Dlaczego „ZAPIS”?
(z artykułu wstępnego Stanisława Barańczaka w „ZAPISIE nr 1”)
„ZAPIS” nie jest fanaberią kilkunastu litertatów, którzy równie dobrze mogliby publikować swoje utwory w sposób „normalny”. Publikujemy „ZAPIS” tylko dlatego, że oficjalne możliwości druku zawartych w nim materiałów zostały nam odjęte.
Czym wobec tego jest „ZAPIS”? Sens tego tytułu jest świadomie niejednoznaczny. Znaczenie nasuwa się już w związku z „samizdatowym” charakterem publikacji. Jest to po prostu prezentacja utworów, na których ciąży zapis, jak popularnie określa się zakaz druku.[…] Znaczenie drugie wiąże się z faktem, że mimo wszelkich różnic gatunków, światopoglądów i poetyk, zebrane tu utwory wzięły się ze wspólnego źródła: z przekonania, że nie tylko prawem, ale i obowiązkiem jest zapisywanie, utrwalanie w słowie wszystkiego, co ma dla niego wartość prawdy – prawdy zarówno w sensie poznawczym, jak psychologicznym, czy artystycznym. Tej prawdy – bnyć może błędnej, mylnej, źle rozpoznanej – nie wolno ukrywać, tłumić w sobie, poddawać autocenzurze, zmiękczać, przesłaniać aluzjami, godzić się na okrojenia i okaleczenia.[…] Po trzecie wreszcie, „ZAPIS” chce być – pośrednio – również zapisem sytuacji. Mamy nadzieję, że już na podstawie tej pierwszej wyrywkowej i niezupełnej prezentacji „zakazanych” tekstów czytelnik zorientujesię choćby pobieżnie w charakterze ograniczeń w jakich zmuszona jest rozwijać się nasza literatura.
Zacytowany powyżej wstępniak Barańczaka był drukowany na tylnych okładkach kolejnych numerów „ZAPISU”.
ZAPIS nr 3 był z wielu względów wyjątkowy.
Po pierwsze, w odróżnieniu od numerów „regularnych” zawierał tylko jedno dzieło jednego autora – powieść Tadeusza Konwickiego „kompleks polski”. Po drugie, wydrukowano go w formacie A5 – był to więc pierwszy podziemny pocketbook. Po trzecie, miał graficzną okładkę, co z naszego punktu widzenia było bardzo ważne. Po czwarte – no właśnie…
Był pierwszą pozycją nowej w której okładkę drukowano techniką sitodruku. W owych czasach nie można było wejść do sklepu i powiedzieć: „poproszę 40 kg farby do sitodruku, czarnej albo ciemnobrązowej”… Po pierwsze, farby do sita w handlu nie było, a po drugiej na zakup czekolwiek związanego z drukiem trzeba było mieć zezwolenie.
Fachowcy-chemicy zaprzyjaźnieni z wydawnictwem wzięli się żwawo do roboty i gdzieś we wrześniu 1977 dostarczyli naszym drukarzom stosowny produkt. Okładki, a właściwie obwoluty, na jasnobrązowym papierze pakowym wydrukowały się całkiem nieźle.
Było tylko jedno małe ale.
Nasza farba nie chciała wyschnąć. W ogóle. Nie schła i już. Liczne zabiegi chemiczno-termiczne doprowadziły ją do stanu, że można było „kompleks” oprawić i kolportować. Ale ci z Państwa u których stoi on jeszcze gdzieś na półce mogą podejść i pociągnąć palecem po obwolucie. Gwarantuję efekt.
Udało się nam stworzyć niewysychającą farbę.
32 lata to przecież niezły wynik!
(Notka dedykowana Foxxowi:-)
komentarze
kurczę
w starym domu mam gdzieś ten ZAPIS ... faktycznie brudził :)
Docent Stopczyk -- 23.09.2009 - 19:56hmmm
tak się zapytam. czy dałoby radę dać jakieś ZAPISy (albo fragmenty) w pdf?
zdaję sobie sprawę z kopyrajtów, ale może jakiś kawałek dla potomności dałoby się wrzucić...może coś już przeszło do pablik domejn?
Docent Stopczyk -- 23.09.2009 - 20:08Doc,
chodzi Ci o faksymilki stron, czy o teksty?
merlot -- 23.09.2009 - 20:11>merlot
zdecydowanie faksymilki. szczególnie interesujące są grafiki. np. okładki. zawsze uważałem że są znakomite graficznie…
pamiętam taki numer ZAPISu z zapałką... nie dam sobie nic uciąć ale to też chyba był numer z Konwickim …
edit: znalazłem “Mała apokalipsa”
Jestem nadzwyczaj bierny. Biorę świat taki, jakim jest. Tylko się przyglądam, obserwuję go.
Docent Stopczyk -- 23.09.2009 - 20:26Andy Warhol
Docent,
moje ego zniesie pewną dozę głaskania, ale bez przesady;-)
Wystawię do ściągnięcia (jak przyrządzę) PDFy z wystawy nowej w namiocie przed Politechniką Warszawską w 2003 roku.
merlot -- 23.09.2009 - 20:36+
czekam na więcej:)
P.S. Widzę, że TXT dobrymi tekstami o przeszłości dawnej i mniej dawnej stoi, do Dymitra i Podróżnego dołącza kronikarz Merlot
Pozdrówka i mam nadzieję, że będą kolejne odsłony z tamtego ciekawego czasu, lipiec 77 to miałem minus 5 lat:)
grześ -- 23.09.2009 - 20:51>merlocie
świetnie… :)
ja co prawda wychowałem sie na zupełnie innym obiegu niż drugi obieg i już w wolnej (to zależy dla kogo) Polsce ale na studiach kupowałem w lubelskich antykwariatach te samizdatowe wydawnictwa i mile to wspomonam…
Jestem nadzwyczaj bierny. Biorę świat taki, jakim jest. Tylko się przyglądam, obserwuję go.
