Z tym wątkiem szefów dzielonych wedle płciowego kryterium, to żart.
Igła mnie sprowokował, to jego wina. :)
Istotnie jednak, w związku z jego prowokacją, uświadomiłam sobie, że kobiety zatrudniały mnie bez takich ceregieli, pardą. Przy czym, to nadal jest żart, bo warunki brzegowe były inne.
Zostawmy to więc, taka jest moja propozycja.
Nie uważam, żeby dla mnie nie było rzeczy niemożliwych. Starałam się przedstawiać fakty, czyli jak było dotąd i jak widzę (powiedziałam to wyraźnie) działanie w sytuacji, w której mogłabym sobie nie dać rady.
Oczywiście podkreśliłam, że mogę wziąć wszystko co mi dadzą, ale najbardziej kompetentna jestem w xxx.
Nie było też tak, że oni wiedzieli tylko to, co powiedziałam w czasie rozmowy, bowiem mieli pod ręką moją szefową, która po pierwsze rekomendowała mnie, po drugie w pewnym sensie potwierdziła tę moją domniemaną omnipotencję w rozmowie z jednym z panów. :)
Wie Pan Referencie, że to może dotychczasowi współpracownicy i pacjenci mnie tak rozpuścili, jak ten bicz dziadowski ?
Ostatnio koleżanka, która naprawdę za mną nie przepada (nie dziwię jej się wcale) powiedziała pracuj z tą panią, bo jak ty jej nie pomożesz, to już nikt jej niepomoże .
No sam Pan widzi, jak to wygląda napisane. I kto w to uwierzy? A tak było.
Żeby była jasność pełna, nie zgadzam się z diagnozą postawioną mi podczas tych rozmów. Widzę to raczej jako niedowierzanie, wynikające być może ze stereotypowych wyobrażeń dotyczących pracowników Publicznej Służby, obsadzonych na moim stanowisku.
Sami w tym robią od lat, więc tym bardziej…
Z pewnością jednak pozbyli się potencjalnego kłopotu w przyszłości. Absolutnie.
:)
Panie Referencie
Z tym wątkiem szefów dzielonych wedle płciowego kryterium, to żart.
Igła mnie sprowokował, to jego wina. :)
Istotnie jednak, w związku z jego prowokacją, uświadomiłam sobie, że kobiety zatrudniały mnie bez takich ceregieli, pardą. Przy czym, to nadal jest żart, bo warunki brzegowe były inne.
Zostawmy to więc, taka jest moja propozycja.
Nie uważam, żeby dla mnie nie było rzeczy niemożliwych. Starałam się przedstawiać fakty, czyli jak było dotąd i jak widzę (powiedziałam to wyraźnie) działanie w sytuacji, w której mogłabym sobie nie dać rady.
Oczywiście podkreśliłam, że mogę wziąć wszystko co mi dadzą, ale najbardziej kompetentna jestem w xxx.
Nie było też tak, że oni wiedzieli tylko to, co powiedziałam w czasie rozmowy, bowiem mieli pod ręką moją szefową, która po pierwsze rekomendowała mnie, po drugie w pewnym sensie potwierdziła tę moją domniemaną omnipotencję w rozmowie z jednym z panów. :)
Wie Pan Referencie, że to może dotychczasowi współpracownicy i pacjenci mnie tak rozpuścili, jak ten bicz dziadowski ?
Ostatnio koleżanka, która naprawdę za mną nie przepada (nie dziwię jej się wcale) powiedziała pracuj z tą panią, bo jak ty jej nie pomożesz, to już nikt jej nie pomoże .
No sam Pan widzi, jak to wygląda napisane. I kto w to uwierzy? A tak było.
Żeby była jasność pełna, nie zgadzam się z diagnozą postawioną mi podczas tych rozmów. Widzę to raczej jako niedowierzanie, wynikające być może ze stereotypowych wyobrażeń dotyczących pracowników Publicznej Służby, obsadzonych na moim stanowisku.
Sami w tym robią od lat, więc tym bardziej…
Z pewnością jednak pozbyli się potencjalnego kłopotu w przyszłości. Absolutnie.
:)
Pozdrowienia.
Gretchen -- 13.12.2009 - 14:48