy:)
dziś zjadłem to cóś, co Gretchen opór budziło, znaczy żabie udka smażone na maśle, czosnku, z dodatkiem koperku i jeszcze czegoś, z dodatkiem miseczki ryżu.
Ogólnie było to zjadliwe (acz nie tak dobre jak żaba nr 1), acz mało wygodne w jedzeniu te udka są.
W ogóle jeśli żaby we Francji smakuja tak jak żaby w Sandomierzu:), to w sumie sprawa jest jednak przereklamowana trochę.
Pozdrowienia żabie:)
grześ -- 15.10.2009 - 20:29