Docent Stopczyk -- 23.09.2009 - 21:29Andy Warhol
Gratuluję
dobrego smaku
Kłaniam się
MarekPl -- 23.09.2009 - 21:36Tomku!
Rewelka. Nie wziąłeś tylko jednego pod uwagę. Każdą rzecz w prl-u można było nabyć, tylko była kwestia ceny. Ja pamiętam jak mnie instruowano, żeby robotnikowi z fabryki farb pokazać tylko wódkę przed zmianą, a dać dopiero po pracy, gdy wyniesie puszkę farby do sita, a działo się to w czasie wojny polsko-jaruzelskiej. Zawsze się znajdzie metoda.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 24.09.2009 - 21:21Jerzy,
W 1977 nie produkowano w Polsce farb do sita na papier.
Nie było kogo przekupywać...
MarkuPl – dzięki za wizytę;-)
Pozdrawiam obu Panów
merlot -- 24.09.2009 - 21:53Hm, ostatnio nie wiedzieć czemu czuje się olewany przez Merlota
:)
tez tu jestem czyżbyś się na mnie obraził z jakiegoś powodu tajemniczego?
Opowiem więc genialny kawał:
Panie Doktorze, wszyscy mnie ignorują.
Lekarz: Następny, proszę
Kurde, to pasuje jako filozoficzna przypowieść o moim życiu, sorry za spam, więcej nie będę, zresztą 4 dni będę daleko od neta, znaczy w stolycy:)
grześ -- 24.09.2009 - 22:04Grzesiu, czujesz się mylnie.
Czytuję Cię z dużym przejęciem na blogach sąsiednich oraz tych za ścianą.
Zbieram się w sobie, żeby Ci jakiś duży szacun wyrazić, ale się jeszcze nie zebrałem.
Co się odwlecze to nie uciecze. Następny proszę...
merlot -- 24.09.2009 - 22:18Hm,kurde,
jak o tym wyrażaniu szacunu napisałeś, to już się w ogóle obawiam:)
pzdr
grześ -- 24.09.2009 - 22:20Na początek, Grzesiu
jeszcze jeden przyczynek kronikarski:
Gdy Ty miałeś minus cztery, syn Mirka Chojeckiego, szefa nowej miał plus cztery i siłą rzeczy pozostawał w zainteresowaniu służb.
Przeczytaj uważnie dokument poniżej. Próbowałem go kiedyś przetłumaczyć znajomym z zagranicy, ale po godzinie zrezygnowałem. To się im po prostu nie zmieściło w głowie…
merlot -- 24.09.2009 - 22:49Tomku!
To jest mocne. A przetłumaczenie graniczy z cudem.
Tak à propos dat, to w tekście masz 1997. :)
Farba miała być do skóry lub porcelany. Teraz już nie pamiętam.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 25.09.2009 - 05:52Jerzy,
z datowaniem wszystko pasuje.
merlot -- 25.09.2009 - 08:18Konwicki był w 1977, a ten ubecki papier o przedszkolu – rok później.
Merlocie, ale tobie napisał
się 1997 nie 1977:)
“Fachowcy-chemicy zaprzyjaźnieni z wydawnictwem wzięli się żwawo do roboty i gdzieś we wrześniu 1997 dostarczyli naszym drukarzom stosowny produkt”
Pan Jerzy czujny jest:).
A notatka, fakt, znamienna,eh, osaczali was wtedy z każdej strony i na różne sposoby.
grześ -- 25.09.2009 - 09:11Tomku!
[…]Fachowcy-chemicy zaprzyjaźnieni z wydawnictwem wzięli się żwawo do roboty i gdzieś we wrześniu 1997 dostarczyli naszym drukarzom stosowny produkt. Okładki, a właściwie obwoluty, na jasnobrązowym papierze pakowym wydrukowały się całkiem nieźle.[…]
Ja wiem, że się czepiam, ale czy jesteś pewny, że ta data nie powinna być ciut inna? Tak ze 20 lat wcześniejsza?
Pozdrawiam i ukłony dla Twojej Pani :)
Jerzy Maciejowski -- 25.09.2009 - 09:28Panie Grzesiu!
Myślę, że to nie jest przejaw osaczania, tylko zwykłego sku…stwa. Nie można uderzyć w dorosłego, to odbijemy sobie na dziecku. To jest raczej przykład bezsilności bezpieki. Osaczenie lepiej ilustrują przykłady różnych Maleszek hołubionych przez zaprzyjaźnionych redaktorów, a udających w swoim czasie przyjaciół.
Dziękuję za uznanie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 25.09.2009 - 09:32Poprawiłem na 1977
Dzięki za czujność;-)
merlot -- 25.09.2009 - 10:02Tomku!
Ja mam tak porobione, że mnie się takie rzeczy rzucają na oczy nawet jak nie chcę. To się dzieje mimowolnie, więc nie ma za co dziękować. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 27.09.2009 - 09:17Merlot
Ja tylko napiszę, że czytam i tradycyjnie czekam na więcej.
Pzdr.
Foxx -- 28.09.2009 - 16:49