God Jul! (Yassa skojarzy)

Nie robię zdjęć do tej potrawy z kilku powodów.

Po pierwsze, mam spleen, chandrę i weltszmerc (Ahoj, Grzesiu),
po drugie zachachmęciłem gdzieś ładowarkę do bateryjki,
po trzecie, rzecz jest na tyle oczywista, że opis słowny wystarczy.

Śledź jak wiadomo jest z natury rzeczy słony. Śledź marynowany po szwedzku jest wręcz przeciwnie – słodki.

Oto, co trzeba zrobić, żeby śledzia defaultowego zamienić w szwedzkiego:

Kup 6-8 płatów mathiasów. Mocz je w ceramicznej lub szklanej misce w kilkakrotnie zmienianej wodzie przez całą noc. Ostatnie 2 godziny – w mleku.

W międzyczasie zmiażdż lub zmiel 3-4 łyżeczki ziela angielskiego, obierz i pokrój w cienkie plasterki 2-3 czerwone cebule, posiekaj 2 pęczki koperku (latem by wystarczył jeden).

Ugotuj jednego obranego buraka al dente. Wyjmij, ostudź.

Do wody buraczanej dodaj białego lub czerwonego octu winnego w proporcji 70% wody – 30% octu, 2-3 łyżki stołowe cukru, pokrojoną cebulę, zmiażdżone ziele angielskie, szczyptę pieprzu czarnego i białego i łyżeczkę nasion gorczycy. Zagotuj całość i ostudź. Do zimnej marynaty dodaj koperek i wymieszaj.

Wyjmij śledzie z mleka, opłucz pod zimną wodą, osusz ręcznikiem papierowym i pokrój na kawałki 4-5 cm.

W słoiku układaj warstwami: cebula z marynaty, śledzie, cienko pokrojone plasterki buraka i da capo al fine. Całość zalej marynatą, tak żeby wszystko było przykryte. Zakręć słoik i wstaw do lodówki.

Gotowe po 24 godzinach, najlepsze po 48, pyszne przez 4-5 dni.

God Jul!*

*(Wesołych Świąt po szwedzku)

Potrawa serwowana po raz pierwszy podczas śledzika przedświątecznego Związku Zawodowego Pocztowców

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

Popieram,

faceci mają gotować.

A ja robię nic. Oto właściwy podział pracy.


Oj kojarzy Merlocie,

kojarzy, aż za dobrze.:)

Kiedy byłem śliczniutki, młodziutki i rumiany niczym Pino, zdarzało mi się spędzać święta w krainie God Jul.
To ciągłe; na ulicy, w sklepie, radiu. dochodzące z każdego dosłownie zakamarka wesołe godjulowanie doprowadzało mnie do szału.

Było zimno, ciemno i do domu daleko. a ja byłem obcy, zupełnie nie czułem wspólnoty z tymi radosnymi ludźmi. Dlatego doskonale rozumiem przedświąteczne miotanie się docenta Stopczyka.

A śledź w tej wersji jest naprawdę pyszny, w przeciwieństwie do całej reszty kuchni szwedzkiej, w której słodycz dominuje; począwszy od pieczywa a skończywszy na wędlinach.

aaa…wracając do skojarzeń, gdy będziesz na poczcie pozdrów Jul – Wesołych Świąt!


Merry Hanukkah

jul mit uns

=moje nudne i banalne foty=


Lasciate ogni speranza Doc!

Jak irish whiskey, to nie Perły Chmielowej siki,
jak New York City, to nie podlubelskie Trawniki,

tak żadna chanuka, ni jul mit uns Ci nie pomoże
i przyjdę do Ciebie o tej samej, co zwykle porze…
darmowy hosting obrazków


Wydawało mi się,

że daję mało kontrowersyjny przepis na śledzia po szwedzku.
Wygląda na to, że mi się tylko wydawało.


Merlocie kochany,

za dobry jesteś na nas.:)

Wesołych Świąt!


W zaistniałej systuacji

przyjmijcie ode mnie Panowie obaj najserdeczniejsze i politpoprawne życzenia

Happy Kwanzaa!

Wikipedia dokładnie objaśnia co to za cholera.


mam bana na wikipedię

Happy Pow wow!

Merry Potlatch!

