Tak naprawdę, to zupełnie nie wiem co Wy, dziewczyny w tym Narviku widzicie?
Byłem tam kilka lat temu z żoną.
Ona też jest zachwycona.
Zaraz gdy tam przybyliśmy, aby zaoszczędzić trochę czasu, orzekłem, ze najlepiej będzie, jak tym razem, to ja zrobię zakupy, a ona dowie się gdzie jest cmentarz wojskowy?
Na przykład na pobliskim postoju taksówek.
Sklep załatwiłem myk, myk i co widzę?
Na umówionym miejscu stoi sobie moja kochana i rozchichotana żona.
Otoczona wianuszkiem taksówkarzy.
A ci, jak samce podczas tańca godowego;
jaka pani piękna, jaka zgrabna,
takich oczu to ja jeszcze nie widziałem, a ja to gotów jestem się z panią ożenić- nawet dziś…
Podszedłem i zgasiłem napaleńca; no to żeś się trochę spóźnił kolego.
Żonisko zaś spytałem:
I jak? Czego się dowiedziałaś?
A dowiedziałam się, że to niedaleko, jakieś dwa kilometry za portem, o tam…a ten miły pan, gotów jest nawet nas podrzucić…za friko…- cieszyła się moja piękna. Najpiękniejsza w całym Narviku.
Eeee…tylko dwa kilometry, to nie będziemy pana fatygować…- taktownie nie chciałem sprawiać kłopotu.
Ruszyliśmy więc pieszo we wskazanym kierunku; – Zauważyłaś, ci faceci muszą być nieźle napruci, o tej porze? – Jasne, są nawaleni jak meserszmity, jak to kierowcy w pracy,
istnieje przecież powiedzenie; pijany jak norweski taksówkarz – odcięła się yassowa jadowicie.
I tak sobie konwersując, minęliśmy port, wyszliśmy z miasta, przeszliśmy 2 km., potem 5 km. i nic.
Przy dziesiątym spytałem; czy na pewno to ten kierunek i czy chodziło o dwa kilometry?
Kierunek a jakże, ale te kilometry? No niezupełnie.
Okazało się, że ci przesympatyczni taksówkarze tak naprawdę powiedzieli że to dwie mile.
Dwie mile norweskie. A mila norweska to 10 km.
Choć tak zupełnie szczerze mówiąc, to nie potrafię racjonalnie wyjaśnić dlaczego w tym Narviku mi się nie podoba.:)
Narvik?
Tak naprawdę, to zupełnie nie wiem co Wy, dziewczyny w tym Narviku widzicie?
Byłem tam kilka lat temu z żoną.
Ona też jest zachwycona.
Zaraz gdy tam przybyliśmy, aby zaoszczędzić trochę czasu, orzekłem, ze najlepiej będzie, jak tym razem, to ja zrobię zakupy, a ona dowie się gdzie jest cmentarz wojskowy?
Na przykład na pobliskim postoju taksówek.
Sklep załatwiłem myk, myk i co widzę?
Na umówionym miejscu stoi sobie moja kochana i rozchichotana żona.
Otoczona wianuszkiem taksówkarzy.
A ci, jak samce podczas tańca godowego;
jaka pani piękna, jaka zgrabna,
takich oczu to ja jeszcze nie widziałem, a ja to gotów jestem się z panią ożenić- nawet dziś…
Podszedłem i zgasiłem napaleńca; no to żeś się trochę spóźnił kolego.
Żonisko zaś spytałem:
I jak? Czego się dowiedziałaś?
A dowiedziałam się, że to niedaleko, jakieś dwa kilometry za portem, o tam…a ten miły pan, gotów jest nawet nas podrzucić…za friko…- cieszyła się moja piękna. Najpiękniejsza w całym Narviku.
Eeee…tylko dwa kilometry, to nie będziemy pana fatygować…- taktownie nie chciałem sprawiać kłopotu.
Ruszyliśmy więc pieszo we wskazanym kierunku; – Zauważyłaś, ci faceci muszą być nieźle napruci, o tej porze? – Jasne, są nawaleni jak meserszmity, jak to kierowcy w pracy,
istnieje przecież powiedzenie; pijany jak norweski taksówkarz – odcięła się yassowa jadowicie.
I tak sobie konwersując, minęliśmy port, wyszliśmy z miasta, przeszliśmy 2 km., potem 5 km. i nic.
Przy dziesiątym spytałem; czy na pewno to ten kierunek i czy chodziło o dwa kilometry?
Kierunek a jakże, ale te kilometry? No niezupełnie.
Okazało się, że ci przesympatyczni taksówkarze tak naprawdę powiedzieli że to dwie mile.
Dwie mile norweskie. A mila norweska to 10 km.
Choć tak zupełnie szczerze mówiąc, to nie potrafię racjonalnie wyjaśnić dlaczego w tym Narviku mi się nie podoba.:)
yassa -- 19.11.2009 - 19:17