a Ty jesteś, mówiąc delikatnie, osobą mocno niezrównaną psychicznie.
Szalenie przy okazji konsekwentną: zarzucałaś mi przedwczoraj, że uwielbiam wywlekać prywatność na scenę, a teraz co sama robisz?
Jeśli chcesz wiedzieć – to, co wtedy napisałam (cytuj całość, co się będziesz opieprzać?) było akurat wzorcem hipokryzji.
Na zasadzie “lekarz kazał przytakiwać”.
Liczyłam, o ja naiwna, że jeśli dostaniesz to, czego na tamtym etapie chciałaś (przeprosin i kornego przyznania, że to Ty masz rację) to się uspokoisz i przestaniesz nakręcać. Nie wierzysz, to spytaj merlota.
Przy okazji. Zlewam to, że nazywasz mnie gówniarą, zlewam Twoje kurwy oraz inne ozdobniki. Jednakże jeden z motywów Twojej rzezi, kiedy na oślep szukałaś, czym by tu przywalić – rzeczywiście mnie dotknął.
Nie pokazałam tego po sobie, bo nie jestem Tobą, żeby się nadziewać na każdy durny cios (naprawdę uprawiasz boks? jakoś nie widać, żebyś miała wyrobiony nawyk trzymania gardy). Co nie zmienia faktu, że jeden raz Ci się faktycznie udało.
Gratulacje, Mościa Pani. Udało Ci się ciężko i boleśnie zranić tę parszywą Pino. Niesamowity sukces!
Rozumiem, że wszelkie konsekwencje tego sukcesu przyjmiesz z dobrodziejstwem inwentarza.
Magia,
a Ty jesteś, mówiąc delikatnie, osobą mocno niezrównaną psychicznie.
Szalenie przy okazji konsekwentną: zarzucałaś mi przedwczoraj, że uwielbiam wywlekać prywatność na scenę, a teraz co sama robisz?
Jeśli chcesz wiedzieć – to, co wtedy napisałam (cytuj całość, co się będziesz opieprzać?) było akurat wzorcem hipokryzji.
Na zasadzie “lekarz kazał przytakiwać”.
Liczyłam, o ja naiwna, że jeśli dostaniesz to, czego na tamtym etapie chciałaś (przeprosin i kornego przyznania, że to Ty masz rację) to się uspokoisz i przestaniesz nakręcać. Nie wierzysz, to spytaj merlota.
Przy okazji. Zlewam to, że nazywasz mnie gówniarą, zlewam Twoje kurwy oraz inne ozdobniki. Jednakże jeden z motywów Twojej rzezi, kiedy na oślep szukałaś, czym by tu przywalić – rzeczywiście mnie dotknął.
Nie pokazałam tego po sobie, bo nie jestem Tobą, żeby się nadziewać na każdy durny cios (naprawdę uprawiasz boks? jakoś nie widać, żebyś miała wyrobiony nawyk trzymania gardy). Co nie zmienia faktu, że jeden raz Ci się faktycznie udało.
Gratulacje, Mościa Pani. Udało Ci się ciężko i boleśnie zranić tę parszywą Pino. Niesamowity sukces!
Rozumiem, że wszelkie konsekwencje tego sukcesu przyjmiesz z dobrodziejstwem inwentarza.
Pa misiu.