=moje nudne i banalne foty=


Yassieńku,

zapomniałeś o pysznych rzeczach, które mają Szwedzi, do picia wprawdzie, a nie do jedzenia…

Nie jest to alkohol. Zgadniesz? :)

Wesołego święta świeczek i pururu


Hm,

śledź z burakami?

Bleeee….

Znaczy śledzie lubię w różnych odsłonach, ale buraki to zło:)

I nie tylko te z Samoobrony.

A jak jest szczęśliwego nowego roku po szwedzku, szanowny Merlocie?

W ogóle to za czasów mej młodości miałem pomysł uczyć się szwedzkiego, jak większość pomysłów Grzesia i ten realizacji się nie doczekał w żaden sposób:)

Pozdrawiam wszystkich przedświątecznie.


A nie god jul właśnie?

Szwedzki jest łatwy, duński to dopiero zuo :P

Buraki jak najbardziej, z kotletem i ziemniakiem… Śledzie tylko z cytrynką albo majonezem.

Pozdrawiam konserwatywnie


grzesiu

widać że nie jadłeś dobrze zrobionego, znaczy przyrządzonego, buraka …

np. buraki pieczone … zajeboza!

a śledź pod burakami, marchwią i ziemniorami … (różne warianty są) to sie na Ukrainie szuba nazywa …

=moje nudne i banalne foty=


Grzesiu,

Nie wołaj Dorci nadaremnie.

Tego śledzia można zrobić w wersji “zapomniałem dodać buraka” i też jest doskonały.

A Nowego Roku Szedzi życzą tak:

Gott Nytt År


A bez buraków to lepiej od razu:)

ja w dzieciństwie miałem dwie rzeczy, których nie lubiłem bardzo: buraki pod wszelka postacią i ser tzw. żółty.

Drugą z tych lubiem bardzo 9acz podejrzewam, że wtedy ten ser to jakis syf był i sera dobrego nie przypominał), buraków zaś nie trawię do dziś.

Właściwie to chyba jedyna rzecz, po której delikatnie mówiąc mi niedobrze jest.

A życzenia fajne brzmienie mają.


Gott Nytt År

Gott Mit Uns

=moje nudne i banalne foty=


Gott strafe England!


Gott ist tot


Gott ist mein König


Karlsbad


paskudztwo


łasica


mua


Karlsruhe


Karlskrona


Karlskrona?

I w ten oto sposób wszyscy powrócili do śledzia w burakach na słodko. Po szwedzku. :D


Da, pętelka,

yassa nie skojarzył, to my musimy nadrabiać, grając w skojarzenia.

Prezydent


Sankt Pauli


To ja jeszcze rocznicowo:

Dziś mijają dwa lata od mojego pierwszego “dania głosu” na TXT.
Z tej okazji nie opublikuję mojego wiekopomnego pierwszego komentarza, ale dwie na ów komentarz odpowiedzi.

Konkurs jest na zgadnięcie kto mnie wówczas na TXT powitał?
Autorzy też mogą startować, bo zapewne już zdążyli zapomnieć;-)

Odpowiedź pierwsza:

@merlot
przy…dalać to potrafi nawet posiadacz kilofa, co wcale nie czyni z niego (ani z kilofa) dobrego towarzystwa. Natomiast to co nazywasz tu nowomową i duserami, to jest pewien sympatyczny rytuał towarzyski, lub bardziej swojsko – impreza. A udane imprezy są ważniejsze od debat i paneli, w tym podłogowych. Ratujesz tu rybę przed utonięciem, tymczasem we wspólnym konsumowaniu słodkiego tortu nie ma nic zdrożnego. Mógłbyś swobodnie rozdzierać szaty, gdyby ta konsumpcja trwała bezustannie aż do Wielkanocy. Tymczasem to dopiero kilka pierwszych dni istnienia TXT, spotkali się tu ludzie dość poważnie zaangażowani w S24, ale też zmęczeni S24, co oznacza też, że zanim przestaną marnować czas i HTML, mają nieco do odreagowania oraz omówienia. Patrząc z pozycji widza – czytelnika, masz tylko fragment obrazu całości, i dlatego nie dziwota, że się czepiasz ;)

Wesołych Świąt!

Odpowiedź druga:

Szanowny Panie Merlot,
Panu się nasza nowomowa nie podoba? Dręczy Pana poczucie zmarnowanego czasu i tego tam… na H? Jakby to Panu powiedzieć... to Pan masz problem.
Debata poważna to się toczy wszędzie. “Naszym Dzienniku” się toczy, i w “Trybunie” oraz radiu i tivi. A nawet na tych “H” wszelakich. Zauważyłeś Pan, że oprócz powagi nawet i w/w od czasu do czasu zapodają krotochwile ucieszne, jak to np. tańce na lodzie, kwadrans rolniczy czy prognoza pogody? I tam też dysputy są, dla niektórych ważne.

Pan byś pewnie chciał, żeby wszyscy byli Filozofami Wielkimi albo i – nie daj Boże – Politykami, którzy uczony dyskurs prowadząc wskazują Nowe Drogi Życia maluczkim. Budują Nowy Świat. I dobrze. Jak Pan chcesz, to buduj. Racz tylko uszanować konstytucyjne prawo do wypoczynku, także umysłowego, tych, którzy tu przychodzą również po to, by pogadać i pogwarzyć w miłym towarzystwie. Tak też może wyglądać wolność wypowiedzi na dowolny temat.
Co prawda moja Ulubiona Ulubienica, Marylka, rzuciła ostatnio myślą o znaczeniu zasadniczym dla ludzkości. Myśl ta winna być wyryta złotemi cyferkami na każdym budynku użyteczności publicznej, jak świat długi i szeroki. Domniemywam, że bardzo się Panu spodoba.
Cytuję: “Wolnosc dyskusji nie jest zadna wartoscia a dyskusja interesujaca – jest.”
Kłaniam się nisko Panu Szanownemu najlepsze życzenia świąteczne przesyłając.

Od siebie życzę autorom wszystkiego naj, naj, naj, ciepło wspominając trudne blogerskie początki…


Hm,

1. Sergiusz?

2. Lorenzo?

A właściwie to nie wiem:)


Hm,

1. Sergiusz?

2. Lorenzo? albo Magia

A właściwie to nie wiem:)


Griszeq i yayco?

Moje początki to… opierdalający mnie merlot, jak w ogóle śmiem się czepiać poldkowej gramatyki! :D


Aaaa,

pierwszy koment fakt dołączam drugą kandydature, znaczy popieram Pino, że to może być Griszeq.

A czy jakieś nagrody przewidziane są?


Poldka początki,

opierdalający go Grześ za ortografię:)

pzdr


Jasne!

Śledź w buraczkach.
Podwójna porcja za dwa trafne…


I słusznie!

Muzo, nie być bokserem to jest nie być wcale.
Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam.
Dwanaście osób jest na sali,
Połowa przyszła, bo deszcz pada,
reszta to krewni. Muzo.

Kobiety rade zemdleć w ten jesienny wieczór,
zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu.
Dantejskie sceny tylko tam.
I wniebobranie.

Nie być bokserem, być poetą,
mieć wyrok skazujący na ciężkie norwidy,
z braku muskulatury demonstrować światu
przyszłą lekturę szkolna – w najszczęśliwszym razie –
o Muzo. O pegazie,
aniele koński.

W pierwszym rządku staruszek słodko sobie śni,
że mu żona nieboszczka z grobu wstała i
upiecze staruszkowi placek ze śliwkami.
Z ogniem, ale niewielkim, bo się placek spali,
zaczynamy czytanie. Muzo.

:)


Łomatkoiojcze!

To drugie – to ja. Stąd.

O kurde! Sama siebie rozpoznałam. Ale wstyd! :D


O masz ci los,

zaraz oberwę szuflą...


śledź w czekoladzie

4 filety śledziowe, 100 g gorzkiej czekolady, sok z jednej cytryny, jedno
duże jabłko, suszone owoce, np. śliwki, morele itd.

Filety śledziowe należy dobrze oczyścić, dobrze wymyć i namoczyć w wodzie
przed podaniem. Następnie wyjąć, osuszyć i skropić sokiem z cytryny,
pozostawiając na blisko dwie godziny. Czekoladę rozpuszczamy i dodajemy do
niej starte jabłko.

Filety układamy dekoracyjnie na półmisku, oblewamy sosem czekoladowym i
posypujemy suszonymi owocami. Danie dekorujemy kilkoma listkami świeżej
mięty.

=moje nudne i banalne foty=


Merlocie, to co zgadł ktoś już?

:)

pzdr

od razu wiem, kogo wykluczyć, nie był autorem żadnego z komentarzy na pewno Igła, Pino, Poldek, Jerzy Maciejowski, ja, Artur Nicpoń, Gretchen, Yassa, Referent,Jacek Jarecki, Alga, Wyrus, Mireks.
Raczej też nie Odys, delilah czy Tarantula.

Pewnie i nie AFK.

Zostaje wąskie grono : Griszeq, Yayco, Magia, Sergiusz, Lorenzo.

Na Maksia też to nie wygląda:)

Dobry jestem, co?

:)


Magio,

zawsze powtarzam, że byłaś moim pierwszym cicerone po tej firmie…

Wygrałaś śledzika. Ale Grześ też wygrał właściwie.


ha, ha, zgadłem:)

Wprawdzie Magię w drugim podejściu:) (a miałem kurde intuicję od razu napisać)

Ale Serga od razu, no.

I co za to będę miał, szanowny Karczmarzu:)

Chyba się wprosze kiedy na te buraczki:)

Znaczy na śledzia.


Merlocie

Cicerone? Tra, la, la… :) Sam się oprowadzałeś, no.

Skoro podałam już ten, tego, to nie trudno “zgadnąć”, że pierwsza cytata przynależy do Serga. :)

Śledź w buraczkach może być mniamuśny. Lubię buraczki. W odróżnieniu od Buraków. Ech…


Docent,

wprawdzie to jakiś postmodernizm oraz fusion, ale może być całkiem, całkiem…


Ale konkurs!

To ja Ciebie Merlocie witałem osobiście wraz z Magią? :-)

No, no, co za komitet powitalny, ale ten Twój koment tamże też niczego sobie, nie powiem ;-)

Jest jeszcze śledź w śmietanie..
Metafizyczne danie..

że tak za Wojtkiem Młynarskim powtórzę.

Najlepszości wszelkich i w ogóle :)


Merlocie

no możliwe, ale podobno w Szwecji jadają takie coś ... ale ja tam się nie znam, chociaż niektóre rzeczy Szwedzi mają najlepsze, albo jedne z najlepszych … i nie chodzi mi o IKEE bo mam alergię na to badziewie :)

=moje nudne i banalne foty=


Karczma ze śledziem i poetą

Gdzie mistrz ceremonii rozgadanej i niesfornej kienteli serwuje z wdziekiem sledzika, igraszke slowna, plasterek z serduszkiem, recepte na kryzys, pomidory z ukochanej brytfanki.

Moze na deser jak w ‘Małej Ziemiańskiej’ pieczonego sledzia zaproponowac?
Pieczony sledz to ciasto biszkoptowe w kształcie śledzia, zdobione kremem i marcepanem, o oczach i skrzelach z karmelu. „Ziemiańska” przygotowywała podobno biszkoptowe śledzie nawet dwumetrowej długości.


Brzmi pięknie...

Straszna dekadencja w tej Ziemiańskiej się panoszyła;-) Skrzela z karmelu!
Miałem za młodu liczne relacje z pierwszej ręki, ale o tym śledziu zapomnieli opowiedzieć...


Żeby porządnie zamknąć wątek:

Śledź w buraczkach się udał mimo zbyt długiego moczenia. Wygrał ze śledziem w śmietanie w bezpośrednim pojedynku na wigilijnym stole. Wyglądał tak:

Nagrodę otrzymują Pani Magia z Warszawy i Pan Grzegorz z Tarnobrzega (korekta ortograficzna o godzinie 03:27 CET to jest coś, co merloty lubią najbardziej;-) Tarnobrzegu.

Pani Pino i Pan Docent za kreatywne spamowanie otrzymują nagrodę pocieszenia – ucho od śledzia, do podziału.


Tarnobrzega

:)

Merlocie drogi.

A zdjęcie cudowne:)

Choc buraczków nienawidzę dalej.

Pozdrówka serdeczne.


Merlocie,

wow, widzę, że uwzględniłeś korektę i to taką nocną porą.

Acz troszkę cię bezzasadnie zbeształem, bo obie wersje sa używane, acz poprawna bardziej jest ta, którą ja jednak zaproponowałem.


Subskrybuj zawartość